Reklama
aplikuj.pl

Ludzie na Księżycu byli już ponad 50 lat temu. Po co nam kolejny lot?

lot na ksiezyc

Rozpoczęty w 2017 roku program Artemis zakłada, że w okolicach 2024 roku na powierzchni Księżyca staną ludzie. Ale po co tam w ogóle lecieć, skoro „podbiliśmy” Srebrny Glob ponad 50 lat temu?

Spieszymy z odpowiedzią: założenia NASA nie są tylko czysto naukowe. Agencja chce również utworzyć na Księżycu bazę i zdobyć doświadczenie w zakresie długoterminowego funkcjonowania astronautów poza Ziemią.

Czytaj też: NASA kupi księżycowe skały. I to już za dolara
Czytaj też: Robotyczny pies zajmie się eksploracją Marsa. Zobaczcie Au-Spota
Czytaj też: Mars niczym trójwarstwowe ciasto. Zaskakujące znalezisko InSight

Niektóre z trudności, na jakie natrafią ziemscy wysłannicy na Księżycu będą porównywalne z tymi, które mogą się „czaić” na Marsie. Chodzi m.in. o groźne dla życia promieniowanie (200-krotnie silniejsze niż na Ziemi) oraz budowanie baz bądź zdobywanie i uzdatnianie wody.

Ludzie na Księżycu, przynajmniej oficjalnie, wylądowali po raz pierwszy w 1969 roku

Dzięki długiemu pobytowi ludzi na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej naukowcy zebrali już wiele informacji na temat tego, jak wygląda życie na orbicie. Oczywistym jest jednak, że egzystencja na Księżycu będzie znacznie trudniejsza, nie wspominając o odleglejszych obiektach Układu Słonecznego. W przypadku Srebrnego Globu astronauci będą musieli nauczyć się latać statkiem kosmicznym, poruszać po orbicie, lądować na Księżycu, a następnie odwrócić ten proces i polecieć na Ziemię.

Czytaj też: Elektrownia atomowa w Polsce? NASA planuje postawić jedną na Księżycu
Czytaj też: Na Marsie nie da się oddychać, a ludzie chcą go skolonizować
Czytaj też: Kosmiczna konstelacja budzi wątpliwości NASA. Ostrzeżenie przed katastrofą

NASA chwali się również różnorodnością swoich astronautów. W ramach programu Artemis na Księżycu ma bowiem stanąć pierwsza kobieta w historii. Pochodzenie z różnych środowisk i kultur ma również pomóc w zróżnicowanym podejściu do rozwiązywania potencjalnych problemów. Jeden z członków zespołu ma wykształcenie medyczne, inny jest inżynierem a jeszcze inny – wojskowym. Obawy wzbudzają jedynie opóźnienia, o których coraz śmielej mówią osoby związane i niezwiązane ze środowiskiem NASA.