2. sezon The Boys już za nami, więc pora go podsumować i ocenić, bo pierwsza odsłona postawiła poprzeczkę dość wysoko. Jednak czy ten mało subtelny, brutalny serial o superbohaterach nadal działa? Oczywiście, że tak! Uwaga, mogą pojawić się spoilery.
Trzy oblicza dziwnych superbohaterów
W tym roku tak się złożyło, że w dość krótkim odstępie czasowym dostaliśmy drugie sezony trzech produkcji o superbohaterach innych niż ci znani z Marvela. The Umbrella Academy, Doom Patrol i właśnie The Boys. Łączy ich ogromna dawka czarnego humoru i świetnie zachowany balans pomiędzy groteską, brutalnością a poważnymi aspektami opowiadanych historii. The Boys, których możemy oglądać na Amazon Prime Video zabierają nas do świata, w którym odpowiednia ilość pieniędzy może sprawić, że będziemy mieli superbohatera na własność. Niestety nie uświadczymy tutaj szlachetnego Iron Mana czy uroczego i pomocnego Spider-mana. Oczywiście nawiązań do najbardziej popularnych herosów jest co nie miara, jednak raczej w formie groteski i lekkiej parodii, a to wszystko w znanej nam z realnego życia otoczce.
Ten serial jest chyba najbliższy udzielenia odpowiedzi na pytanie „co by było gdyby superbohaterowie istnieli naprawdę?”. Herosi schodzą z kart komiksów, pomagają ludziom, pozują do zdjęć i uśmiechają się. A wszystko po to, by się dobrze sprzedać, bo w rzeczywistości to banda dysfunkcyjnych, najczęściej okropnych, osób. Oni nie widzą problemu w nadużywaniu swojej mocy. Na szczęście są jeszcze tytułowi Chłopcy, którzy choć w większości normalni starają się być skutecznym środkiem do zwalczania supków. Przewodzi im niezwykle charyzmatyczny Billy Butcher, w którego wciela się Karl Urban, niekwestionowana gwiazda The Boys. Chłopcy są gotowi zrobić wszystko, by powstrzymać rzekomych obrońców społeczeństwa.
Czytaj też: Recenzja serialu Ku jezioru – epidemia trochę zbyt znajoma
Czytaj też: Recenzja serialu Nawiedzony dwór w Bly, czyli kolejna część antologii horroru
Czytaj też: Recenzja serialu anime Dragon’s Dogma
Nowy sezon – nowi bohaterowie
W drugim sezonie do akcji wkracza nowa superbohaterka – Stormfront, która już od początku nieźle miesza w Siódemce. Systematycznie i skutecznie podkopuje Homelandera, któremu coraz bardziej odbija. Świat wie już o Związku V i produkowaniu superbohaterów, ale o dziwo, nie zrobiło to aż takiego wrażenia, jakiego Chłopcy oczekiwali. Poruszany jest wątek superzłoczyńców i wewnętrznych rozgrywek w Vought. Jest brutalnie, ale pierwszy sezon już nas do tego przyzwyczaił. Jest też bardzo niesmacznie w niektórych momentach. Sporo czasu serial poświęca Butcherowi, który w finale poprzedniej odsłony dowiedział się o tym, że jego żona żyje, a także, że ma dziecko z Homelanderem. Billy chce ją uwolnić, ale nie może pogodzić się z tym, że miałby wychowywać syna swojego największego wroga, a w dodatku młodego supka. Podoba mi się, że The Boys nadal poświęca uwagę każdemu z bohaterów, przez co wszyscy mogą rozwijać się na ekranie.
Nowe odcinki oferują nam mnóstwo niespodzianek. Nie brakuje tutaj nieuzasadnionego rozlewu krwi, brutalnej przemocy, ale i rozważań na naprawdę poważne tematy, które podaje nam się pod płaszczykiem czarnego humoru. Nadal jest zabawnie, jednak jest to ten specyficzny rodzaj humoru, który nie trafi do każdego widza. Ale to już drugi sezon, więc jeśli obejrzeliście pierwszy, to doskonale wiecie z czym to się je. A całość nabiera jeszcze większego sensu, gdy zaczynamy rozumieć, że za pomocą superbohaterów twórcy po prostu komentują przemysł rozrywkowy i celebrytów. Widać to doskonale w momentach, w których herosi muszą przejść przez istny magiel marketingowy, by wypromować się i utrwalić swój obraz w opinii publicznej.
Dramaty poszczególnych bohaterów
W The Boys nie ma podziału na dobrych i złych. Teoretycznie tymi „dobrymi” są tytułowi Chłopcy, ale spójrzmy prawdzie w oczy, że ich metody do najczystszych nie należą. Podobnie jest z superbohaterami, którzy niby chronią świat a tak naprawdę są dla niego największym zagrożeniem. Homelander, którego pierwszy sezon zaprezentował nam jako najlepszego z najlepszych bardzo szybko pokazał swoją twarz. Bardzo podoba mi się kreacja Antony’ego Starra, który już sama mową ciała potrafi sprawić, że ten bohater wzbudza w nas lęk i niepokój. Jest jak tykająca bomba, która w każdej chwili może wybuchnąć. 2. sezon sporo czasu poświęca jego poszukiwaniu miłości i rodziny, pozwala mu rozwijać się w roli ojca, choć doskonale wiemy, że taki stan rzeczy nie potrwa zbyt długo. To postać kontrastowa, a lepszego odtwórcy tej roli nie można byłoby sobie wymarzyć.
The Boys w nowych odcinkach poruszają bardzo wiele aktualnych problemów. Mamy wątek rasizmu, homoseksualizmu i ujawniania swojej orientacji, a także świetny akcent feministyczny, który swój moment kulminacyjny ma w genialnej scenie w finale. Na walkę Starlight ze Stormfront czekaliśmy od samego początku. A zwieńczeniem było wejście do akcji Kimiko i Maeve. Tak, „dziewczyny dają radę!”. Nie chcę wdawać się w szczegóły, bo ten sezon ma tak wiele do odkrycia przed widzami, że szkoda wszystko spoilerować.
2. sezon The Boys dostarcza wiele emocji
Jedną z największych zalet The Boys jest umiejętność rozłożenia akcentów emocjonalnych. Oglądając nowe odcinki odczuwamy smutek, złość, nienawiść, silne napięcie i rozbawienie. Twórcy wiedzą jak grać na naszych emocjach, o czym dobitnie świadczy finał sezonu. Są momenty przyjemniejsze i kojące, których najczęściej dostarczają nam Hughie i Annie. Ich relacja ma w sobie coś miłego, pomimo problemów, z którymi muszą się wciąż zmagać. Jednak i tak najlepszy w tym wszystkim jest Karl Urban. To on jest tutaj gwiazdą i to on najlepiej wie, jak trzymać nas w napięciu. Ta chwila, w której patrzy na Ryana na końcu sprawiła, że wstrzymałam oddech i nie wypuszczałam go, dopóki Butcher nie zrobił kolejnego ruchu.
Całość zmierza do naprawdę satysfakcjonującego finału, który pozostawia w widzach pewien niedosyt i oczekiwanie na kontynuację. Trzeci sezon będzie, więc nie musimy się o to martwić, a twórcy dobitnie pokazali, że pomysłów im nie brakuje i potrafią nas jeszcze niejednym zaskoczyć.
Naprawdę warto obejrzeć The Boys
I tak jak już wiele razy wspomniałam, 2.sezon jest makabryczny i szalony, a przy tym potrafi zmusić widza do myślenia na poważne tematy. Patrząc na seriale, które powstają w ostatnich latach jest to ogromna sztuka. Wykreowani bohaterowie są rozwijani, ewoluują i zmieniają się. A przy tym ci, których już ta historia nie potrzebuje są stopniowo spychani na drugi, a potem i na trzeci plan. Nie znikają od razu, a to również plus. Oczywiście, znajdzie się tutaj trochę błędów i niedociągnięć, jednak osobiście nie zwracałam na nie uwagi, bo cała reszta jest na tyle absorbująca, że nie chce się podczas seansu myśleć o minusach.
The Boys to niesamowita fabuła i świetna gra aktorska. Nowe odcinki są wyjątkowo długie, jednak każdy z nich to uczta dla oka i spora dawka przeróżnych emocji. Jeśli więc jeszcze tego nie zrobiliście to musicie jak najszybciej odpalić nowy sezon Chłopców. WARTO!