Reklama
aplikuj.pl

Ragnarok – mitologia nordycka, która wieje nudą

Serial Ragnarok, Ragnarok Netflix, Ragnarok premiera, Ragnarok recenzja, Ragnarok zwiastun, Netflix

Ragnarok od Netflixa to serial przenoszący mitologię nordycką w  czasy nam współczesne. Giganci, bogowie i apokalipsa. W teorii może brzmieć dobrze, zwłaszcza, że w MCU się udało. A jak jest w praktyce?

W recenzji mogą pojawić się spoilery.

Bogaty materiał źródłowy daje ogromne pole do popisu, jednak przerobienie go na licealną modłę wyraźnie nie służy tej historii. Głównymi bohaterami są bracia Magne (David Stakston) i Laurits (Jonas Strand Gravil), którzy wraz z matką przeprowadzają się do małej norweskiej miejscowości o nazwie Edda. Magne to zamknięty w sobie blondyn, który ma problemy z nawiązywaniem kontaktów z innymi i czasem nie radzi sobie z gniewem. Laurits ma ciemne włosy, jest sprytny, seksualnie niejednoznaczny i ma dziwne poczucie humoru. I tak, blondyn to Thor, a jego brat to Loki, co zresztą przedstawia się nam już na początku. Jednak na wypadek, gdyby ktoś nie kojarzył o co chodziło w mitologii nordyckiej to jest lekcji historii w pierwszym odcinku.

Ragnarok stanowi połączenie dość kiepskich seriali fantasy dla nastolatków z Riverdale i to z tych kiepskich sezonów. Całość poszła raczej w kierunku stereotypowym, bo złoczyńcami w Ragnarok jest najbogatsza, nieśmiertelna rodzina zatruwająca miasto Fabryką Zła. Jedyną sensownie napisaną i ciekawą postacią jest Isolde, choć i ona zbiera w sobie masę stereotypów. Walczy o środowisko, więc automatycznie jest społecznym wyrzutkiem nieprzychylnie nastawionym do innych. Choć, oczywiście, szybko zaprzyjaźnia się z głównym bohaterem. Jest też lesbijką i… ginie w pierwszym odcinku. Jej jedynym zadaniem było umotywować i pchnąć do działania głównego, męskiego, bohatera. Niefajnie, prawda?

Fabuła jest bardzo prosta i nieskomplikowana. Doskonale widać, że większość rzeczy, które dzieją się w serialu są robione tylko po to, by akcja jakoś szła do przodu. Jest masa nielogiczności, począwszy od matki Magnego, która raz opowiada dyrektorce jego szkoły o problemach z synem, a za chwilę krzyczy, że to nie jej sprawa. A wszystko po to, by zaraz wrócić i żalić się znowu. Magne jako uosobienie Thora jest niezwykle nieporadny, odkąd w drugim odcinku nauczył się rzucać młotkiem i robić piorunki umie tylko to. Choć zamysł na serial jest ciekawy, to sposób w jaki został zrealizowany już mniej.

Historia o współczesnej nordyckiej apokalipsie ani trochę nie wciąga, zwłaszcza z powodu braku logiki i nieciekawych postaci. Kompletnie nie jesteśmy w stanie uwierzyć w przemianę, jaka zachodzi w jednym z „tych złych”, bo nie jest ona w żaden sposób rozsądnie umotywowana. Z drugiej strony każe się nam wierzyć, że żyjący tysiące lat giganci zachowują się tak nierozsądnie, jak to przedstawia serial. Jak gdyby niczego, kompletnie niczego, nie nauczyli się przez ten czas. Są momenty fajne, choć wydaje mi się, że wyszły one bardziej przypadkiem niż zamierzenie.

I nie mówię, że Ragnarok jest złym serialem. On jest po prostu nieciekawy i mdło naiwny, co czyni go produkcją raczej dla mało wymagających, lub młodszych widzów. To zaledwie sześć odcinków, więc jeśli chcecie ładnych widoczków i bardzo nieskomplikowanej fabuły, to możecie sobie Ragnarok włączyć. Na przykład w tle, gdy gotujecie lub prasujecie. Bo skupiać się nie trzeba.

Serial Ragnarok możecie obejrzeć na Netfliksie. 1. sezon ma 6 odcinków.