Kiedy góra pływającej stali spotyka na swojej drodze wytrzymujący trudy codziennej eksploatacji most, zwycięzca może być tylko jeden. Przekonał się o tym jeden z rosyjskich kapitanów, wyruszając na spotkanie mostu Gwangad w mieście Busan w Południowej Korei.
Czytaj też: Problem z powietrzem w mieszkaniu? Ikea znalazła rozwiązanie w zasłonach Gunrid
Ostatni dzień pracy tego Rosjanina zapewne nie należał do najbardziej udanych. O godzinie 16:20 tamtejszego czasu lokalnego sterowany przez niego okręt przewożący 1415 ton stalowych cewek zatrzymał się na jednym z koreańskich mostów i na szczęście uderzenie sprowadziło się do zawadzenia o jedną z anten, a nie kadłuba. Choć nikt nie ucierpiał, teraz betonowy blok może pochwalić się około 5-metrową dziurą.
Rosjanin i idiotyczne wręcz zdarzenie – nie trzeba być geniuszem, żeby powiązać takie połączenie z alkoholem i rzeczywiście, badanie krwi wykazało, że kapitan rzeczywiście był nietrzeźwy. Pytanie tylko, czy był u steru, kiedy doszło do incydentu? Co jednak najśmieszniejsze, przed przydzwonieniem w bok mostu ten sam okręt uderzył w zacumowany statek wycieczkowy u wybrzeży.
Według rosyjskich mediów kapitan zignorował ostrzeżenia straży przybrzeżnej (po pierwszym incydencie) , ponieważ „nie rozumiał dobrze angielskiego”. Obecnie jest zatrzymywany przez koreańskie władze, a sytuacja jest wyjaśniania.
Czytaj też: Panie inżynier w Polsce stanowią ogromny procent wszystkich inżynierów
Źródło: Popularmechanics