To, co dzieje się na rynku handheldów, momentami zakrawa o mały żart. Przynajmniej jeśli ślepo patrzymy na specyfikacje, a nie stojące za danymi modelami możliwości oraz unikalne cechy. Tym razem premiery doczekał się handheld ONEXPLAYER Mini, wskazując razem z niedawnym debiutem AyaNeo Next, że Nintendo Switch i Steam Deck, to naprawdę tanie sprzęty. ONEXPLAYER Mini ma jednak kilka unikalnych cech.
Zadebiutował handheld ONEXPLAYER Mini i… nie zachwyca, a przeraża wręcz swoją ceną
Zacznijmy od tego, że ONEXPLAYER Mini kosztuje w detalicznej cenie 1259, 1399 i 1599$ (5000-6400 zł) zależnie od wersji, które różnią się wyłącznie pamięcią masową (512 vs 1024 vs 2048 GB). Bez względu na wersje, handheld bazuje na Windows 11 i pomimo swojego dopisku „Mini”, mierzy sporo, bo 26 x 10,6 x 2,3 cm, czyli jest większy od Switcha, ale mniejszy od Steam Decka. Tak wielka obudowa waży 589 gramów i jest domem dla 10455 mAh baterii, układów do Wi-Fi 6, Bluetooth 5.0 i dwóch portów USB 4.0. To imponuje, podobnie zresztą jak 7-calowy ekran IPS o rozdzielczości 1920 x 1200 pikseli.
Czytaj też: Pierwszy elektryczny pojazd Bugatti nieco rozczarowuje, bo to… hulajnoga
To, co nie imponuje, to sam osprzęt, który łączy 16 GB pamięci LPDDR4X-4266 z procesorem poprzedniej generacji w postaci 4-rdzeniowego i 8-wątkowego Intel Tiger Lake Core i7-1195G7, który oferuje iGPU Xe-LP z 96 EU o taktowaniu 1,4 GHz na nieznanym poziomie TDP (może wynosić od 12 do 28 watów). Jedynym ratunkiem dla tej konsoli w myśl wydajności graficznej jest możliwość podłączenia zewnętrznej karty graficznej, bo na tle iGPU Radeon Vega 8, zwyczajnie wypada słabo, a jej ekran Full HD tylko to pogarsza. Liczne porównania z przeszłości to potwierdzają:
Trudno też określić, dla kogo firma stworzyła handheld ONEXPLAYER Mini, choć sugeruje zrobienie z niego pewnego rodzaju przenośnej stacji roboczej/rozrywkowej, dzięki obecności HDMI, czy 100-watowego ładowania.