Jeśli USA zaczyna po raz kolejny eksperymentować z dostarczaniem wiadomości rodem z lat 50., to wiemy, że coś się dzieje w tej całej cyfryzacji wojska. Dlatego też firma Lockheed Martin, a więc jeden z głównych dostawców militarnych rozwiązań wojsku USA opracowało nową strategię dbania o cyberbezpieczeństwo.
Czytaj też: Największy na świecie okręt bezzałogowy LUSV w planach marynarki USA
W ramach nowej inicjatywy cyberbezpieczeństwa Lockheed połączył najlepsze praktyki z różnych programów firmy w zakresie broni, a wysiłek ten obejmuje m.in. rozbudowę bazy danych zawierającej „setki” wymagań i wskaźników do ich oceny, instrukcje krok po kroku dla personelu cyberprzestrzeni Lockheed oraz znak towarowy dotyczący określonych zasad i ram Cyber Resiliency Level, który to wszystko podsumowuje.
Warto przypomnieć, że np. ustawa o zezwoleniach na obronę narodową z 2016 roku wymagała, aby cała broń była poddawana ocenie pod kątem podatności na zagrożenia cybernetyczne, a ta najnowsza ustawa tylko to przyśpiesza. Lockheed ma jednak w tym sporo do gadania i w sumie swój własny interes, kiedy inna firma (Raytheon) wygrała kontrakty na zapewnienie cyberbezpieczeństwa myśliwcom F-15 i C-130. Jednak wdrażanie nowych standardów bezpieczeństwa cybernetycznego to dopiero początek znacznie bardziej złożonego procesu, a przynajmniej tak twierdzi Lockheed.
Dlatego też chce ponownie wkraść się w łaski wojska USA pod kątem bezpieczeństwa cyfrowego, wiedząc, że „zabezpieczenie wbudowanej elektroniki w systemie uzbrojenia wymaga wyraźnie innego zestawu umiejętności”, w którym on sam ma przewagę nad konkurencyjnymi firmami.
Czytaj też: Marynarka wojenna USA woli modernizować, niż konstruować nowe okręty
Źródło: Breaking Defense