Założyciel firmy zajmującej się zamiennikami mięsa jest przekonany, że całkowita jego eliminacja z diety mogłaby być możliwa do 2035 roku.
Patrick O. Brown założył Impossible Foods w 2011 roku. Jego zdaniem zmiana nawyków żywieniowych w społeczeństwie powinna przynieść bardziej zauważalne rezultaty w kontekście walki z globalnym ociepleniem aniżeli rezygnacja z silników spalinowych czy instalacja paneli słonecznych.
Czytaj też: Padł rekord emisji CO2 z węgla. Ile miliardów ton wyemitowaliśmy w sektorze energetycznym?
Biorąc pod uwagę fakt, że przemysł mięsny i mleczarski odpowiadają za niemal 15 procent globalnych emisji, to w słowach Browna może być więcej prawdy niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Nie jest bowiem tajemnicą, że hodowla zwierząt jest związana z ogromnymi ilościami gazów cieplarnianych, takich jak metan i dwutlenek węgla, trafiających do atmosfery.
Firma Impossible Foods szacuje, że w porównaniu z hamburgerami pochodzenia zwierzęcego oferowane przez nią hamburgery roślinne wymagają zużycia o 87% mniej wody i o 96% mniej gruntów. W kontekście emisji zanieczyszczeń spadek wynosi natomiast 89 procent. Oczywiście tego typu wyniki robią wrażenie, jednak należy mieć na uwadze, iż dla konsumentów liczy się również coś innego: smak.
W związku z tym założona przez Browna firma skupia się na zapewnieniu odpowiednich wrażeń dla kubków smakowych, zamiast wykorzystywać tylko i wyłącznie ekologiczną otoczkę. Kluczowe mogą się w tym przypadku okazać technologie związane z drukowaniem mięsa, dzięki którym można odtworzyć wygląd, smak i strukturę mięsa.
Czytaj też: Mięso z probówki jest za drogie? Chińska firma ma na to sposób
Na obecną chwilę tego typu alternatywy są jeszcze na tyle drogie, że trudno wyobrazić sobie ich powszechną akceptację. Całkowite przejście na roślinne zamienniki do 2035 roku również wydaje się wątpliwe. Jak najbardziej prawdopodobne jest natomiast stopniowe odchodzenie od mięsa na rzecz produktów oferowanych przez firmy takie jak Impossible Foods.
