Niedawno naukowcy nagłośnili przypadek dwóch rodzin, które zakaziły się koronawirusem po tym, jak przebywały w tej samej restauracji z obcym nosicielem SARS-CoV-2.
Istnieją solidne podstawy pozwalające sądzić, że systemy wentylacyjne mogą wpływać na rozprzestrzenianie cząstek koronawirusa. Jednocześnie nie wiadomo, jakie jego stężenie wystarcza do zainfekowania. Poniższe wideo pokazuje jednak, jak szybko i rozlegle te cząstki zajmują kabinę samolotu.
Symulacja zakłada, że nosiciel kaszle wewnątrz samolotu. Nie chodzi jednak konkretnie o koronawirusa. Model został wykorzystany przez naukowców z Purdue University’s School of Mechanical Engineering i był to element badań zleconych przez firmę Boeing w 2014 roku poświęconych potencjalnym zmianom w przepływie powietrza w systemie wentylacyjnym samolotu. Jego rolą miało być zmniejszanie ryzyka zakażenia wirusami takimi jak SARS.
Czytaj też: Koronawirus może wpłynąć na świat sportu bardziej niż nam się wydaje
Jako że głównym środkiem transmisji koronawirusa jest droga kropelkowa, to tego typu symulacje również do niego pasują. Co ciekawe, 15 marca 2003 roku samolot Boeing 737 poleciał z Hongkongu do Pekinu. Na jego pokładzie znajdował się gorączkujący 72-letni mężczyzna. Spośród 120 osób, 22 zostały później rozpoznane jako zakażone bądź prawdopodobnie zakażone SARS-CoV. Zgodnie z rekonstrukcją opublikowaną w New England Journal of Medicine, jej autorzy stwierdzili, że najbardziej prawdopodobnym wytłumaczeniem było to, że to wspomniany mężczyzna odpowiadał za zakażenie tych 22 osób.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News