Ekipa budowlana pracująca na terenie Nowego Jorku odnalazła w 2011 roku ciało kobiety. Było na tyle dobrze zachowane, że początkowo robotnicy uznali pochowaną osobę za ofiarę niedawnego zabójstwa. Okazało się jednak, iż do jej śmierci doszło co najmniej 150 lat temu.
W sprawę zaangażował się archeolog Scott Warnasch. Naukowiec przeanalizował m.in. żelazne fragmenty znajdujące się w pobliżu miejsca pochówku, które wskazywały na pochodzenie ciała z XIX wieku. Następnym krokiem w poszukiwaniach było sprawdzenie spisów mieszkańców z tamtego okresu. Jej żeliwna trumna była na tyle charakterystyczna, że Warnasch był w stanie zidentyfikować kobietę.
Okazało się, że jest to Martha Paterson, 26-letnia Afroamerykanka. Paterson była córką dwóch poważanych postaci, co wyjaśniało, dlaczego została pochowana w tak wyszukany sposób. Jej trumnę wyprodukowała firma Fisk & Raymond, która zajęła się tym procederem na krótko, w połowie XIX wieku. Wykonane z żelaza były przeznaczone dla najbogatszych osób (lub zmarłych na choroby zakaźne – trumna z żelaza miała powstrzymać ewentualne epidemie). Istnieje też teoria, że tego typu „pojemniki” służyły do przeprowadzania kwarantanny. Osoby z otoczenia mogły obserwować sytuację w środku przez niewielkie owalne okienko. Poza tym mówi się o pełnieniu roli swego rodzaju odstraszacza. Potencjalni złodzieje ciał unikali bowiem zmarłych z powodu chorób zakaźnych.
Przez kilka lat Warnasch wraz ze specjalistami od obrazowania kryminalistycznego zajmowali się odtworzeniem tego, jak wyglądała kobieta w żelaznej trumnie. Przy okazji ustalili, iż przyczyną śmierci dziewczyny była najprawdopodobniej ospa. Po przeprowadzeniu rekonstrukcji ciało ponownie pochowano w 2016 roku.
[Źródło: iflscience.com; grafika: Impossible Factual, zdjęcia: Scott Warnash/Photo by Linda Warnasch i Impossible Factual/Joe Mullins]