Podczas przemówienia wygłoszonego przez Cristiana Amona, dyrektora generalnego firmy Qualcomm na Mobile World Congress w Barcelonie, z jego ust padło ciekawe stwierdzenie, wedle to którego niedobory półprzewodników były nieuniknione. Pandemia wcale ich nie spowodowała, a jedynie przyspieszyła, zmuszając cały świat do szybszej reakcji, bo „uświadomiła nam na nowo potrzebę stworzenia odpornego, zdywersyfikowanego geograficznie łańcucha dostaw”.
Nieuniknione niedobory półprzewodników
Według CEO Qualcomm, branża już przed pandemią zmierzała w kierunku kryzysu podaży półprzewodników. Było to spowodowane gwałtownie rosnącym popytem na elektronikę użytkową, części samochodowe i tak naprawdę „wiele innych rzeczy, o których nie zdajemy sobie sprawy, że zawierają półprzewodniki”. Ostrzegł jednocześnie, że ciągle istnieje „potrzeba zainwestowania w znacznie większe moce produkcyjne dla producentów półprzewodników”, o ile świat ma uniknąć w przyszłości sytuacji, którą obserwujemy od 2 lat.
Dlatego właśnie tak kluczowe są stosunkowo niedawne inicjatywy, mające zapewnić zdolności produkcyjne zarówno Europie, jak i Stanom Zjednoczonym. Mowa o 11-miliardowej inicjatywie European Chips Act w Europie, czy Chips for America w Stanach Zjednoczonych. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to z tych dwóch regionów świata producenci będą mogli czerpać nawet połowę potrzebnych układów półprzewodnikowych.
Czytaj też: Bitcoin zaczął bardziej szkodzić środowisku przez Chiny. Jak blokada do tego doprowadziła?
Co ciekawe, jeśli idzie o obecną sytuację Qualcomma, to w grudniu Amon stwierdził, że niedobór zakończy się w tym roku, a teraz zaktualizował to twierdzenie, wspominając, że jego firma nadal odczuwa skutki niedoboru półprzewodników, ciągle obserwując „większy popyt niż podaż”. Oczekuje jednak, że sytuacja poprawi się w drugiej połowie roku.
