Marka Plymouth jest poniekąd dla Amerykanów tym, czym dla nas jest Polski Fiat, a kiedy sentyment i tradycja spotyka się na aukcji w świetnym i rzadkim wydaniu, licytacja może tylko nabrać rumieńców. Tego właśnie oczekuje się po Plymouth Hemi Cuda 1971.
Plymouth produkował samochody od 1928 do 2001 roku pod wodzą Chryslera, ale po licznych kłopotach finansowych i kryzysie, swoją działalność marka musiała zakończyć drugą generacją modelu Neon. Styl tej marki w ostatnich dekadach działalności był tak charakterystyczny, jak styl Mustangów, co tyczy się zwłaszcza modeli sportowych, zachwycających swoją olbrzymią, długą maską, okrągłymi reflektorami i szerokimi zderzakami. Jednym z takich modeli jest rzadki Plymouth Hemi Cuda 1971.
Czytaj też: Mansory ujawniło dzikie oblicze Ferrari Portofino
Czemu swoją wyjątkowość zawdzięcza Plymouth Hemi Barracuda 1971?
Plymouth rozpoczęło produkcję modeli Barracuda w 1964 roku i zakończyło ją w 1974 roku, więc przez tę dekadę z fabryki wyjechało sporo egzemplarzy i nic dziwnego, bo w latach 60. i 70. w USA trwała złota era muscle-carów, wśród których Plymouth Barracuda cieszył się ogromną popularnością.
W przypadku tego dokładnie egzemplarza sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana, bo jest to jeden z zaledwie 12 wyprodukowanych wersji Hemi Barracuda w kabriolecie, z czego tylko siedem pozostało na terenie USA. Ten dokładnie model jest na dodatek jednym z trzech, które zostały wyposażone w czterobiegową manualną skrzynię biegów A833 i wreszcie jedynym kabrioletem w wersji lakieru Winchester Grey.
Czytaj też: Zdjęcia Renault Megane E-Tech zapowiadają „bliską premierę” elektryka
To jednak nie koniec wyjątkowości samochodu i to nawet pomijając ciągle oryginalny i w pełni sprawny silnik Hemi o mocy 425 koni mechanicznych, który to przejechał jedynie 98553 kilometrów, choć miał okazję do znacznie pokaźniejszych wojaży. Jednak nawet jak na prawie setkę tysięcy przejechanych kilometrów, ten Plymouth Hemi Barracuda 1971 wygląda bardzo, ale to bardzo dobrze.
Według aukcji Mecum Auctions ten samochód został bowiem początkowo wyeksportowany do Francji dla pierwotnego właściciela, Jeana Teyssiera, ale już po dwóch dekadach powrócił do Stanów Zjednoczonych ze swoim oryginalnym układem napędowym. Następnie pozostał w rękach obecnego właściciela przez kolejne dwie dekady wraz z wszystkimi oryginalnymi papierkami.
Czytaj też: Co dzieje się z ofertą Alfa Romeo. O modelu Giulietta można już zapomnieć
Teraz z kolei zmierza wielkimi krokami na wspomnianą aukcję, która odbędzie się w przyszłym tygodniu, gdzie wedle szacunków sprzeda się za od 5,75 do 6,5 miliona dolarów.