Reklama
aplikuj.pl

Recenzja Huawei P40 Pro+, czyli jak poprawić najlepszy aparat na rynku

Kiedy 26 marca debiutowały w Polsce smartfony Huawei P40 oraz P40 Pro, firma zostawiła jeszcze jednego asa w rękawie. Najmocniejszy w ofercie producenta model P40 Pro+ z rynkowym debiutem czekał do 15 czerwca. To była dobra decyzja ze strony Huaweia. Bo kiedy jeszcze zbieramy szczęki z podłogi po jakości zdjęć z P40 Pro, P40 Pro+ mówi – potrzymaj mi peryskop.

To nie będzie typowy test

Huawei P40 Pro+ różni się od P40 Pro aparatami, ilością pamięci, szybkością bezprzewodowego ładowania oraz masą. Poza tym to ten sam smartfon. Z tym samym ekranem, procesorem, akumulatorem i wydajnością. Dlatego też z szacunku do Waszego czasu nie będę pisać jeszcze raz recenzji tego samego smartfonu, tylko innymi słowami. Choć zdaję sobie sprawę z tego, że niektórzy tak zrobią. Wyślijcie im moje pozdrowienia. Poniżej znajdziecie materiały dotyczące P40 Pro.

Czytaj też: Test Huawei P40 Pro. Czy da się poprawić perfekcję? oraz Huawei P40 Pro vs P30 Pro. Fotopojedynek gigantów

Czytaj też: Recenzja Oppo Reno3 okiem użytkownika

W poniższym tekście skupimy się na różnicach pomiędzy P40 Pro oraz P40 Pro+ oraz pierwszych wrażeniach z fotografowania za pomocą tego drugiego.

Huawei P40 Pro+ specyfikacja i zestaw

P40 Pro+ jest sprzedawany w typowym zestawie zawierającym kabel USB, przewodowe słuchawki douszne, zasilacz sieciowy oraz klucz do gniazda kart SIM. W zestawie powinien znaleźć się też silikonowy pokorowiec.

  • szklano-metalowa obudowa o wymiarach 158,2 x 72,6 x 9 mm i masie 226 gramów, wodoszczelna zgodnie z normą IP68,
  • ekran OLED o przekątnej 6,58 cala i rozdzielczości 1200 x 2640 pikseli, HDR10, odświeżanie obrazu 90 Hz,
  • układ Kirin 990 5G z 8-rdzeniowym procesorem, 8 GB pamięci RAM, 512 GB pamięci wbudowanej z opcją rozszerzenia kartą nanoSD,
  • poczwórny aparat Leica – 50 Mpix (główny, F/1.9, 23mm, 1/1,28″, OIS), 40 Mpix (szerokokątny, F/1.8, 18mm, 1/1.54″), 8 Mpix (peryskopowy zoom, 240mm, F/4.4, 10-krotny zoom optyczny, OIS), 8 Mpix (teleobiektyw, F/2.4, 80mm, 3-krotny zoom optyczny) czujnik ToF; przedni aparat o rozdzielczości 32 Mpix (F/2.2, 26mm) + czujnik ToF 3D,
  • Android 10 bez usług Google, EMUI 10.1,
  • łączność Bluetooth 5.1, Wi-Fi AC, USB-C, LTE, 5G, czytnik linii papilarnych w ekranie, skaner twarzy 3D,
  • akumulator o pojemności 4200 mAh, szybkie ładowanie przewodowe 40W i bezprzewodowe 40W, opcja ładowania innych urządzeń bezprzewodowo,
  • Cena: 5999 zł

Ten aparat jest ogromny!

Moduł aparatu to jedyna wizualna różnica pomiędzy P40 Pro, a P40 Pro+. Ten w wyższym modelu jest zwyczajnie wielki. Na tyle, że korzystając ze smartfonu często trącamy go palcem wskazującym.

Choć wyspa z aparatami jest wielka, jednocześnie robi równie wielkie wrażenie. Głównie za sprawą obiektywu peryskopowego odpowiedzialnego za aż 10-krotny zoom optyczny. Do tej pory taką opcję oferował tylko Samsung Galaxy S4 zoom, ale on potrzebował do tego obiektywu wysuwanego z obudowy i był w zasadzie hybrydą aparatu i smartfonu.

Otwór peryskopu w P40 Pro+ jest ogromny. Ten z P30 Pro oraz P40 Pro wyglądają się przy nim na naprawdę malutkie. Kwadratowa dziura jest nie tylko duża, ale też sprawia wrażenie bardzo głębokiej. Kiedy spojrzymy w jej wnętrze można odnieść wrażenie, że dno peryskopu wystaje z drugiej strony obudowy. Oczywiście to zasługa luster we wewnątrz obiektywu.

To właśnie większy aparat jest odpowiedzialny za zwiększenie masy P40 Pro+, która urosła z 209 do 226 gramów. To już prawdziwa waga ciężka, ale w tym przypadku jest to zmiana na dobre. To nie tylko moja opinia, ale większość osób biorących P40 Pro+ do ręki stwierdzała, że choć wyraźnie cięższy, jest lepiej wyważony od niższego modelu.

Przedziwna folia i najgorsza możliwa obudowa do fotografowania

Ale o folii będziesz pisać?! A i owszem. Zazwyczaj pierwszą czynnością o wyjęciu smartfonu z pudełka jest w moim przypadku zdjęcie folii z ekranu. Te fabryczne są fatalnej jakości i zbierają zarysowania dosłownie od samego patrzenia. Dodatkowo czasami podczas robienia zdjęć w przeciwny sposób odbijają światło tworząc wielobarwne rozbłyski.

Fabryczna folia na ekranie P40 Pro+ mnie zaciekawiła. Przede wszystkim jest dowodem na to, że da w ogóle ją nakleić na tą nietypową, zakrzywioną gdzie tylko się da szybę. Tym co mnie w niej zaciekawiło jest jej miękkość. Trochę jakby ktoś oblał ekran żelem. Odkładając smartfon na blat ekranem do dołu, delikatnie się do niego przykleja. Po tygodniu normalnego użytkowania pojawiło się na niej kilka niewielkich rys, choć niektóre wyglądają bardziej jak wgłębienia niż zarysowania. Bardzo ciekawi mnie co to konkretnie jest i jak tylko uda mi się dowiedzieć, na pewno pojawi się stosowna aktualizacja.

Czarne flagowce Huaweia to najgorsze co może być jeśli chodzi o robienie zdjęć smartfonu. Panie oczywiście są zachwycone, bo obudowa choć czarna, idealnie sprawdza się jako lusterko. Ale robienie jej zdjęć to prawdziwa katorga. Chwila nieuwagi i…

No siema…

Takiego układu aparatów jeszcze nie było

Tym co wyróżnia Huaweia P40 Pro+ na tle wszystkich smartfonów dostępnych na rynku jest układ aparatów. W przypadku P40 Pro mieliśmy do dyspozycji trzy użyteczne aparaty – główny, szerokokątny oraz odpowiedzialny za zoom z peryskopowym teleobiektywem. Do tego dodatkowy czujnik ToF służący do pomiaru głębi ostrości. W modelu P40 Pro+ bez zmian pozostały dwa pierwsze oraz czujnik ToF, a doszły do nich dwa zupełnie nowe aparaty z teleobiektywami.

Konkretnie do dyspozycji mamy:

  • aparat główny – 50 Mpix, przysłona F/1.9, ogniskowa 23mm, sensor 1/1.28″, rozmiar piksela 2,44 4µm, optyczna stabilizacja obrazu,
  • aparat szerokokątny – 40 Mpix, F/1.8, 18mm, 1/1.54″,
  • teleobiektyw – 8 Mpix, F/2.4, 80mm, 3-krotny zoom optyczny, optyczna stabilizacja obrazu,
  • teleobiektyw peryskopowy – 8 Mpix, F/4.4, 240mm, 10-krotny zoom optyczny, 100-krotny zoom hybrydowy, optyczna stabilizacja obrazu,
  • czujnik ToF 3D.

Taki układ aparatów daje jakość zdjęć, z jaką w świecie urządzeń mobilnych jeszcze nie mieliśmy do czynienia.

Jak działają aparaty w P40 Pro+?

Muszę przyznać, że jeszcze nie do końca rozgryzłem mechanizmy działania aparatów w P40 Pro+. Nie mam pewności, w którym momencie wykonywania zoomu, z którego aparatu korzystam. Na dzisiaj mam wrażenie, że za początkowe przybliżenie odpowiada aparat główny, wykorzystując do tego wysoką rozdzielczość, która pozwala na wykonanie bezstratnego, cyfrowego zoomu. Przy 3-krotnym przybliżeniu wskakujemy na dodatkowy teleobiektyw, a przy wyższych wartościach przybliżenia uaktywnia się aparat z peryskopowym zoomem. W P40 Pro miało to miejsce przy ok 5-krotnym przybliżeniu. W P40 Pro+ dopiero przy wartości 7x i wyższych.

Zapewne zapytacie – po co? Z prostej przyczyny. Peryskopowy zoom ma stosunkowo ciemny obiektyw. Przez to nawet minimalnie trudniejsze warunki oświetleniowe znacznie pogarszają jakość zdjęć. Wystarczy gęsty las i zdjęcia pokrywają się nieprzyjemnym ziarnem. To powoduje nieprzyjemny przeskok pomiędzy aparatami w trakcie przybliżania. Dodanie dodatkowego aparatu ze znacznie jaśniejszym teleobiektywem uzupełnia dziurę pomiędzy bardzo jasnym aparatem głównym, a ciemnym peryskopowym zoomem.

Huawei P40 Pro+ – jakość zdjęć cz. 1

Wszystkie zdjęcia w pełnej rozdzielczości możecie pobrać pod tym adresem.

Aparat główny

Największy wśród smartfonów sensor, największy pojedynczy piksel, a to wszystko z odpowiednio dopracowanym oprogramowaniem. Efekty uzyskiwane za pomocą aparatu głównego mówią same za siebie.

To wszystko daje nam niedoścignioną obecnie jakość zdjęć. Ze świetnymi kolorami i masą szczegółów. Na fotografiach zwyczajnie dużo się dzieje, w bardzo pozytywnym znaczeniu.

Nie straszna są mu też trudne warunki. Nawet klasycznym aparatem ciężko jest zrobić tak dobre zdjęcie idealnie pod słońce. Oczywiście nie unikniemy flary oraz miejscowych przebarwień, ale efekt i tak robi wrażenie.

Bokeh i makro jakiego jeszcze nie było

Fizyczne właściwości aparatu w P40 Pro+ pozwalają na uzyskanie rozmycia tła, które do niedawna było nie do zrobienia w fotografii smartfonowej. Nie jest to już tylko cyfrowy efekt dodany za pomocą sztuczek oprogramowania, a faktyczne, fizyczne rozmycie uzyskane za pomocą matrycy.

A skoro już przy rozmyciach jesteśmy, to często widać je podczas fotografowania niewielkich elementów. P40 Pro+ pokazuje jak powinno wyglądać makro w smartfonie. Uzyskiwane za pomocą odpowiedniej pracy zoomu, a nie śmiesznego obiektywu o rozdzielczości 2 Mpix, który nie bardzo wie co ma ze sobą zrobić. Nie będę ukrywać, spodziewałem się dobrych efektów, ale TO… ciągle nie mogę się napatrzeć. Zbliżenia możemy określić mianem wręcz anatomicznych.

Huawei P40 Pro+ – jakość zdjęć cz. 2

Trochę zapomniany szeroki kąt

Do znudzenia będę powtarzać, że aparaty szerokokątne to najlepsze, co przydarzyło się mobilnej fotografii. Trend zapoczątkowany przez LG dzisiaj został trochę zapomniany. Wielu producentów pakuje do swoich smartfonów bardzo przeciętne aparaty określane mianem ultra-szerokokątnych.

Również Huawei ma pod tym względem jeszcze sporo do poprawienia. Myślę, że firma zdaje sobie z tego sprawę i rozdzielczość aż 40 Mpix to może być sposób na przykrycie niedoskonałości matrycy. Mimo wszystko skok jakościowy w stosunku do tego, co oferował P30 Pro przed rokiem jest ogromny. Na zdjęciach wykonanych aparatem szerokokątnym widzimy przede wszystkim poprawę w jakości kolorów. Nadal ustępują tym z aparatu głównego, ale różnica jest już coraz mniejsza. A kolory choć nadal bledsze, nie wyglądają jak świeżo wyplute przez pralkę Franie. Druga kwestia to szczegóły. Zmorą aparatów szerokokątnych jest gubienie szczegółów wraz ze wzrostem odległości od środka kadru. W P40 Pro+ jest podobnie, ale granica spadku jakości zaczyna się przesuwać coraz bliżej brzegów kadru.

Zoom… co to za zoom!

Chyba nikt nie spodziewał się, że Huawei postanowi aż tak poprawić możliwości peryskopowego teleobiektywu. Jego osiągi wzrosły prawie dwukrotnie. To zasługa wydłużenia ogniskowej ze 125mm do aż 240mm. Jak bardzo szalone są te liczby, niech zobrazuje poniższe zdjęcie. Widzicie na nim zmiennoogniskowy obiektyw Canona, który w tej pozycji ma ogniskową 150mm. Warto dodać, że jeśli podłączymy go do aparatu z matrycą APS-C, jak np. Canon EOS M50, którym zostały zrobione zdjęcia smartfonu, dostajemy ekwiwalent ogniskowej 240mm. Czyli takiej samej jaką mamy w P40 Pro+. Istne szaleństwo!

Oczywiści jest w tym trochę technologicznego oszustwa, elementy cyfrowej magii, ale liczą się efekty. A ten są… oj są! W przypadku Huaweia P40 użyteczny zoom sięgał wartości 10x, a przy sprzyjających warunkach nawet 15x przy wyraźnie pogarszającą się jakością. W modelu P40 Pro+ przy dobrych warunkach możemy zobaczyć mocne spadki jakości dopiero przy wartościach powyżej 20x. Maksymalny zoom cyfrowy to oczywiście bajer, o którym można szybko zapomnieć. To bardziej coś, co tworzy efekt wow! i funkcja, którą można pochwalić się przed znajomymi. Fakt, jest czym się chwalić, ale 100-krotne przybliżenie wygląda dobrze tylko w materiałach promocyjnych.

Zdjęcia wykorzystujące możliwości zoomu mówią same za siebie.

Huawei P40 Pro+ – jakość zdjęć cz. 3

W nocy P40 Pro+ widzi więcej ode mnie

Huawei w swoich flagowych smartfonach nadal tryb nocny może śmiało nazywać trybem kota. P40 Pro+ tam, gdzie ja widzę bardzo czarną plamę pomiędzy drzewami widzi inne drzewa.

W tym miejscu mój wzrok sięgał tylko drzew po lewej, dalej było idealnie czarno
Selfie we wiacie przystankowej oświetlonej tylko z okien o drugiej stronie ulicy? Proszę Cię bardzo!

Względem pierwszych wersji oprogramowania w modelu P40 Pro poprawiony został zbyt długi czas naświetlania. Dzięki temu fotografie nocne nie są już prześwietlone. Teraz przydałoby się jeszcze bardziej poprawić kolory, które nadal są często trochę przesadzone. Ale i tak wygląda znacznie lepiej niż w poprzednich latach.

Ale że ja nie zrobię makro w nocy?!

Ogromne pole do poprawy jest w przypadku zdjęć nocnych wykonywanych za pomocą aparatu szerokokątnego. Te nadal są niskiej jakości. O zdjęciach nocnych robionych przy 10-krotnym przybliżeniu możemy za pomnieć. Obiektyw peryskopowy jest do tego zdecydowanie zbyt ciemny i fizycznie przerasta to jego możliwości.

Filmy

Już w modelu P20 Pro Huawei zaczął pokazywać swoje filmowe aspiracje, a dalej było tylko lepiej. Bardzo dobra jakość obrazu, płynność, dużo rejestrowanych szczegółów i świetna stabilizacja obrazu. Efekty w różnych konfiguracjach znajdziecie poniżej.

Użytkowanie P40 Pro+ nie różni się od P40 Pro

Po czasie spędzonym z Huaweiem P40 Pro+ mogę śmiało powiedzieć, że faktycznie nie różni się on od modelu bez plusa niczym poza aparatem, masą i szybszą ładowarką. Dlatego jeszcze raz odeślę Was do testu Huaweia P40 Pro.

Czytaj też: Test Huawei P40 Pro

Smartfon jest niezmiennie świetnie wykonany, oferuje bardzo dobry ekran i topową wydajność. Tyle samo trzyma na pojedynczym ładowaniu oraz nieco bardziej ciąży w kieszeni. Ale to cena lepszego aparatu. Warto się poświęcić.

Tak, nadal nie ma usług Google’a. Ale jak pisałem przy okazji testu modelu P40, coraz mniej mi to przeszkadza. Mapy Google, Facebooka, Twittera, czy Instagram można zainstalować w zasadzie od ręki. Choćby przy pomocy aplikacji MoreApps dostępnej w AppGallery. W drodze są już banki, pojawiło się na iTaxi, więc kwestią czasu jest, aż aplikacje bankowe i transportowe zaczną hurtowo pojawiać się w sklepie z aplikacjami Huaweia. To naprawdę ciekawe, że sporo osób spośród narzekających na brak usług Google’a jeszcze kilka tygodni temu, dzisiaj zaczyna coraz bardziej łakomym wzrokiem patrzeć w stronę serii P40.

Huawei modelem P40 Pro+ odkopał konkurencję, poskakał po niej i zakopał ponownie

Już podstawowy wariant Huaweia P40 Pro zachwycił aparatem. Początkowe problemy z oprogramowaniem szybko zostały naprawione i mankamenty zdjęć w niektórych sytuacjach odeszły w niepamięć. Wiele osób, w tym również ja, zapomniało w ogóle o istnieniu P40 Pro+.

Zapewne była to celowa zagrywka ze strony Huaweia. Firma pokazała konkurencji kto rządzi na rynku aparatów w smartfonach. Następnie atrakcyjność serii P40 została podniesiona poprzez uzupełnianie braków w AppGallery, a Huawei na to – niespodzianka! I na rynek trafia P40 Pro+.

Cena uber-flagowca Huaweia dla wielu osób będzie zaporowa, ale ja patrzę na niego bardziej w kategorii motywacji dla rynkowej konkurencji niż sprzętu, który ma zawojować rynek. Mam wielką nadzieję, że konkurenci pójdą w ślady Huaweia. Że zamiast iść w ślepą pogoń za megapikselami postawią na większe matryce i pojedyncze piksele. Że zaczną stawiać na lesze aparaty szerokokątne. I wreszcie, że rzucą cholerę te śmieszne aparaty do makro i zastąpią je teleobiektywem, który o wiele bardziej sprawdza się w fotografowaniu obiektów z bliska.

Czy warto kupić Huaweia P40 Pro+? Jeśli masz już P40 Pro i jakimś cudem jego aparat to dla Ciebie za mało – tak, zdecydowanie. Jeśli szukasz topowego aparatu w smartfonie, którego możliwości poprawią najprawdopodobniej dopiero Mate 40 Pro i P50 Pro, również musisz ten zakup rozważyć. Ale jeśli cena Cię przeraża i zadowolisz się tylko drugim najlepszym aparatem na rynku, zakup tańszego P40 Pro nadal będzie bardzo dobrą opcją.

Galeria zdjęć telefonu: