Reklama
aplikuj.pl

Recenzja komiksu Do Adolfów

Po latach oczekiwań, prawdopodobnie jeden z ważniejszych komiksów japońskich w końcu zawitał do Polski. W grudniu ubiegłego roku nakładem wydawnictwa Waneko ukazała się manga Adolf ni Tsugu, co na nasz ojczysty język przetłumaczono, jako Do Adolfów.

Dość powszechnym założeniem jest, iż komiks należy do kręgu kultury popularnej cechującej się raczej niewybrednymi gustami czytelników. Historie obrazkowe mają jawić się, jako rozrywka błaha i płytka, niezdolna do zaangażowania się w ambitniejszy dyskurs. Rzecz jasna to zwykłe biadolenie, zaś wszelkiej maści teorie o „niskim poziomie” komiksu można włożyć między bajki. Jeśli sceptycy szukają namacalnego dowodu na potwierdzenie tego stanowiska, powinni chwycić za lekturę Do Adolfów.

Historia w japońskim komiksie

Gdyby usiąść na spokojnie i wymienić najważniejsze pozycje komiksowe poruszające trudne kwestie historyczne, szczególnie związane z II Wojną Światową, moglibyśmy wypisać całkiem sporą listę. Oczywiście sztandarowym i wręcz najważniejszym dla Polski, a także całej Europy jest sławetny Maus autorstwa Arta Spiegelmana. No dobrze, a co z komiksem japońskim? Czy manga, która obecnie głównie kojarzona jest za masowo publikowane na naszym rynku lekkie komedie i serie przygodowe, również pochwali się tak znaczącymi pracami?

Kwestia historii najnowszej, polityki historycznej i rozliczenia z przeszłością to w Japonii sprawa drażliwa oraz trudna. Przez lata wyłącznie komiks służył, jako przestrzeń do otwartej debaty nad tymi problemami. Największe natężenie wydawnicze, z jednoczesnym wysokim popytem na tego typu treści zauważamy w latach 70. Wtedy to powstał przykładowo Hadashi no Gen, u nas opublikowany przez Waneko, jako Hiroszima 1945 – Bosonogi Gen. Jak pewnie się domyślacie dziesięciotomowa opowieść poruszała wydarzenia z sierpnia 1945 r., czyli zagładę miast Hiroszima i Nagasaki, a także późniejsze konsekwencje użycia broni atomowej.

W 1983 r. powstał równie głośny, ale równocześnie bardzo istotny jednocześnie dla Europejczyków komiks autorstwa Osamu Tezuki zatytułowany Adolf ni Tsugu. Tezuka, który zmarł w 1989 roku całe swoje życie poświęcił twórczości komiksowej, zaś jego warsztat i sposób prowadzenia narracji wpłynął na kolejne pokolenia rysowników. Nie będzie przesadą, gdy powiemy, że to właśnie jemu zawdzięczamy powstanie powojennej mangi.

Adolf ni Tsugu, w polskim przekładzie Do Adolfów, to pierwotnie rozpisana opowieść na cztery tomy, ale na naszym rynku pojawi się wyłącznie w dwóch zwartych książkach. Opasły tom nie przedstawia się nadzwyczajnie. Szaro-czarna okładka, czcionki pasujące do siebie jak pięść do nosa i znak swastyki na grzbiecie nie przekonują. Nie oceniajmy jednak książki wyłącznie po okładce, bowiem w środku czeka na czytelnika prawdopodobnie jeden z najciekawszych komiksów historycznych.

Do Adolfów

Do Adolfów jest komiksem historycznym, gdzie ważne wydarzenia z przeszłości przeplatają się z fikcyjnym scenariuszem. Główny wątek fabularny skupia się na trzech osobach o imieniu Adolf. Adolf Kamil – chłopiec pochodzący z żydowskiej rodziny, oraz jego przyjaciel Adolf Kaufmann – syn japonki i niemieckiego dyplomaty, to postacie wymyślone. Trzecią sylwetką jest już sam Adolf Hitler, a więc persona niemająca chlubnego wkładu w historii najnowszej.

Opowieść zaczyna się w 1936 roku, podczas Igrzysk Olimpijskich organizowanych wtenczas w Berlinie. Japoński reporter Sohei Toge, specjalizujący się w tematyce sportu, przybywa do stolicy III Rzeszy celem śledzenia zmagań narodowej reprezentacji. Podczas wydarzenia otrzymuje pilny telefon od swojego młodszego brata Isao, studiującego w Berlinie. Młodzian gorączkowo stara się zaaranżować spotkanie, celem omówienia dokumentów, będących w jego posiadaniu. Jak się później okaże papiery zawierają informacje mogące doprowadzić do przewrotu i nawet załamania się rządów III Rzeszy. Zanim jednak zdołali się spotkać, Isao pada ofiarą morderstwa. Oczywiście nikt nic nie widział, zaś następnie w niewyjaśnionych okolicznościach znika również ciało, a także wszelki ślad po ofierze. Jak nietrudno się domyślić jest to sprawka rządowych oficjeli, którzy następnie obrali na swój celownik Sohei Toge podejrzewając go o ukrywanie cennych informacji.

Z nazistowskich Niemiec przenosimy się później do Japonii. Dokumenty, za które przypłacił życie Isao, zostały przed jego śmiercią wysłane do Kraju Kwitnącej Wiśni. Od teraz zaczyna się niebezpieczna gra, gdzie niemiecka ambasada – szpicle z gestapo, japońska bezpieka, a także agenci obcych rządów starają się przechwycić cenną dokumentację dotyczącą samego Adolfa Hitlera. Po środku całego zamieszania natomiast znajduje się Sohei Toge.

W intrygę zostaną również wplątani przyjaciele Adolf Kaufmann i Adolf Kamil. Młody Kaufmann zmuszony jest ukrywać przed swoim ojcem przyjaźń z chłopcem należącego według nazistowskiej doktryny do rasy podludzi. W toku kolejnych wydarzeń oboje, nie ze swojej woli, zostają wtajemniczeni w zawartość dokumentów nadesłanych z Berlina. Wkrótce potem syn dyplomaty zostaje wysłany do Niemiec, aby przystąpić w szeregi elitarnej nazistowskiej szkoły…

Komiks obowiązkowy

Osamu Tezuka poprzez Adolf ni Tsugu pokazał, że jako scenarzysta już mimo niemal czterdziestoletniej kariery pozostawał w wysokiej formie. W tle mamy mocno zarysowane wydarzenia historyczne dziejące się od 1936 roku, aż do końca wojny. Autor dał pełen zarys tego, co działo się na Pacyfiku i w Chinach, a także w Europie. Ponadto między niektórymi rozdziałami znajdziemy dodatkowe kalendarium opisujące dany rok z podziałem na świat i Japonię.

Następnie mamy perypetie dziennikarza Sohei Toge. Jest on swego rodzaju spoiwem całej narracji, nadając fabule jasny kierunek. Tezuka skupiając się na jego osobie wrócił niejako do swoich korzeni, a więc opowieści awanturniczo-przygodowej. Widzimy działalność wywiadów obcych państw, poczynania gestapo, po drodze nie stroniąc również od choćby romansów, czy całkiem udanego humoru sytuacyjnego. Tezuka idealnie manipuluje napięciem, dając czytelnikowi chwilę wytchnienia w odpowiedniej momencie.

Książka ma jednak jeszcze jeden istotny wymiar. Adolf Kaufmann i Adolf Kamil mogą wydawać się postaciami trzecioplanowymi, ale tak nie jest. Zasadniczo to oni odgrywają najważniejszą rolę w całym komiksie. Za ich pomocą Tezuka podjął dyskusję nad ideologią totalitarną, daleko posuniętym państwowym nacjonalizmem, jak również indoktrynacją pojedynczej jednostki. Przez kolejne strony widzimy jak zmienia się światopogląd Adolfa Kaufmanna, który jako dziecko nie rozumiał nienawiści Niemców do Żydów. Wszelkie argumenty przedstawiane przez jego ojca, lub innych pracowników ambasady wydawały się, co najmniej niespójne. Jednak pod dyktatorskim jarzmem w niemieckiej placówce oświaty widzimy jak powoli ulega narracji nienawiści.

Tezuka chwycił za szalenie trudny temat i w mojej ocenie poradził sobie znakomicie. Dokonuje pewnego rodzaju demontażu militarystycznego sytemu Cesarskiej Japonii i nazistowskiej doktryny III Rzeszy. Przykładowo porusza elementy japońskiego zaangażowania w II Wojnę Światową, co do dziś w tamtejszym szerokim dyskursie społecznym traktowane jest niczym białe plamy. Tezuka, podobnie jak Nakazawa Keiji – autor Bosonogiego Genu – starał się nawet nie rozliczyć się z tamtym okresem, co zmusić nowe pokolenie do dyskusji.

Komiks dodatkowo szokuje biorąc pod uwagę styl rysowania autora. Wszakże jego warsztat, wykształcony w pierwszych latach działalności, był inspirowany twórczością Walta Disneya. Bazując na wyrazistej kresce, mocno uwypuklonych kontrastach w sylwetkach postaci, można odnieść najpierw wrażenie, że to lektura dla dzieci. Tak jednak nie jest, bowiem aby przejść przez Do Adolfów, musimy płynnie poruszać się na kilku fabularnych płaszczyznach, plus posiadać pewien aparat krytyczny – chociażby podstawowa wiedza historyczna jest jak najbardziej wskazana. Oczywiście, co uważniejsi wyłapią kilka błędów merytorycznych, czy wręcz naciąganych wątków z dziejów najnowszych, ale nie przeszkadza to w odbiorze całej książki. Polski wydawca uwzględnił również adnotacje wyjaśniające niektóre nieścisłości.

Reasumując Do Adolfów to kawałek znakomitej lektury. Mimo upływu prawie 35 lat od wydania komiksu nie czuć, aby nadgryzł go ząb czasu. Nie tylko warsztatowo mamy do czynienia z wysokim kunsztem rzemiosła komiksowego, ale także sposób, w jaki prowadzona jest narracja nie pozwala oderwać się od grubego na niemal 650 stron tomu. Przede wszystkim to świetna opowieść szpiegowsko-awanturnicza. Żałować możemy tylko, że tak długo musieliśmy czekać na polskie wydanie, bowiem Do Adolfów zdołał zawitać już do USA, Francji, Włoszech i także Niemiec.

Generalnie nie powinniśmy bać się określenia, iż to prawdopodobnie jeden z najważniejszych komiksów dla współczesnej kultury popularnej w Europie i Japonii, a tym samym lektura obowiązkowa dla każdego.

Za udostępnienie komiksu do recenzji dziękujemy wydawnictwu Waneko