W tym tygodniu IBM zaprezentował nową baterię litową, która zamiast ciężkich metali opiera się na materiałach z wody morskiej. Wczesne testy zadają z kolei kłam wydajnościowym kompromisom.
Baterie litowo-jonowe są postrzegane jako kluczowa technologia w naszym dążeniu do zrównoważonej energii, ale obecnie konstrukcja tych urządzeń obejmuje pozyskiwanie metali ciężkich, takich jak kobalt. Metali drogich i równoznacznych ze znacznymi kosztami środowiskowymi i humanitarnymi.
Dlaczego humanitarnymi? Już w 2016 roku raport rzucił światło na wykorzystywanie dzieci w największych na świecie kopalniach kobaltu. Mowa dokładnie o tych w Demokratycznej Republice Konga. Oprócz bezpośrednich niebezpieczeństw związanych z wydobywaniem kobaltu w Afryce, działania te są również obwiniane za niszczenie krajobrazów, zanieczyszczanie zasobów wodnych, niszczenie upraw i degradację gleby.
Bateria IBM nie zawiera kobaltu ani niklu, czyli materiałów, które są stosowane w elemencie katodowym typowej baterii litowo-jonowej. Zamiast tego naukowcy wykorzystali trzy materiały, które można wydobyć z wody morskiej (nie ujawnili nazw tych składników) i dodali do nich nowy rodzaj ciekłego elektrolitu.
Według IBM uzyskana chemia zapewniła obiecujące wyniki we wczesnych testach. Akumulator bez kobaltu i niklu zapobiegał powstawaniu dendrytów podczas ładowania, co często nęka eksperymentalne akumulatory.
W znacznie praktyczniejszym teście wykazano zdolność do szybkiego ładowania, osiągając 80% naładowania w ciągu 5 minut, gęstość mocy na poziomie 10000 wolt na litry, a gęstości energetycznej 800 Wh na litr. To obiecujące.