Międzynarodowy zespół astronomów odtworzył historię olbrzymiej gwiazdy, która właśnie opuszcza naszą galaktykę z ogromną prędkością. Odkrycie podważa popularną teorię, że „uciekające” gwiazdy pochodzą z centrum galaktyki. Może również stanowić dowód na obecność ukrytej czarnej dziury.
Droga Mleczna świeci światłem miliardów gwiezdnych ciał o różnych kształtach i rozmiarach. Większość z tych gwiazd przemieszcza się wokół centrum naszej galaktyki w szerokich ramionach spiralnych, związanych ze sobą siłą grawitacyjną. W 2005 roku astronomowie odkryli wiele gwiazd, które wydawały się poruszać wystarczająco szybko, aby pokonać grawitację Drogi Mlecznej i wystrzelić w przestrzeń kosmiczną. Aby tego dokonać, gwiazdy musiały podróżować z prędkością około 500 km na sekundę – mniej więcej dwa razy szybciej niż normalnie.
Czytaj też: Nasza galaktyka może mieć 50 miliardów samotnych planet
Nowe badanie dostarczyło dowodów na to, że uciekające gwiazdy mogą nie pochodzić wyłącznie z centrum galaktyki, ale także z otaczających je ramion spiralnych, a ich obecność może wskazywać na występowanie ukrytych czarnych dziur. Międzynarodowy zespół stojący za opisywanym odkryciem skupił swoją uwagę na LAMOST-HVS1 – najbliższej hiperprędkościowej gwieździe w układzie słonecznym.
Na podstawie obserwacji badacze wywnioskowali, że LAMOST-HVS1 powstała w ramieniu spiralnym Drogi Mlecznej. Jako że nie występuje tam żadna supermasywna czarna dziura, może to sugerować występowanie tzw. czarnej dziury o masie pośredniej. Dalsze badania powinny wyjaśnić, czy faktycznie w tym obszarze znajdują się tego typu obiekty.
[Źródło: newatlas.com; grafika: Caltech]
Czytaj też: Naukowcy określili masę wiatru w galaktyce oddalone o prawie 12 milionów lat świetlnych