Przemierzając mroźne wody Arktyki, rosyjska marynarka wojenna natknęła się na samicę morsa, która, broniąc swoich cieląt, zaatakowała i zatopiła statek. Holownik Altai zatonął w morzu, na szczęście jego załoga i naukowcy bezpiecznie zeszli na ląd.
Według raportu rosyjskiego Ministerstwa Obrony, łódź przepływała przez tzw. Ziemię Franciszka Józefa, czyli długi łańcuch wysp na północno-wschodnim Morzu Barentsa. Naukowcy na pokładzie zamierzali podążać ścieżką XIX-wiecznych odkrywców Juliusa von Payera i Karla Weyprechta, którzy odkryli archipelag. Badacze po drodze analizowali napotkane rośliny, zwierzęta i lodowce. Kiedy znaleźli się na przylądku w pobliżu Ziemi Wilczka, natrafili na samicę morsa wraz z potomstwem.
Czytaj też: Czy morsy skaczą z klifów na skutek zmian klimatu?
W oświadczeniu wojskowym brakuje informacji o zatopionej łodzi czy utracie innego sprzętu, ale według Rosyjskiego Towarzystwa Geograficznego „łódź zatonęła, ale tragedii udało się uniknąć dzięki wyraźnym działaniom dowódcy oddziału”. Następnie do działania przeszły służby wchodzące w skład tzw. floty Północnej. Ich członkowie zajęli się odzyskaniem jednostki bez wyrządzania szkody walecznej samicy oraz jej cielętom.
[Źródło: livescience.com; grafika: Ministry of Defense of Russia]
Czytaj też: Poszukiwacze kamieni szlachetnych znaleźli szczątki potwora morskiego