NZXT H7 Flow bez wątpienia namiesza na rynku. Jest to następca serii H710, który przynosi znaczącą poprawę w kwestii temperatur. Dlaczego jeszcze warto się nią zainteresować?
Akcesoria NZXT H7 Flow
W zestawie mamy śrubki, szyny na dyski, instrukcję oraz opaski zaciskowe. Te ostatnie z pewnością są plusem, ale brakuje mi przejściówki z 1x audio na 2x audio. Obudowa ma tylko jedno takie złącze na przednim panelu i taki dodatek z pewnością by się przydał.
Wygląd zewnętrzny NZXT H7 Flow
Testowany sprzęt ma wymiary 230 x 505 x 480 mm. Waży on 10,05 kg. Pomieści płyty główne E-ATX (do 272 mm) / ATX / micro ATX / mini ITX. Jak sami widzicie, do testów dostałem wersję białą, ale jest jeszcze czarna i czarno-biała. Ciekawymi opcjami są też modele H7 czy H7 Elite.
Obudowa wygląda naprawdę fajnie. Nie ma podświetlanych wentylatorów, a sama konstrukcja nie przynosi żadnych dziwnych rozwiązań. Jest to jednak eleganckie, a sam biały kolor z pewnością może przypaść do gustu.
Przedni panel jest w pełni przewiewny i można go bardzo prosto zdjąć. Jest tutaj filtr przeciwkurzowy oraz miejsce na trzy wentylatory 120 lub 140 mm. Domyślnie mamy zamontowany jeden – F120Q. Jego maksymalna prędkość to 1200 RPM, ciśnienie 1,05 mmH2O, przepływ powietrza 61,18 CFM, a głośność 25,1 dBA. Zasilanie odbywa się ze złącza 3-pin.
Góra mocowana jest na zatrzaski i ponownie łatwo można ją zdjąć. Jest tutaj filtr przeciwkurzowy oraz miejsce na trzy wentylatory 120 mm lub dwa 140 mm. Na samym przodzie NZXT umieściło panel wejścia/wyjścia. Do dyspozycji są następujące złącza: 1x USB-C Gen2, 2x USB 3.2 Gen1, 1x audio. Mamy też przycisk włączający, ale nie ma restartującego. Jedno audio może być też problemem, jeśli osobno podłączacie słuchawki i mikrofon.
Lewy bok to szkło hartowane, a prawy to blacha. Oba mocowane są bez wykorzystania szybkośrubek, więc bardzo łatwo dostaniecie się do wnętrza. Co ważne zatrzaski dobrze trzymają i nie ma obaw, że nagle blacha Wam odskoczy czy będą problemy z domknięciem.
Testowany sprzęt na spodzie ma dwa filtry przeciwkurzowe – pod zasilaczem oraz z przodu. Stoi on na czterech nóżkach i nie ślizga się po panelach.
Tył NZXT H7 Flow jest standardowy i nie ma tutaj żadnych zaskoczeń. Mamy więc jeden wentylator (dokładnie taki sam jak z przodu) oraz 7 poziomych zaślepek PCI.
Czytaj też: Test obudowy Genesis Irid 505 ARGB White
Wnętrze NZXT H7 Flow
Obudowa standardowo ma podział na dwie komory. Metalowa piwnica ma otwory na kable oraz wycięcie na przednią chłodnicę. Bez problemów więc przeciągniecie tędy okablowanie. W piwnicy jest miejsce na zasilacz (stawiany na antywibracyjnych podkładkach) oraz koszyk na dyski, który można zdemontować.
System zarządzania okablowaniem jest bardzo dobry. Jedyną uwagę mam tak naprawdę do długości opasek na rzepy – przy dużej ilości kabli może być problem z ich zapięciem. Poza tym mamy sporo przemyślanych otworów, szyny na kable oraz 18-22 mm wolnej przestrzeni. Bez problemów więc całość ładnie ułożycie w obudowie.
NZXT H7 Flow zmieści karty graficzne o długości do 400 mm i chłodzenia procesora o wysokości do 185 mm. Jest tez miejsce na 2 dyski 3,5 cala oraz 4+2 2,5 cala. Spokojnie więc w obudowie zmieścicie naprawdę sporej wielkości podzespoły.
Pozostała kwestia kompatybilności z chłodnicami – tutaj obudowa również nie zawodzi. Z przodu i na górze zmieścicie chłodnicę do 360 mm, a z tyłu do 140. Spokojnie więc możecie zdecydować się na AiO 360 i zmieścić je na topie.
Składanie komputera w NZXT H7 Flow
Składanie komputera przebiegło szybko i bezproblemowo. Obudowa jest bardzo prosta w obsłudze, a układanie kabli nie stwarza problemów. Jedynie tak jak wspominałem – opaski na rzepy mogły by być dłuższe. Poza tym pod względem obsługi skrzynka jest naprawdę przyjemna.
Metodologia:
- Wentylator na procesorze ustawiłem na 100% maksymalnych obrotów.
- Wentylatory na karcie graficznej ustawiłem na 50% maksymalnych obrotów.
- Wentylatory w obudowie ustawiłem na 100% maksymalnych obrotów.
- Dysk miał zamontowany radiator dołączony do płyty.
- Głośność zmierzyłem przy zamkniętej obudowie z odległości 20 cm od środka lewego boku – tło wynosiło 33 dBA.
- Testy obciążenia przeprowadziłem za pomocą Cinebench R23 + FurMark + CrystalDiskMark – temperatura otoczenia to 22°C.
- Temperatury to maksymalne wartości uzyskane podczas testów.
Testy NZXT H7 Flow
Wyniki są naprawdę świetne w szczególności, jeśli weźmiemy pod uwagę, że w obudowie są tylko dwa wentylatory. NZXT H7 Flow plasuje się w górnej połowie wykresów i zapewnia naprawdę odpowiednie warunki dla podzespołów. Jest on przy tym stosunkowo cichy więc tutaj również nie można mieć uwag.
Czytaj też: Test obudowy Fractal Design Meshify 2 Lite RGB Black TG Light Tint
Podsumowanie testu NZXT H7 Flow
Cena NZXT H7 Flow powinna wynosić ok. 645 zł, choć dokładną kwotę poznamy jak obudowa trafi do sklepów. Nie mam jednak wątpliwości, że jest ona jedną z ciekawszych propozycji, jaka ostatnio została zaprezentowana.
Z wad mogę wymienić tak naprawdę dwie – jedno złącze audio i brak przejściówki, a także trochę za krótkie opaski na rzepy. Poza tym za plus i minus można uznać brak podświetlenia. W tym przypadku wszystko jednak zależy od gustu, bowiem obudowa i tak dobrze wygląda.
Wszystkie pozostałe rzeczy to tylko plusy. Mamy łatwo zdejmowalne wszystkie panele, dużą liczbę filtrów przeciwkurzowych czy bardzo dobry system zarządzania okablowaniem. Obudowa zmieści spore podzespoły, w tym AiO 360. Producent zdecydował się na dołączenie tylko dwóch wentylatorów, ale jak sami widzicie po testach – wyniki są bardzo dobre, a całość pozostaje przy tym stosunkowo cicha. NZXT H7 Flow jest też dobrze wykonana i ciężko się tutaj o coś przyczepić.
Obudowę zdecydowanie więc Wam rekomenduję – jest to bardzo dobra konstrukcja, która zdecydowanie namiesza na rynku.