Oto kolejny kamień milowy dla latających samochodów. Liberty holenderskiej firmy Pal-V właśnie stał się pierwszym na świecie produkowanym samochodem latającym, który na dodatek uzyskał homologację uliczną w Europie.
Latający samochód Liberty
Liberty jeździ nie na tradycyjnych czterech, a trzech kółkach, co jest podyktowane oszczędnością masy i samą łatwością uzyskania certyfikacji. Nadal jednak posiada pełnoprawną kabinę, wokół której Pal-V umieścił rozkładane trzy kluczowe elementy potrzebne do lotu. Mowa o dwóch śmigłach (na górze i z tyłu) oraz dużych chowanych płetwach ogonowych.
Czytaj też: Latający samochód Lilium Jet na nowym nagraniu
Czytaj też: Latający samochód Aska doczekał się publicznego wystąpienia
Czytaj też: Cyclogyro, czyli szansa na rewolucję latających samochodów elektrycznych
W trybie drogowym, z nieujawnionym, ale brzmiącym fantastycznie silnikiem o mocy 100 koni mechanicznych, Liberty rozpędza się do 160 km/h, podczas gdy sprint do setki trwa poniżej dziewięciu sekund. Znacznie mocniejszy, bo 200-konny silnik napędza z kolei jego tylne śmigło.
W trybie latania, do którego można przekształcić ten latający samochód w kilka minut, wystarcza mu już zaledwie 330 metrów pasa startowego. W powietrzu osiąga maksymalnie 180 km/h i pułap 350 metrów, a jego 100-litrowy zbiornik paliwa zapewnia imponującą wytrzymałość lotu rzędu 4,3 godziny, oferując zasięg około 500 km z półgodzinną rezerwą w zbiorniku.
Czytaj też: Latający samochód-dron Skai idzie w wodór
Czytaj też: Siły Powietrzne USA widzą potencjał w latających samochodach
Czytaj też: Kolejny producent zaciera różnice pomiędzy latającym samochodem i wielkim dronem
Teraz, jako że Liberty ostatnio przeszedł rygorystyczne testy dopuszczenia do ruchu drogowego i jest dopuszczony na ulice z oficjalną tablicą rejestracyjną, musimy tylko czekać.
Czekać przede wszystkim na masową produkcję i premierę na rynku, co ma potrwać do 2022 roku. Wtedy nabywcy tego latającego samochodu będą potrzebować nie tylko prawa jazdy, ale też stosowną licencje lotniczą.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News