Zespół naukowców z MIT opracował swego rodzaju plan działania związany z potencjalnie niebezpieczną asteroidą, która w przyszłości mogłaby uderzyć w naszą planetę.
Większość takich obiektów, które znajdują się w okolicy Ziemi, znajduje się pod baczną obserwacją. Tym samym szansa na niespodziewaną katastrofę wprost z kosmosu jest niewielka. Gdyby jednak zagrożenie okazało się realne, konieczny będzie plan awaryjny.
Ważną kwestię stanowi to, w jaki sposób naukowcy oceniają trajektorię potencjalnie niebezpiecznych obiektów. Robią to na podstawie swego rodzaju otworów, przez które owe ciała niebieskie muszą przelecieć, aby znaleźć się na konkretnej orbicie. Tym samym największa szansa na powstrzymanie groźnej asteroidy jest wtedy, zanim wleci ona w ten otwór. Właśnie w tym momencie koszty takiej operacji byłyby niższe, a szanse na powodzenie – znacznie zwiększone.
W ostatecznym rozrachunku autorzy planu biorą pod uwagę trzy sposoby na niszczenie potencjalnych asteroid:
- wystrzelenie statku kosmicznego, który miałby tak uderzyć w nadlatujący obiekt, że ten zboczy z kuru kolizyjnego
- wysłanie statku-zwiadowcy w pierwszej kolejności. Ten miałby zebrać informacje na temat obiektu, by później do akcji wkroczył „kamikaze” z punktu pierwszego
- pierwszy, mniejszy statek, miałby wlecieć w asteroidę aby zebrać informacje. Następnie drugi dokonałby ewentualnych korekt i również, tyle że z większą siłą, uderzyłby w asteroidę
Problem z realizacją tych taktyk jest związany z krótkim czasem na reakcję. Trzeba więc znaleźć takie rozwiązanie, które będzie precyzyjne, efektywne, a jednocześnie niezbyt czasochłonne. Stosując symulacje dotyczące planetoid Apophis oraz Bennu, naukowcy uznali, że to ostatnia z proponowanych misji miałaby największe szanse powodzenia. Przy krótszym czasie na reakcję bardziej sensownym rozwiązaniem byłoby z kolei to pierwsze.