Reklama
aplikuj.pl

Nie SUV ani kombi jest idealny na długą podróż. Jest nim Mercedes V 300d

Producenci samochodów tworzą na podstawie dostawczaków auta osobowe. Mam tu na myśli chociażby VW Multivana. Nie inaczej jest w przypadku samochodów z gwiazdą na masce. Mercedes V 300d to, co tu dużo mówić – fantastyczny pojazd, który uwielbia długie trasy. Właśnie na taką wybrałem się tym samochodem, aby sprawdzić czy rzeczywiście podczas takich podróży czuje się jak ryba w wodzie. 

Jak już w tytule wspomniałem, nie żaden SUV, ani duże kombi jest pojazdem, który będzie najbardziej odpowiedni przy długich podróżach. To zadanie dla vanów takich jak Mercedes V 300d. Ogromna przestrzeń we wnętrzu, najnowocześniejsze technologie znane z osobówek – czy czegoś więcej potrzebuje kierowca i pasażerowie? Wiele osób obawia się, że samochody budowane na konstrukcji dostawczaków będą posiadać wiele cech właśnie z tego typu pojazdów. O ile w przypadku Vito w wersji Tourer widać je aż nad to, o tyle Klasa V to według mnie bardziej osobówka, ale taka luksusowa, niż typowy bus. 

Nowości w Klasie V

To nie jest moje pierwsze spotkanie z Klasą V. Pomimo tego, że na pierwszy rzut oka zmian praktycznie nie ma, te jednak się pojawiły. Dotyczą głównie aktualizacji oprogramowania. Przeprojektowano ekran główny oraz część z touchpadem. Grafika systemowa według mnie jest chyba najładniejsza pośród wszystkich samochodów, w jakich miałem okazję siedzieć. A było ich już sporo. Tak, najnowsza V Klasa reaguje na słowa “Hej Mercedes”. Zmienia temperaturę, prowadzi do celu, który powiemy czy… odpowie na pytanie co sądzimy o konkurencyjnej marce. Działa więc podobnie do np. Asystenta Google, aczkolwiek oczywiście daleko mu do takiego zaawansowania. 

Mercedes V 300d jest tak skonstruowany, że jazda nim jest bardzo relaksująca

Nic nie zmieniło się w kwestii komfortu podróżowania. W dalszym ciągu mamy bardzo dobrze wykończone wnętrze. Design deski rozdzielczej nadal jest elegancki, stonowany, ale dobrze przemyślany. Pomimo tego, że po liftingu Vito i V Klasa są bardzo podobne z zewnątrz, wnętrze to dwa różne światy. Bohater artykułu oferuje świetne materiały, bardzo dobre jak na vana wyciszenie. Nawet przy wyższych prędkościach. Przestrzeń w kabinie pozwala na komfortowe podróżowanie w przypadku kompletu podróżujących. W testowym modelu mówimy o siedmiu siedziskach. Dwa są z przodu. Dwa w kolejnym rzędzie siedzeń (tam też znajduje się bardzo praktyczny stolik). Z kolei na końcu, w trzecim rzędzie są… trzy fotele. Klasa V produkowana jest w trzech wersjach jeśli chodzi o długość. Wtedy też zmienia się pojemność bagażnika. Mamy więc startową, która mierzy 4,90 m i oferuje bagażnik na poziomie 610 litrów. Następnie jest wersja długa – 5,14 i 1030 litrów. Ostatnia to prawdziwy “kolos”, który mierzy 5,37 m i oferuje bagażnik o pojemności aż 1410 litrów. 

Jedyna rzecz do której można się przyczepić, ale to tak serio na siłę, to dość krótkie siedziska. Dla niektórych może to oznaczać pogorszony komfort podróżowania. Ja takowego odczucia jednak nie miałem. Tym bardziej, że za kierownicą Klasy V pokonałem jednego dnia prawie tysiąc kilometrów.

Do pełni szczęścia zabrakło mi… masażu

Wyposażenie, jakie oferuje Mercedes V 300d jest wręcz bliskie temu, które posiadają topowe limuzyny producenta. Mam tu na myśli dużą lodówkę, która została umieszczona w podłokietniku. Podróż umila szesnasto głośnikowy zestaw audio Burmester, który nastawiony jest głównie na tony wysokie i średnie, aczkolwiek miękki bas również się znajdzie. Co jeszcze? Ogrzewane i chłodzone cup holdery, także chłodzone i ogrzewane fotele. Adaptacyjne zawieszenie? Mówisz, masz. Duży dach panoramiczny? Jest. Klimatyzacja trzystrefowa? Żaden problem. Ogrom schowków? Oczywiście. Kamera 360 oferująca wysoką rozdzielczość? Owszem, jest. Ogrzewanie postojowe również znalazło się na długiej liście wyposażenia. Jedyna rzecz, która zaskakuje to dość słaba ilość portów USB. Co ciekawe, zabrakło mi USB typu A. Znalazłem dwa typu C. Zaskoczyło mnie to, że w przypadku oświetlenia ambiente mamy do dyspozycji tylko trzy kolory. Tak, to czepianie na siłę, ale jednak! 

Silnik – największe, pozytywne zaskoczenie

Mercedes V 300d, a więc dwulitrowy diesel o mocy 239 KM i 500 Nm momentu obrotowego. Współpracuje z 9-biegowym automatem 9G-Tronic. Przyspieszenie do setki, o ile to wartość komuś potrzebna, wynosi 9,3 sekundy. Testowany model posiadał oznaczenie 4Matic, a więc tak, posiadał napęd na cztery koła. Przyda się, oj przyda. Szczególnie w zimie. Pamiętam jak pojechałem V Klasą w góry. Zaśnieżony podjazd był dla tego vana bez napędu na cztery koła wyzwaniem nie do pokonania. Jeśli chodzi o spalanie, jestem bardzo pozytywnie zaskoczony. Jadąc spokojnie udało mi się osiągnąć 7 litrów. Do 120 km/h bez problemu osiągniecie około 8 litrów. W mieście według komputera silnik spalał 12 litrów. Po blisko dwóch tysiącach kilometrów komputer informował o średnim spalaniu na poziomie 8,2 litra. Rewelacja! Co prawda zbiornik paliwa powinien być nieco większy, bowiem 57 litrów nie wystarczy na tysiąc kilometrów, a takiej wartości oczekiwałbym po vanie na długie trasy.

Mercedes V 300d pokazuje jak podróżować luksusowo

Czas spędzony za kółkiem w V Klasie był niezwykle przyjemny. Na tyle, że jak już wspomniałem długie godziny podczas prowadzenia tego luksusowego vana nie sprawiały mi żadnych problemów. O pasażerach nawet nie wspominam. Ci również w miłej atmosferze spędzali kolejne godziny. W końcu czego innego spodziewać się po tak świetnym aucie? Słowa uznania należą się projektantom Mercedesa Klasy V, bowiem pokazali, że da się stworzyć vana na podstawie dostawczaka, który zupełnie nie będzie go przypominał. To nie jest tak, że Mercedes “wsadził” do Vito ładne fotele, zamontował z C-Klasy kokpit i sprzedaje auto o wiele, wiele drożej niż powinno. Co to, to nie. V 300d to najwyższy komfort podróżowania. To klasa sama w sobie. Tak, to po prostu Mercedes. Również w przypadku ceny, stoi na wysokiej półce, bowiem Klasa V startuje od 245 tysięcy. Zgadnijcie na ile wyceniono testowany egzemplarz, a więc Mercedes V 300d 4Matic w wersji Exclusive. Kwota, jaką należy wydać na bohatera tego artykułu wynosi około 414 tysięcy złotych. Dużo, ale w tej klasie według mnie nie ma sobie równych.