Firma Pulsar wzięła na tapet swoją myszkę Xlite z przeszłości i ulepszyła ją na bazie otrzymanych recenzji oraz informacji zwrotnej od klientów. Efekt? Myszka Xlite V2 Wireless, z którą mieliśmy okazję spędzić sporo czasu i zachwycić się jej minimalizmem. Doceniając zwłaszcza jej wyważenie, niską wagę i świetną precyzję, czyli połączenie wręcz idealne do dynamicznych gier.
Pudełko i dołączone wyposażenie
Forma twardego kartonowego opakowania sama w sobie zwiastuje ogromny wręcz nacisk na minimalizm Xlite V2 Wireless, czyli coś, co rzeczywiście bije na lewo i prawo od tej myszki. W zestawie z nią znajdziemy jednak sporo elementów, bo leciutki przewód USB-A do USB-C, odbiornik radiowy na USB oraz moduł do skrócenia zasięgu pomiędzy myszką, a odbiornikiem.
Najważniejsze cechy
- Sensor optyczny PAW3370
- Czułość na 4 poziomach od 50 do 20000 DPI (przeskoki co 50 jednostek)
- Waga: 59 gramów
- Wymiary: 122,66 x 66,17 x 42 mm
- Materiał: matowe tworzywo sztuczne (ABS)
- Przełączniki główne: Kailh GM 8.0 o wytrzymałości 80 milionów kliknięć
- Liczba przycisków: 4 + rolka
- Tryb bezprzewodowy poprzez 2,4 GHz odbiornik
- Tryb przewodowy poprzez 180-centymetrowy przewód w materiałowym oplocie
- Odświeżanie USB: 125, 250, 500 i 1000 Hz
- Podświetlenie: funkcyjne w formie 1 diody na spodzie
- Dedykowane oprogramowanie
- Gwarancja: 2 lata
Design, materiały i wykonanie
Pulsar Xlite V2 Wireless to bardzo, ale to bardzo skromna mysz bezprzewodowa, której format mogę porównać do Pulsefire Haste firmy HyperX. Wadą/zaletą jest to, że Xlite V2 Wireless jest od propozycji konkurencji znacznie prostsza, bo jak sam twierdzi producent Pulsar „celem było stworzenie najprostszej myszki” na bazie wcześniejszego modelu. Efekt? Ledwie 59-gramowy model (pomijając przewód) przeznaczony dla praworęcznych, w którym nie zabrakło dbałości o ergonomię poprzez znaczne zwiększenie wysokości myszki względem tego, co zwykle oferują konkurencyjne modele.
Czytaj też: Test Steelseries Aerox 5. Sprawdzamy lekką myszkę z dodatkowymi przyciskami dla graczy
Jest to o tyle ważne, że znacznie uwalnia nas od „palców szurających po podkładce”, czyli efektu przez jednych pożądanych, a przez drugich wręcz przeciwnie. Obudowa tego modelu jest bardzo uproszczona i poza szeregiem podłużnych dziurek nie obejmuje tak naprawdę niczego, o czym można wspomnieć. Ot 4-częściowa myszka utrzymana w możliwie najprostszym formacie, którą niestety dręczy problem konstrukcyjny… jeśli oderwiecie ją od biurka.
O ile obudowa Xlite V2 Wireless nie skrzypi i nie ugina się w przypadku paneli bocznych i głównego korpusu, to jej podstawa jest bardzo podatna na wszelkie naciski. Z jednej strony to nie przeszkadza podczas grania, ale musicie wiedzieć, że jeśli ściśnięcie spód tej myszki z wyższą siłą, to najpewniej pożegnacie się z nią raz na zawsze (zwyczajnie ją złamiecie).
Na sam koniec wspomnę jeszcze, że z przodu znajdziemy port USB-C do trybu przewodowego i ładowania wbudowanego akumulatora, a na spodzie znajdziemy trzy duże ślizgacze o zaokrąglonych krawędziach i przełącznik on/off. Podejrzymy też zastosowany laminat i jedną (możliwą do wyłączenia) diodę, która informuje nas o wybranym poziomie DPI.
Czego z koleji brakuje? Przede wszystkim przycisku do zmiany właśnie programowalnych poziomów czułości, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby zaprogramować go w oprogramowaniu, nadając funkcję zmiany DPI przyciskowi bocznemu.
Test przycisków
Prosty projekt Pulsar Xlite V2 Wireless obejmuje dwa duże „śliskie” przyciski boczne o wzorowym charakterze pracy. Dlaczego? Bo ta jest wyczuwalna i z nieco przedłużoną, a nie zero-jedynkową drogą pracy jest miłą alternatywą dla zwykle małych przycisków bocznych uzupełnionych ostrymi przełącznikami (w myśl działania).
Jeśli jesteście zwolennikami rolki o „szybkim” (lekkim i pozbawionym dużych przeskoków) sposobie działania, to to samo można powiedzieć właśnie o niej, którą Pulsar oparł na nieokreślonym przełączniku firmy Huano. Ta nie wydaje z siebie nieprzyjemnych dźwięków podczas delikatnego przeskakiwania z ząbka na ząbek w kwestii łożyska, co wpisuje się w dynamiczny charakter myszki.
Czytaj też: Test klawiatury mechanicznej Genesis Thor 400 RGB
Na sam koniec zostawiłem parę głównych przycisków opartych o mikroprzełączniki Kailh GM 8.0. Kilka słów na ich temat? Przeżyją 10 lat codziennego klikania po 22000 razy, a jako że przeciętne rozgrywki w np. CS:GO generują do kilku tysięcy kliknięć, jednoznacznie możecie stwierdzić, że wytrzymają znacznie dłużej. Bardzo dobrze, bo ich implementacja w tej myszce ze skrzydełkami połączonymi z korpusem jest wręcz wzorowa w myśl responsywności… o ile lubicie bardziej subtelne niż twarde kliknięcia na krótkiej drodze pracy.
Oprogramowanie i akumulator
Proste, podstawowe, ale zdecydowanie wystarczające. Tyle możemy powiedzieć o aplikacji towarzyszącej Pulsar Xlite V2 Wireless, która z jednej strony pozwala importować i eksportować profile, a z drugiej podmieniać funkcje klawiszy, nagrywać makra i pobawić się ustawieniami sensora oraz podświetlenia RGB. Te dwa ostatnie elementy zostały zresztą powiązane, a podświetlenie może oświetlać spodnią część i wnętrze myszy w trybie stałym i oddychania.
Poza tym możemy ustawić poziom odświeżania, LOD, aktywować angle snapping (funkcję wygładzającą nasze ruchy w pionie i poziomie) oraz ripple control, które zwiększa precyzję w myśl mikroruchów przy wysokich poziomach DPI. W oprogramowaniu możemy też podejrzeć akumulator, zapewniający energię na aż 70 godzin po jednym ładowaniu.
Test sensora PAW3370
W Pulsar Xlite V2 Wireless znalazł się jeden z najlepszych sensorów na świecie w postaci PAW3370, który staje na poziomie PMW3389 i PMW 3360. Nie dręczy go smoothing, pobiera stosunkowo niewiele energii, jego LOD wynosi zaledwie 1 mm (~1 płytę CD) po odpowiednim ustawieniu w aplikacji, a ogólne możliwości wypadają wzorowo, co po prostu się czuje.
Czytaj też: Test Roccat Elo 7.1 Air. Oto dobrze wyceniony bezprzewodowy zestaw słuchawkowy dla graczy
Syntetyczne testy wskazują z kolei, że PAW3370 w tej implementacji… Wszystko to w trybie bezprzewodowym, który w porównaniu z działaniem myszki w trybie przewodowym wypada dokładnie tak samo.
Test Pulsar Xlite V2 Wireless – podsumowanie
Ciekawie, oj ciekawie, ale nie dla każdego. Pulsar Xlite V2 Wireless zdecydowanie wyróżnia się na rynku myszek przeznaczonych dla graczy. Brak rozbudowanego podświetlenia, wysoki profil, niska waga i minimalizm ponad wszystko to cechy wyróżniające model na rynku, który na dodatek może pochwalić się jednym z najlepszych sensorów oraz świetnie działającymi przyciskami. Obiektywna wada? Podatność na zginanie obudowy od dołu. Niektórzy mogę też narzekać na brak przycisku nad rolką do zmiany poziomu DPI, ale to problem bardzo łatwy do obejścia.