Według UNOS w 2018 roku w samych Stanach Zjednoczonych dokonano ponad 36 500 przeszczepów narządów. Do tej pory najczęściej przeszczepianym organem były nerki. Następne w kolejności były wątroba, serce i płuca.
Większość narządów po pobraniu jest umieszczana w specjalnej chłodni pełnej lodu. Wcześniej lekarze przepłukują organy „roztworem konserwującym”, aby chronić je przed uszkodzeniami spowodowanymi przez ekstremalnie niskie temperatury.
Przy temperaturach od 0 do 4 stopni Celsjusza metabolizm komórkowy spada do ok. 5% swojej normalnej wartości, więc tkanki zużywają zapasy energii znacznie wolniej i wymagają mniej tlenu. Z tego powodu chłodzenie organu pomaga opóźnić wystąpienie niedokrwienia, czyli stanu, w którym tkanka ulega uszkodzeniu z powodu braku tlenu. Żywotność organów poza ciałem jest jednak bardzo zróżnicowana.
Na przykład serce nie powinno być umieszczone w chłodni przez więcej niż 4 do 6 godzin. W ciągu 4 godzin funkcje komórek serca zaczynają szwankować, a prawdopodobieństwo, że narząd będzie nieprawidłowo funkcjonował u biorcy gwałtownie wzrasta. W przypadku płuc dopuszczalny czas „przechowywania” to 6-8 godzin, wątroby – ok. 12 godzin, podczas gdy nerki są w stanie przetrwać nawet 24 do 36 godzin.
Oczywiście przechowywanie w chłodziarce nie jest pozbawione wad. W takim stanie lekarzom trudniej jest ocenić kondycję danego organu. Alternatywę ma stanowić tzw. perfuzja, która polega na zastosowaniu sztucznego systemu krążenia pozaustrojowego. W ten sposób przepływające płyny utrzymują organy w dobrej kondycji. Naukowcy zauważyli, że w tym przypadku, oraz gdy jest utrzymywana tempereatura rzędu 20-33 stopni Celsjusza, to narządy mogą funkcjonować niemal tak samo jak wewnątrz ciała. W przyszłości może się okazać, że lekarze będą w stanie utrzymać organy w kontrolowanych warunkach nawet przez kilka tygodni.