Od dawna powtarzam, że obecna dekada będzie dekadą największych zmian na rynku motoryzacyjnym pod kątem układów napędowych, co potwierdza kolejna informacja, czyli przyszłość silników diesla Renaulta.
Przyszłość silników diesla Renaulta
Pamiętacie Dieselgate? Tak, tę wielką Aferę Volkswagena, która nie bez powodu doczekała się własnej strony na Wikipedii nawet w języku polskim. Dla przypomnienia była to afera tak wielka, że przez nią Volkswagen doprowadził do wystawienia haniebnego rekordu kary za oszukiwanie konsumentów.
Czytaj też: Macie hybrydowego albo elektrycznego Renaulta? Zakład w Zabrzu go naprawi
Wszystko sprowadzało się do silników, których problem wyszedł na światło dzienne w 2015 roku, kiedy to dowiedzieliśmy się, że koncern stosował w samochodach swoich marek (modeli Audi, Seat, Skoda i Volkswagen) oprogramowanie, które fałszowało wyniki dotyczące emisji tak, że ta spełniała normy tylko podczas testów. Sama lista zarzutów obejmowała:
- rozpowszechniania nieprawdziwych informacji w materiałach reklamowych, które sugerowały, że samochody marek Volkswagen, Seat, Skoda i Audi są ekologiczne oraz spełniają wymogi w zakresie emisji tlenków azotu. Trwało to od 2008 do stycznia 2016 roku.
- informowania w świadectwach homologacji oraz w świadectwach zgodności WE o nieprawdziwych parametrach emisji tlenków azotu. Trwało to od 2008 do stycznia 2016 roku.
- kierowania wytycznych do sprzedawców tych samochodów, które sugerowały nieuwzględnianie reklamacji konsumentów, mimo istnienia ewidentnej wady. Trwało to do lutego 2016 roku.
Czytaj też: Premiera Renault Taliant, czyli przemianowanego modelu Dacia Logan
I to wszystko odbiło się echem w całym świecie motoryzacyjny, a o Dieselgate wspomina się nadal, kiedy na tapet wchodzą silniki diesla, o których opinia publiczna wypowiada się od tego skandalu raczej negatywnie. Nic więc dziwnego, że wiele firm zrezygnowało już albo powoli rezygnuje z silników wysokoprężnych i kieruje pieniądze na badania i rozwój w kierunku zelektryfikowanych układów napędowych. Wśród m.in. Lexusa, Mitsubishi, Nissan, czy Volvo znalazł się właśnie Renault.
Na to przynajmniej wskazuje raport Automotive News, który opiera się na słowach CEO Renaulta, Luca de Meo, który stwierdził niedawno, że firma nie będzie już inwestować pieniędzy w rozwój silników wysokoprężnych nowej generacji. Z kolei te istniejące układy napędowe zostaną przystosowane do spełnienia bardziej rygorystycznych norm emisji, aby spróbować nadal istnieć w erze regulacji Euro 7.
Czytaj też: Volvo zmienia rynek motoryzacyjny ponownie. Renault i Dacia pójdą w jego ślady
Hybrydy jednak stają się coraz popularniejsze, a ich rozwój i niższe ceny kuszą z roku na rok bardziej oszczędnością na tankowaniu, co było do tej pory głównym polem do popisu dla silników diesla. Jednak warto wiedzieć, że choć te wpadły w bagno, to w rzeczywistości zwykle emitują mniej CO2 niż odpowiadające mu silniki benzynowe, ale więcej NOx, choć standardy Euro 6D wskazują małą różnicę, bo rzędu 0,08 gramów na kilometr względem 0,06 g/km. Na ratunek może więc być już za późno.
Czas pokaże, czy oznacza to, że diesle Renault nie będą istnieć w erze Euro 7. Jednak widząc, jak popyt na samochody hybrydowe i elektryczne w Europie przewyższa diesla, nie będziemy zaskoczeni, jeśli dieslowskie Renault znikną z rynku w 2025 roku, bo w rzeczywistości już kilka modeli firmy w ogóle nie jest oferowanych z silnikiem wysokoprężnym.