Świat stara się powoli wracać do normalności, choć strategie przyjęte przez poszczególne kraje są zupełnie różne. Jednocześnie nie wygląda na to, by SARS-CoV-2 miał magicznie zniknąć.
Do tej pory mówiło się, że punktem zwrotnym w pandemii będzie moment pojawienia się szczepionki (lub, w gorszym wariancie, przechorowanie COVID-19 przez większą część mieszkańców Ziemi). Problem w tym, że nie ma pewności co do skuteczności ewentualnych szczepionek oraz mutacji koronawirusa, które mogą na nią wpływać.
Z komunikatu wydanego przez WHO wynika, że nowy koronawirus może z nami zostać na wiele lat, podobnie jak wirus grypy. I choć może to brzmieć fatalnie, to – paradoksalnie – wcale nie musi tak być. Poza wspomnianym wirusem grypy, ludzkość przyzwyczaiła się też do innych, takich jak HIV. Na przestrzeni lat opracowano coraz skuteczniejsze metody leczenia chorych oraz strategie mające na celu opanowanie rozprzestrzeniania się patogenów. Wreszcie, kolejne mutacje SARS-CoV-2 prawdopodobnie będą obniżały jego śmiertelność.
Czytaj też: Koronawirus może wiązać się z tajemniczą chorobą u dzieci
Wirus odpowiedzialny za COVID-19 rozprzestrzenia się w błyskawicznym tempie, a przy obecnej globalizacji powstrzymanie tego procesu jest w zasadzie niemożliwe. Konieczne wydaje się więc skupienie na pracach nad szczepionką oraz lekami, które obniżą śmiertelność wśród zakażonych. Sensowne może być też przyzwyczajenie się do faktu, iż SARS-CoV-2 będzie towarzyszył ludzkości dłużej, niż moglibyśmy się spodziewać.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News