Reklama
aplikuj.pl

Jak ścieki zatruwają środowisko

Kolejna awaria w oczyszczalni ścieków „Czajka” pokazała dobitnie, jak duży problem ma Warszawa. Ale podobne incydenty mają miejsce co roku w różnych miejscach. Jak dużym problemem dla środowiska są ścieki?

Ok. 10:30 w sobotę 29 sierpnia doszło do kolejnej awarii układu przesyłowego ścieków odprowadzających z lewobrzeżnej Warszawy pod dnem Wisły do oczyszczalni „Czajka”. Nieczystości wylały się do tunelu o długości ok. jednego kilometra. Aby problem rozwiązać, konieczne było odprowadzenie ścieków do Wisły. Niestety, nie był to pierwszy raz.

Awaria goni awarię

Rok temu, także w sierpniu, miała miejsce awaria kolektorów przesyłających ścieki z lewobrzeżnej części Warszawy do znajdującej się na prawym brzegu „Czajki”. Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji podjęło wtedy bezprecedensową decyzję o zrzucie ścieków do Wisły. Nie było innego wyjścia.

Budowa tunelu pod Wisłą w 2011 r.

Teraz problem się powtórzył. Decyzje mające ratowanie sytuacji także były identyczne – zrzut ścieków do Wisły i zabezpieczanie uszkodzonych konstrukcji. Prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski, poinformował, że takie działania „nie mają wpływu na jakość kranówki”. Można wierzyć na słowo, ale mieszkańców stolicy takie tłumaczenie nie satysfakcjonuje.

Oczyszczalnia ścieków „Czajka” to największa tego typu placówka w Polsce. Zakład rozpoczął działalność w 1991 r., a do 2012 r. odbierał nieczystości ze wszystkich siedmiu prawobrzeżnych dzielnic Warszawy i okolicznych gmin (m.in. Legionowa, Jabłonny, Ząbek czy Marek). W wyniku zaostrzenia przepisów dotyczących ochrony środowiska, oczyszczalnia musiała zostać zmodernizowana.

Szkic oczyszczalni „Czajka”

Ulepszeniem obiektu zajęła się firma Warbud. Modernizacja obejmowała zwiększenie przepustowości oczyszczalni oraz przyjęcie całości maksymalnego przepływu z wodami opadowymi. Do systemu włączono również centralną i północną część lewobrzeżnej Warszawy. Z tego powodu, ok. 10 m pod dnem Wisły wybudowano tunel o długości 1,3 km i średnicy 4,5 km. Wmontowano tam dwa rurociągi (podstawowy i rezerwowy) o średnicy 1,6 m każdy. To właśnie one zawiodły.

Co to oznacza dla środowiska?

Niezależni eksperci zorganizowani przez stołeczny ratusz, ocenili w piątek, że kolektory „Czajki” są w dobrym stanie. Niestety, nie były, bo dzień później doszło do awarii. Sprawa ta stała się jednym z najważniejszych tematów opinii publicznej w ostatnich dniach. Rafał Trzaskowski się broni, mimo że jest pod ostrzałem dosłownie wszystkich.

Wbrew temu, co sugerują media rządowe, nie zlekceważyliśmy jakichkolwiek zaleceń. Już po zakończeniu ubiegłorocznej naprawy rurociągu prowadziliśmy jego przeglądy – wykonywane przez niezależnych ekspertów. Ostatni z nich zakończył się przedwczoraj i nie wykazał jakichkolwiek anomalii. Tym większym zaskoczeniem była dla nas wszystkich informacja o sobotniej awarii. Bo jeszcze dzień wcześniej, zdaniem ekspertów, nic jej nie sygnalizowało.

wpis Rafała Trzaskowskiego an Facebooku

Ktoś zawiódł. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Zwłaszcza, że według wstępnych ustaleń, za awarię jest odpowiedzialna wada techniczna jednego z kolektorów. Gdyby „niezależni eksperci” ją wykryli, prawdopodobnie nie doszłoby do wycieku.

Komory fermentacyjne „Czajki”

A wyciek ścieków może być poważnym zagrożeniem dla ludzi. Ścieki są miejscem bytowania licznych mikroorganizmów, w tym chorobotwórczych, pochodzących od ludzi, zwierząt, i roślin. Kontakt człowieka ze ściekami może być toksyczny (wywoływać m.in. oparzenia), ale przede wszystkim drażniący (spojówki i nos) – ze względu na silny odór. Warto wspomnieć także o bioaerozolach, które uwalniane podczas oczyszczania ścieków stwarzają realne zagrożenie dla pracowników oczyszczalni. Gromadzą się także na powierzchni gleby i mogą być przenoszone z wiatrem na okoliczne tereny, powodując poważne skażenia.

Najgorzej, gdy bioaerozole dotrą do wód powierzchniowych. Powodują ich skażenie i sprawiają, że przestają być zdatne do spożycia. Składniki aerozoli są najczęściej transmitowane drogą kropelkową lub pyłową (z zanieczyszczeniami powietrza) – bez problemu wnikają do organizmu człowieka przez drogi oddechowe, błony śluzowe lub skórę. Mogą być także przenoszone przez zwierzęta, np. owady (zdarza się to jednak rzadko).

Co będzie dalej?

Awaria „Czajki” to poważna sprawa. Eksperci nie mają wątpliwości, że naprawa potrwa dłużej niż w 2019 r. – być może nawet i cały rok. Konieczne będzie położenie kolejnego, tymczasowego rurociągu – albo pod dnem Wisły, albo na jezdni Mostu Północnego. Rafał Trzaskowski zapowiedział, że najprawdopodobniej będzie to most pontonowy. To oznacza kolejne utrudnienia dla Warszawiaków, no i oczywiście spore koszty.

Co zrobić, aby uniknąć podobnych awarii w przyszłości? Nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi, bo nic nie wskazywało na to, że kolektory znowu zawiodą. Zwłaszcza, że przecież dzień wcześniej – powtarzamy: dzień wcześniej – zostały sprawdzone i zatwierdzone jako sprawne. Tutaj raczej nie ma możliwości innego wytłumaczenia niż błąd człowieka. Czy celowy? To można jedynie zgadywać.

Fala ścieków minęła już Płock i zmierza w kierunku Morza Bałtyckiego. Trudno wyrokować, że to zdarzenie przełoży się, w jakiś sposób na ekosystem morski. Greenpeace ostrzega, że nie ma opcji, by takie zdarzenie było obojętne dla środowiska.