Reklama
aplikuj.pl

iRobot Roomba i7+, czyli jak przekonałem się do robotów sprzątających

Akcja partnerska

Już dawno nie byłem tak sceptycznie nastawiony do testowanego sprzętu jak do iRobota Roomba i7+. Byłem święcie przekonany, że te wszystkie autonomiczne odkurzacze są w stanie dobrze działać tylko w nowoczesnych wnętrzach rodem z okładek magazynów meblowych. Tymczasem w mieszkaniu nieco zagraconym, starym i umeblowanym tym co akurat wpadło pod rękę zwyczajnie polegnie. Podobniej jak w starciu z kotem i tonami sierści. Jak ja się mocno myliłem…

Paczka rodem z Tetrisa

Główny, duży karton, w którym znajdowało się docelowe pudełko, szybko został przejęty przez kota. Od pewnego czasu służy jako buda. W mniejszym pudełku ktoś zadał sobie sporo trudu, aby wszystkie elementy były upakowane tak ciasno, jak to tylko możliwe. A jednocześnie można je wyjąć tylko w odpowiedniej kolejności. Ciekawe doświadczenie.

W środku, obok robota sprzątającego i stacji dokującej, mamy sporo akcesoriów. Dodatkową wymienną szczotkę, dodatkowe filtry, dwa worki do stacji Clean Base – brzmi zagadkowo, ale o tym później, kabel zasilający oraz specjalny ogranicznik, czyli Wirtualna Ściana ograniczająca pracę robota Wraz z kompletem baterii oraz pakietem instrukcji. W zasadzie niczego w tym zestawie nie brakuje.

Jak zbudowany jest Roomba i7+

Roomba i7+ to okrągły kosmita o średnicy 33,5cm, wysokości 9,5mm i masie 3,6 kg. Porusza się za pomocą dwóch dużych kół na sprężystych amortyzatorach oraz mniejszego kółka kierunkowego.

Z góry znajdziemy trzy przyciski – włącznik startujący sprzątanie, Home odsyłający robota do stacji dokującej oraz przycisk sprzątania punktowego na obszarze ok 1,5 m2. Do tego obiektyw czujnika otoczenia, który pozwala Roombie orientować się w przestrzeni.

Od spodu widzimy dwie gumowe, obracające się przeciwbieżnie szczotki oraz obrotową szczotkę z trzema ramionami. W zasadzie wszystkie z tych elementów można w bardzo prosty sposób zdemontować i wymienić lub wyczyścić. Bardzo łatwo można się też dostać do pojemnika na brud. Na wypadek gdyby coś w nim utknęło.

Ważnym elementem Roomby jest zderzak z czujnikiem dotykowym. Znajduje się on na przodzie robota i jest delikatnie amortyzowany. To za jego pomocą Roomba styka się z przeszkodami, a robi to w zasadzie przez cały czas. Ten element, podobnie jak cały robot, jest wykonany z plastiku.

Przyjazna konfiguracja w aplikacji mobilnej

Do zarządzania Roombą służy aplikacja mobilna iRobot dostępna dla urządzenia z Androidem oraz iOS.

Aplikacja jest bardzo prosta i łatwo przeprowadza nas przez kolejne etapy konfiguracji. Warto dodać, że jest dostępna po polsku, podobnie jak komunikaty głosowe wydawane przez robota. W aplikacji ustalamy harmonogram sprzątania, oznaczamy które pomieszczenia należy odkurzyć (jeśli korzystamy z mapowania mieszkania). Możemy też stawiać wirtualne bariery, których robot nie przekroczy. Np. w miejscu, w którym mamy ustawione miski z jedzeniem dla kota.

Cała konfiguracja trwa dosłownie dwie minuty i Roomba jest gotowa do pracy.

Nie ma szans. Ten robot sobie tu nie poradzi

Widząc reklamy irobota Roomba oraz niektóre recenzje, mógłbym się zakładać że nie jest to sprzęt do mojego mieszkania. To nie jest nowoczesne wnętrze, zaprojektowane w stylu open concept, z masą schowków, gdzie wszystko jest w zasadzie idealne, a przestrzenie puste i rozległe. Wpuściłem Roombę do mieszkania starego, pozbawionego jakichkolwiek schowków, wynajętego na zasadzie najpierw cena i lokalizacja, resztę przeżyjemy oraz kompletnie niedostosowanego do domowników i liczby posiadających przez nich rzeczy. Używanego w głównej mierze do pracy, niż wygodnego mieszkania. Może do zobrazowania, jest tutaj dużo elementów takich:

W zasadzie nie mając pojęcia jak działa taki robot sprzątający, byłem przekonany że Roomba pewnie pojeździ sobie po środku pokoju, bo tylko tu można się łatwo dostać, a ja i tak będę musiał odkurzyć całą resztę. Tymczasem robot powiedział do mnie – potrzymaj mi stację dokującą!

Pierwsze przejazdy poznawczo-edukacyjne

Pierwszy przejazd Roomby był przejazdem sprzątającym. Zaraz po tym uruchomiłem dwa przejazdy testowe. W ich trakcie robot nie skupia się na sprzątaniu, a na poznawaniu otoczenia. Porusza się zdecydowanie szybciej. Producent zachęca, aby pierwsze przejazdy były robione o różnych porach dnia i przy różnym oświetleniu. To pomaga w nauce otoczenia i procentuje w przyszłości. Dzięki przejazdom testowym Roomba tworzy wirtualną mapę mieszkania (co można wyłączyć w aplikacji). Raz, że dzięki temu sprawniej się po nim porusza, a dwa daje nam możliwość wyboru, które pomieszczenia mają być sprzątnięte.

To małe urządzenie tworzy wirtualną granicę. Może być prostą linią lub okręgiem

Pomimo skomplikowanej zabudowy mieszkania te trzy przejazdy wystarczyły, aby Roomba poznała prawie całe mieszkanie, a w aplikacji pojawiła się mapa. Prawie, bo jednego pomieszczenia uparcie nie chciała zwiedzać. Czułem się trochę jakbym tresował zwierzaka. Wystarczyło wziąć robota na ręce (co momentalnie wyłącza kółka) i wynieść go w najdalszy kąt unikanego pomieszczenia. Bardzo szybko dorysował sobie brakujący kawałek mapy. Później jeszcze tylko raz zdarzyło mi się, że całkowicie ominął całe to pomieszczenie w trakcie sprzątania. Wymagało to ponownie ręcznego wskazania drogi, ale później takie kwiatki już się nie powtarzały.

Matko i córko jak to sprząta! A jakie to mądre!

Tak wygląda pogromca brudu w kątach

W trakcie pierwszych przejazdów z rosnącymi oczami patrzyłem jak Roomba porusza się po mieszkaniu. Metr po metrze robot udowadniał mi jak bardzo myliłem się w jego pierwszej ocenie. Roomba wjedzie wszędzie. A przynajmniej spróbuje. Przeczesuje każdy najmniejszy kąt i wraca do każdego pominiętego miejsca. Czasami robi to nieco agresywnie i bardzo uparcie napiera do przodu przesuwając np. lampę lub gąszcz kabli. Żadnego nie zjadł, za co odpowiada specjalne zabezpieczenie Anti-Tangle. Czasami jeśli przeszkoda jest niska, a nie da się jej przesunąć, Roomba na nią wjeżdża. Jak na wspomnianą lampę.

Ja nie wjadę?!

Dokładność tego robota zadziwia mnie bez końca. Na przykładzie ściany – jeśli Roomba przejedzie wzdłuż niej lewym bokiem, to później zrobi to jeszcze raz bokiem prawym. Tylko po to, aby za pomocą szczotki bocznej wszystko dokładnie wymieść. To samo dzieje się np. wzdłuż mebli.

Roomba wielokrotnie przypomina zwierzaka. Aż szkoda, że nie obsługuje komend głosowych, chyba że mamy asystenta głosowego. Momentami można faktycznie mieć wrażenie, że to coś więcej niż tylko prosta maszyna. Choćby patrząc na to jak się uczy. Przy pierwszych przejazdach robot zamiast np. jechać po korytarzu wzdłuż, przeczesywał go w poprzek. Robiąc nieskończoną ilość nawrotek. Im dalej, tym przejazdy stawały się bardziej przemyślane. Momentami też można zauważyć sytuację, w której Roomba wpada na przeszkodę, której wcześniej w tym miejscu nie było i… myśli. Delikatnie się wycofuje i kombinuje czy lepiej ominąć ją z lewej, czy z prawej strony. Czasami też potrafi się tak zatrzymać na środku pomieszczenia i zastanawiać się w którą stronę pojechać dalej. Trwa to krótko, ale wygląda bardzo ciekawie.

Na ile dokładne jest sprzątanie, czyli czy Roomba w pełni zastąpi odkurzacz?

Tu znikają śmieci…

Obecność długowłosego kota w mieszkaniu to pod względem sprzątania katorga. W połączeniu z zieloną, choć jednocześnie piaszczystą okolicą efekt jest tak, że odkurzam w mieszkaniu maksymalnie co drugi dzień, bo tony kurzu przeplatają się z sierścią. Wydawało mi się, że odkurzam w miarę dokładnie. Oczywiście na tyle, na ile pozwala tradycyjny odkurzacz, który kosztował nie więcej niż 350 zł.

… tutaj trafiają…

Już po pierwszym pełnym przejeździe Roomby rozejrzałem się po mieszkaniu i nie mogłem wyjść z podziwu. Tu dawno nie było tak czysto! Nawet długowłosy dywan, którego molestuję codziennie turboszczotką był wyskubany z każdego kociego kłaku. Roomba faktycznie sprząta i robi to więcej niż dobrze.

… a tutaj są zasysane.

Oczywiście nie zawsze jest idealnie. Posiadanie w mieszkaniu kota oraz pojawiające się w nim co kilka dni kolejne kartony powodują, że ich odgryzane kawałki często lądują na podłodze. Czasami Roomba nie jest w stanie wyciągnąć pojedynczych kawałków z długowłosego dywanu. Z kolei tego typu małe elementy leżące np. na panelach są mocno rozrzucane dookoła za pomocą agresywnie obracającej się szczotki. Ale jeśli robot je rozrzuci zamiast wciągnąć, w trakcie dalszego sprzątania i tak ostatecznie do nich dopadnie.

Ze względu na to, że Roomba nie ma dostępu do każdego kąta mojego mieszkania, całkowita rezygnacja z odkurzacza nie jest możliwa. Ale używam go tylko do odkurzenia tych miejsc, do których robot nie dosięga. Choć nie jest to jego wina. A z racji tego, że w pozostałej części mieszkania jest czyściej niż zwykle, w niedostępnych kątach zbiera się znacznie mniej kurzu i sierści.

Roomba zmieniła moje przyzwyczajenia. A jak dogaduje się z kotem?

Robot sprzątający całkowicie zmienił moje zarządzanie porządkiem. Kiedy wypada pora sprzątania, szybko podnoszę się i zabieram z jego drogi zbędne rzeczy. Zabawki kota, przestawiam buty z podłogi na szafkę, zabieram stojącą gdzieś butelkę wody, ponadprogramową ładowarkę lub zwijam kabel od żelazka. Dzięki temu mam w zasadzie stały porządek. Ja zabieram z podłogi zbędne rzeczy, robot zgarnia brud.

Tryb patrolowy

Jaśniepani swoje imię zyskała nieprzypadkowo. To bardzo kapryśny kot, który bardzo nieufnie podchodzi do obcych. Ludzi, przedmiotów oraz sprzętów. Dlatego nowy kolega przez pierwszy dzień był w trakcie sprzątania witany syczeniem oraz zjeżoną sierścią na karku. Kilka dni trwało za to dokładne patrolowanie w trakcie poruszania się robota. Ostatecznie przerodziło się to tylko w zerknięcie co to się kręci po podłodze. Miłości nie ma, ujeżdżania robota też, ale początkowa wrogość bardzo szybko minęła.

Czy taki robot może w jakiś sposób uszkodzić kota? Gdyby najechał na ogon, a następnie go wciągnął, to tak. Ale Jaśniepani, jak każdy kot, o ogon dba jak o największą świętość, wiec nawet nie ma takiej opcji, aby Roomba chociaż się do niego zbliżyła. Dzięki temu nie mam żadnych oporów, aby sprzątanie odbywało się wtedy, kiedy w domu nikogo nie ma.

Sprzątanie i wymiana worków w stacji Clean Base

Roomba po pierwszych przejazdach wyglądała jak żołnierz wyciągnięty z frontu. Oblepiona sierścią i  kurzem jak przednia szyba samochodu zwłokami much i komarów po przejedzie autostradą. Dlatego też spodziewałem się, że robot będzie wymagał częstego i gruntownego czyszczenia.

Po nieco ponad tygodniu postanowiłem to sprawdzić. Okazało się, że w zasadzie nic nie muszę robić poza przetarciem obudowy z zewnątrz. Pomimo pochłaniania niezliczonych ilości sierści, zarówno szczotka, jak i gumowe rolki były względnie czyste. Wokół obracających się elementów zrolowało się trochę sierści, ale było tego tyle co nic. Z kolei w pojemniku na brud utknął jeden mały kawałek kartonu. W takim tempie, myślę że Roomba mogłaby spokojnie działać bez czyszczenie ładnych kilka tygodni i ani nie byłaby brudna, ani zapchana. Czyszczenie wszystkich elementów jest bardzo proste. Łatwo można je zdemontować i zwyczajnieprzetrzeć wilgotną ścierką. A pojemnik na brud po wyjęciu filtra można nawet umyć pod bieżącą wodą.

A jak z głośnością pracy? Roomba nie działa bezgłośnie, ale to dźwięk zbliżony charakterystyką i głośnością do dużego zdalnie sterowanego samochodu. Czyli jest znacznie ciszej niż w przypadku klasycznego odkurzacza. Nie zalecałbym jednak używania jej w nocy. .

Stacja dokująca Clean Base to element, który wyróżnia iRobota Roomba i7+. To coś w rodzaju budy dla robota. Przede wszystkim jest to bardziej praktyczne rozwiązanie, bo odkurzacz zawsze znajduje się w tym samym miejscu. A dodatkowo nie musimy go czyścić po każdym przejeździe.

W stacji dokującej znajduje się papierowy worek, do którego zasysany jest brud z wnętrza odkurzacza. Wymiana worka jest banalnie prosta. Wystarczy dosłownie otworzyć stację dokującą, wyjąć go i włożyć nowy. O ile tylko Roomba nie będzie pracować w świeżo remontowanym mieszkaniu, z którego kurz można wynosić wiadrami, worek można z powodzeniem wymienić zaledwie raz na kilka miesięcy. Dzięki temu koszty eksploatacji są bardzo niskie.

Roomba iRobot i7+ przekonuje mnie do sprzątających odkurzaczy

O tym jak skuteczny jest iRobot i7+ niech świadczy fakt, że już pierwszego dnia użytkowania przez bardzo sceptycznie nastawioną osobę została podjęte decyzja – bierzemy na raty!

Roomba to naprawdę świetny, ale przede wszystkim użyteczny sprzęt. Robi to, do czego został stworzony – sprząta. Sprząta metodycznie, dokładnie i bardzo sumiennie. Usłyszałem niedawno pytanie – czy to jest po to żeby nie sprzątać? W przypadku niektórych osób na pewno tak będzie. W moim przypadku to kwestia tego, ż Roomba robi to lepiej i dokładniej niż mój stary odkurzacz. Nie wyręcza mnie całkowicie ze sprzątania, ale pozwala robić to dokładniej oraz przy mniejszym nakładzie pracy.

Oczywiście nie zrezygnowałem z tradycyjnego odkurzacza, ale taki już urok mojego mieszkania. W nowoczesnym i dobrze urządzonym wnętrzu, myślę że Roomba mogłaby spokojnie w pełni zastąpić zwykły odkurzacz.

iRobot i7+ nie jest najtańszym robotem sprzątającym, ale od osób mających większe doświadczenie w ich użytkowaniu wielokrotnie słyszałem, że nie jest to sprzęt na którym warto oszczędzać. Nie jest to sprzęt idealny. Zdecydowanie przydałaby się obudowa z innego materiału, który nie rysowałby się tak łatwo.

Podsumowują, o ile nie masz w domu lub mieszkaniu wysokich progów, które byłyby dla Roomby przeszkodą dosłownie nie do przeskoczenia, a szukasz sposobu na skuteczniejsze sprzątanie, zdecydowanie polecam zakup.

Materiał powstał przy współpracy z firmą iRobot.