Chociaż oficjalnie o T.50 w pełnej krasie zostaniemy poinformowani dopiero w maju 2020 roku, to Gordon Murray Automotive już pochwaliło się swoim nietuzinkowym projektem.
To jednak nie koniec, ponieważ okazało się, że firma już teraz przyjmuje zamówienia na limitowaną produkcyjnie serię 100 egzemplarzy T.50 po 2 mln funtów każdy, czyli duchowego następce McLarena F1 od Murraya. Firma przedstawiła również szczegóły dotyczące jednej z najbardziej fascynujących cech tego modelu – wentylatora na tyle, który zapewnia znaczną poprawę aerodynamiki.
Wentylator o przekątnej 400 milimetrów przyspiesza przepływ powietrza przechodzącego przez tylny dyfuzor. Wykorzystuje pionowo ustawiony kanał wlotowy, aby uniemożliwić wentylatorowi zbieranie zanieczyszczeń na drodze, podczas gdy otwory wentylacyjne kierują powietrze w dół, aby chłodzić olej napędowy. W celu dalszej zabawy aerodynamicznej z tyłu znajdują się dwa aktywne skrzydła, które można zginać do góry, aby zwiększyć siłę docisku lub spłaszczyć, aby zmniejszyć opór.
Ten wyrafinowany aktywny system aerodynamiczny działający w wielu trybach. Najbardziej wymagającym ustawieniem jest tryb Vmax, który ustawia kanały i wentylator w układ o niskim oporze i wykorzystuje 48-woltowy zintegrowany generator rozruchowy do zwiększenia mocy silnika do 700 koni mechanicznych. Istnieje również konfiguracja siły dociskającej, kiedy kierowca chce kurczowo trzymać się drogi.
T.50 napędzi wolnossący silnik V12 od Cosworth o pojemności 4,0 litra, który wytwarza 650 KM i 450 niutonometrów momentu obrotowego. Rozkręca się z kolei nawet do 12100 obr./min, a będzie zaprzężony w tym wypadku z sześciobiegową manualną skrzynią biegów i napędem na tylne koła. Nadwozie typu monocoque i panele z włókna węglowego utrzymują z kolei wagę na poziomie 980 kg.