Reklama
aplikuj.pl

Jedi: Fallen Order – początek nowej sagi gier Star Wars?

Historia Cala Kestisa, czyli głównego bohatera, w udany sposób prezentuje próbę stworzenia spin-offa sagi. Niektóre rzeczy twórcy powinni dopracować, choć technicznie i audiowizualnie Jedi: Fallen Order stoi naprawdę mocno. To jedna z najpiękniejszych gier z całego uniwersum Gwiezdnych Wojen – nie brakuje epickich widoków, charakterystycznych planet, a nawet znajomych twarzy.

Fabuła Jedi: Fallen Order to dobry spin-off

Cal jest uciekinierem, chowa się przed wysłannikami Imperium, ponieważ jakimś cudem przeżył wydany przez Palpatine’a Order 66. Na razie nie jest ważne jak, ale zbliżając się do końca fabuły ta sytuacja się wyjaśnia – i bardzo dobrze tłumaczy dlaczego Cal utracił swoje zdolności. Zdolności, które teraz musi odnowić.

Na swojej drodze spotyka kilkoro nowych przyjaciół, w trakcie wizyt na różnych planetach potrafi zjednać sobie miejscowych przeciwników Imperium. To tym ciekawsze, że będzie okazja poznać Saw Guerrerę, którego można było zobaczyć w świetnym filmie Rogue One. Tu również jest przedstawiony przez Forresta Whitakera, a jego postać interesująco współtworzy pewien etap historii Cala.

Jeśli chodzi o fabułę, to naprawdę nikt nie powinien być zawiedziony. Historia jest opowiedziana logicznie, nie ma nagłych przeskoków. Wytłumaczenie niektórych kwestii czasem przychodzi późno, ale za każdym razem jest to celowe i pozytywnie wpływa na immersję. W niejednej cutscenie reżyseria świetnie nawiązywała do znanego wszystkim fanom Gwiezdnych Wojen rzeczy.

Bardzo chciałbym rzucić przy okazji srogim spoilerem, ale nie chcę psuć Wam zabawy. Powiem tylko, że na końcu droga Cala przetnie się z drogą znajomej persony. I nie będzie to miłe spotkanie.

Niemoc bohatera Jedi: Fallen Order

Zabawa mocą jest genialna, choć ten aspekt jest też tak naprawdę najbardziej nietrafiony. O ile różne umiejętności Cala wracają do niego z czasem, o tyle takiego „podstawowego” Jedi otrzymuje się… praktycznie na końcu gry. I niestety nie ma zbyt dużo okazji do wykorzystania świeżo przywróconych Calowi mocy.

Moc tę należy wykorzystywać w poszczególnych miejscach na każdej mapie (planecie). Zastosowano bardzo ciekawy system, który pokazuje, czy dane przejście (nazywane w grze „ścieżką”) jest możliwe do przekroczenia. Jeśli jest podświetlone na zielono, oznacza to, że już to się nam udało. Jeśli na żółto, to jeszcze nie próbowaliśmy, ale jest to osiągalne. Czerwony kolor mówi natomiast, że w tym momencie jest to dla nas niemożliwe.

I takie rozwiązanie jest ciekawe, bardzo pomaga w nawigacji po lokacjach (które są po prostu PRZE-PIĘ-KNE i wypełnione znajdźkami). Jednak parokrotnie odkrycie danych sekretów czy ścieżek wymagało powrotu na poszczególne planety. Nie raz, a nawet kilka. Było to związane właśnie ze wspomnianym odzyskiwaniem umiejętności przez Cala. Na jednej planecie mógł przypomnieć sobie jak używać przyciągnięcia, co później należało wykorzystać w innych lokacjach.

Tak więc grafika, audio (!), lokacje, a nawet postacie z Gwiezdnych Wojen oraz fabuła: są bardzo udane. Z drugiej strony, niektóre pomysły developerów, jak bardzo powolne odzyskiwanie podstawowych umiejętności mocy, psują nieco wizerunek Cala jako faktycznego, potężnego Jedi. A wyzwania, z którymi musi się mierzyć wymagają tego, żeby był bardzo silny – więc powstaje dysonans.

Patrząc na to z jeszcze innej strony, mam wrażenie, że zarówno cały proces „dochodzenia” do siebie Cala, odzyskiwania przez niego nauk jego mistrza, jak i sposób prowadzenia fabuły sugerują, że to może nie być koniec sagi Cala Kestisa. Byłoby to dobre rozwiązanie i stanowiłoby logiczne wytłumaczenie dlaczego Cal tak późno odzyskał swoje zaledwie podstawowe umiejętności.

Jedi: Fallen Order – podsumowanie

Jedi: Fallen Order zdecydowanie zadowoliło mnie jako nowe spojrzenie na sagę Gwiezdnych Wojen. To dopracowana pod wieloma względami produkcja, o przemyślanej mechanice. Ale jednocześnie założenia developerów nie do końca spełniły moje oczekiwania.

Jeśli jesteś fanką / fanem Gwiezdnych Wojen, to jest to gra obowiązkowa. Choć poczekaj nieco na niższą cenę – rozgrywka jest świetna i momentami bardzo wymagająca, ale myślę, że za tych nieco ponad 30 godzin zabawy warto zapłacić maksymalnie 100 złotych.