Co ma wspólnego stworzony w latach 1998-1999 jednocylindrowy silnik o pojemności ledwie 0,3 litra z tak potężną jednostką, jak silnik V10 do samochodu Formuły jeden? Okazuje się, że więcej, niż może Wam się wydawać.
Zanim powstał kultowy wręcz silnik Cosworth TJ, prace nad nim przeprowadzano z wykorzystaniem jednocylindrowej jednostki
Brytyjska firma Cosworth ma na koncie wiele arcydzieł, wśród których znalazł się 6,5-litrowy silnik V12 dla Astona Martina, czy jeszcze bardziej imponujący 3,9-litrowy V12 dla Gordona Murraya T.50. Co ciekawe, podstawą tych obu wysokoobrotowych silników są kompaktowe, trzycylindrowe jednostki o pojemności 1,6 litra, które wyjaśniają historię tytułowej jednostki z końca lat 90.
Ten miniaturowy silnik miał tylko 0,3-litra pojemności skokowej, jeden cylinder i nie posiadał żadnego rodzaju wymuszonej indukcji. Generował przy tym i tak solidne 90 koni mechanicznych, co było poniekąd kluczowe, bo finalnie był podstawą do szybkiego opracowania silnika TJ do Formuły 1. Była to 3-litrowa jednostka V10, która napędzała samochody F1 przez kilka lat.
Czytaj też: Ile palą hybrydy? Spalanie w hybrydach plug-in
Dzięki swojej prostocie i niskiej cenie, ten skromny silnik, rozwijający 20000 RPM, był najszybszym i najtańszym sposobem na przetestowanie nowych elementów silnika przed stworzeniem pełnowymiarowej V10.