Reklama
aplikuj.pl

Polacy nie chcą wrócić do galerii handlowych. Szykują się problemy

Po ponownym otwarciu galerii handlowych Polacy ruszyli na podbój sklepów. Wydawałoby się, że po tak długiej przerwie klientów tylko przybędzie, jednak według najnowszych danych tak dobrze nie jest.

Polacy wolą zakupy online

Okres pandemii i obostrzeń z nią związanych wymusił zmianę stylu życia, a przede wszystkim sposobów kupowania. Wielu klientów przerzuciło się na zakupy online, zwłaszcza jeśli chodzi o odzież czy elektronikę. I nawet po ponownym otwarciu centrów handlowych nie wszyscy chcą wracać do tradycyjnego chodzenia po sklepach. Według najnowszych danych galerie odwiedza o 20-30 procent mniej klientów niż przed rokiem, Wynika to głownie z obawy przed zakażeniem, a także z wygody, bo przecież te same rzeczy możemy dostać pod drzwi.

Dane zebrała Polska Rada Centrów Handlowych i według nich w ostatnich tygodniach frekwencja wyniosła 70-84 procent tej, którą notowano w ubiegłym roku w tym samym okresie.

Sytuacja w Polsce w porównaniu z rynkami, gdzie również ponownie otwarto centra handlowe jest jedną z najgorszych. W Austrii do galerii powróciło 90 proc. klientów, we Francji 80-90 proc. a w Niemczech i Czechach 80 procent. W Polsce podobnie jak w Hiszpanii jest to 70 procent. Najgorsza sytuacja jest w Wielkiej Brytanii, tam jednak sporo obostrzeń nadal jest utrzymywanych, ale i tak według danych do galerii chodzi tylko około połowa klientów w porównaniu z ubiegłym rokiem.

Brak klientów = brak zysków

Z powodu spadku ilości odwiedzających, sklepy wynajmujące w centrach handlowych powierzchnię zmuszone są negocjować spłatę wysokich czynszów. Jest to ciężki okres, zwłaszcza patrząc na fakt, że większość ma podpisane umowy długoterminowe. A jeśli klientów nie przybędzie sytuacja będzie się tylko pogarszać. Wyraźnie potwierdza to niedawny strajk do jakiego doszło w połowie czerwca w Warszawskiej Galerii Północnej. Wówczas wiele sklepów zostało zamkniętych na znak protestów przeciw czynszom nieadekwatnym do sytuacji. Wśród nich były to takie sklepy, jak: Sephora, Wittchen czy Deichmann.

Sklepy negocjują, właściciele galerii negocjują, a wszyscy starają się zachęcić klientów do powrotu do sklepów. Jak widzimy nie jest to zbyt skuteczne. Jeśli chodzi o najdroższe rynki wynajmu powierzchni w centrach handlowych króluje Warszawa. Tam za najdroższe lokale o powierzchni 100 mkw kwoty czynszu wynosiły nawet 120-130 euro za metr kwadratowy miesięcznie. To astronomiczna kwota w porównaniu z innymi polskimi miastami, w których za podobny standard płaciło się 40-52 euro za mkw. I choć niektórzy z właścicieli zaproponowali niewielkie obniżki czynszu, to nie są one jednak zbyt znaczące. Dodatkowo nie skutkowało to odzyskaniem pełnych należności wynikających z umów najmu.

Jaka przyszłość czeka galerie handlowe?

Gdy centra handlowe zostały zamknięte wielu z nas było strasznie niezadowolonych, nie umieliśmy sobie poradzić z takimi ograniczeniami. Z czasem jednak zaczęliśmy o wiele bardziej doceniać zakupy online, a przymierzanie odzieży i oglądanie jej na żywo zostało zastąpione możliwością darmowego zwrotu lub wymiany. Wszystko mamy dostarczone pod drzwi. Do tego dodajmy strach przed zakażeniem, a to wszystko składa się na obraz Polaków niechętnie powracających do tradycyjnego modeli zakupów.

Nie oznacza to, że centra handlowe całkowicie znikną. Będą jednak musiały zastanowić się nad zmianą modelu działania i odnaleźć nowe sposoby na przyciągnięcie klientów do sklepów stacjonarnych. Taka zamiana to być albo nie być, bo raty zaciągniętych w banku kredytów trzeba spłacać. Obecnie według raportów składanych przez poszczególnych właścicieli spółek pomimo spadku zysków nie mówi się jeszcze o istotnym zagrożeniu finansowym, jednak sytuacja cały czas jest na tyle niepewna, że może się zmienić.

Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News