Jeep wpadł na świetną reklamę swojego nowego pickupa Gladiator, decydując się na zakup i zmiażdżenie Gladiatora z 56-letnim stażem na „tym świecie”. Efekt jest oczywiście świetny.
Seria pickupów Gladiator sięga 1960 roku, kiedy to z fabryk Jeepa wyjechał pierwszy egzemplarz tego roboczego samochodu. Ich produkcja trwała następne dwadzieścia lat, robiąc sobie 39-letnią przerwę, aby ponownie zawitać na rynek i to z solidnym przytupem. Czy miażdżenie protoplasty miało wskazać, że ten posiadał tak wiele wad, że nadawał się wyłącznie na żyletki? Raczej nie, bo taki „powrót ze zmarłych” pod hydrauliczną prasą miał zakomunikować tylko to, że Gladiator powrócił:
Jednak nowe wydanie tego pickupa czerpie więcej z obecnych na rynku modeli, a nie swojego starszego (nawet bardzo) brata. Gladiator 2020 będzie bowiem czymś w wadze średniej, inspirując się serią JL-Wrangler i celując w stworzenie konkurencji dla Tacomy Toyoty, czy Rangera od Forda. W następnych miesiącach pojawi się u dealerów, oferując 3,6-litrową V6 Pentastar, którą można zaprzęgnąć do automatycznej 8-biegowej, lub manualnej 6-biegowej skrzyni. Za rok pojawi się też wersja z silnikiem 3.0 na olej napędowy.
Czytaj też: Volkswagen przypomniał o sobie elektrycznym konceptem klasycznego buggy
Źródło: Popularmechanics