Porzucenie GPS na rzecz pola magnetycznego Ziemi? Siły Powietrzne USA rozważają to, mając obawę, że kiedy dojdzie do wojny, przeciwnicy zestrzelą ich satelity GPS, oślepiając całą służbę.
Swoją drogą, nie jest to niewytłumaczalna obawa w obecnych czasach, kiedy kraje rozwijają właśnie broń satelitarną. Ta mogłaby zwyczajnie strącić z orbity satelity wojskowe, utrudniając USA realizowanie operacji bojowych.
W takich chwilach pole magnetyczne ziemi byłoby ratunkiem, jako coś bardzo trudnego do zagłuszania, co zapewniłoby nowy środek do nawigowania wojsk lądowych, statków na morzu i samolotów. Pole magnetyczne może nawet odpowiadać w kierowaniu pocisków do celu z dokładnością nieco ponad dziewięciu metrów.
Globalny System Pozycjonowania (GPS), stworzony pod koniec lat 80. XX wieku ewoluował, aby stać się istotną częścią życia prawie każdej osoby na planecie. 24 satelity tworzące konstelację GPS dostarczają informacji o położeniu, czasie i nawigacji na całym świecie, a w tym również wojsku USA.
Czytaj też: Najciekawsze newsy tygodnia – militaria [02.08.2020]
Zależność Pentagonu od GPS sprawiła, że jego zakłócenie lub zniszczenie stanie się zapewne dla wroga priorytetem numer jeden w czasie wojny. Jak tu jednak wymienić go na pole magnetyczne chroniące Ziemię przed wiatrami słonecznymi?
To pole obejmuje wszystko, ale różni się w zależności od lokalizacji. Te odchylenia, zarejestrowane przez magnetometr, można jednak skorelować z mapą planety. Rezultat? Magnetyczna mapa Ziemi, która nie wymaga satelitów ani nawet mapy fizycznej, aby uzyskać dokładność lokalizacji do 10 metrów. To nienajlepszy wynik, ale na tle innych rozwiązań zdecydowanie obiecujący – zwłaszcza że zablokuje je tylko wybuch nuklearny.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News