Pandemia związana z rozprzestrzenianiem SARS-CoV-2 rozpoczęła się w Azji, a najwięcej zarażonych na tym kontynencie pojawiło się w Chinach i Korei Południowej. Szczególnie ten drugi kraj stosunkowo szybko i sprawnie poradził sobie z problemem.
Teraz, kiedy w Chinach i Korei ogłoszono pierwsze sukcesy w walce z koronawirusem, przyszedł czas na poznanie metod stosowanych przez tamtejsze służby. Recepta na sukces kraju ze stolicą w Seulu był dość prosty: wykonywanie jak największej liczby badań oraz izolacja zakażonych. W ciągu kilku tygodni Koreańczycy wykonali 270 000 testów – przypominamy, że cały kraj zamieszkuje ok. 50 mln ludzi.
Poza tym ważną rolę odegrało śledzenie ścieżki zakażeń, a więc odnajdowanie wszystkich, którzy mogli mieć kontakt z nosicielem. Problem w tym, że nowe „siedliska” pojawiają się z dużą regularnością, a każdy taki przypadek może wywołać epidemię od nowa. Warto zaznaczyć, iż Korea Południowa ma spore doświadczenie w tego typu sytuacjach, z epidemią MERS z 2015 roku na czele. Wtedy też udało się rozwiązać problem w ok. 2 miesiące.
Czytaj też: [Aktualizacja] Z powodu epidemii Koronawirusa Orange pracuje zdalnie? Pracownicy tego nie potwierdzają
Władze wprowadziły szereg metod zakrawających o zaawansowaną inwigilację społeczeństwa. Służby mogą bowiem zbierać dane na temat potencjalnych nosicieli, m.in. logi ich telefonów czy kart kredytowych. Jeśli już uda się zlokalizować zakażonych, to kluczowa jest izolacja oraz zapewnienie specjalistycznego sprzętu tym, którzy mają obniżoną odporność (z racji wieku bądź innych problemów zdrowotnych).
Aby zapobiec łamaniu zasad kwarantanny, władze ustaliły wysokie kary w wysokości 2500 dolarów, choć w myśl nowych przepisów mogą one nawet wzrosnąć. Ważne jest również tzw. zdystansowanie społeczne, regularne mycie rąk czy też unikanie dotykania okolic oczu, ust i nosa.