Reklama
aplikuj.pl

Recenzja komiksu Inspektor Akane Tsunemori & Psycho-Pass 2

Z ekranu telewizora prosto do mangowego formatu

Niektóre rzeczy warto sobie odświeżyć nawet, jeśli nowa formuła różni się nieco od pierwowzoru. Manga Inspektor Akane Tsunemori to żywcem przeniesiony na papier serial anime, który można zaliczyć do gatunku mocnego thrillera z domieszką cyberpunku.

W październiku 2012 roku na ekrany japońskich telewizorów, a wkrótce potem do zasobów serwisów z torrentami, trafiła animacja Psycho-Pass. Serial wyprodukowany przez Studio I.G. urzekał solidną animacją, ale przede wszystkim ciekawym scenariuszem stworzonym przez Gena Urobuchiego. Nic, więc dziwnego, że wkrótce potem w magazynie „Jump Square” pojawia się pierwszy epizod mangi bazujący na anime. Komiks przez pewien czas bił nawet rekordy popularności na japońskim rynku wydawniczym.

Dystopia tuż za rogiem

Komiks Inspektor Akane Tsunemori rozpoczyna się dość spokojnie. Oto poznajemy główną bohaterkę Akane, która za chwilę skończy edukację i wejdzie w dorosłe życie. Świat, w którym żyje to futurystyczna Japonia, gdzie społeczeństwo zarządza centralnie system Sybilla. Na postawie skomplikowanych algorytmów ocenia on wartość danej jednostki, określając tak choćby najbardziej optymalną karierę zawodową. Zatem większość trudnych życiowych decyzji podejmowana jest za ludzi. Biorąc pod uwagę, że Akane to uzdolniona jednostka, ma szansę przebierać w ofertach zatrudnienia. Ostatecznie decyduje się na miejsce w sektorze publicznym a dokładniej w dochodzeniówce.

Musicie wiedzieć, że system Sybilla potrafi również określić wskaźnik współczynnika zbrodni każdego obywatela wyrażony w prostej wartości cyfrowej. Innymi słowy, algorytm rozgryzł nie tylko psychikę, ale i duszę człowieka. Osoby o „mętnym” Psycho-Pass poddaje się resocjalizacji, zaś tych, którzy przekroczyli dopuszczalny poziom… no cóż, eliminuje się.

Osoby, którym do przekroczenia granicy wiele nie brakuje, to tzw. utajeni kryminaliści. Do wyboru mają resocjalizację lub pracę pod ścisłą kontrolą Biura Bezpieczeństwa Publicznego w Ministerstwie Zdrowia i Opieki Społecznej. Ich zadanie jest zasadniczo proste. Ponieważ myślą jak przestępcy mają wyłapywać innych kryminalistów niczym psy gończe. Nazywa się ich potocznie Egzekutorami a ich bronią są Dominatory oceniające współczynnik zbrodni. Rolę kagańca pełnią natomiast inspektorzy.  Jak się pewnie domyślacie Akane wybrała właśnie karierę takiego nadzorcy nie wiedząc, co naprawdę na nią czeka.

Błędy w oprogramowaniu

Idealne społeczeństwo, gdzie nie trzeba obawiać się o swoją przyszłość ani bezpieczeństwo. Zbrodnię eliminuje się zanim ktokolwiek zostanie skrzywdzony lub wydarzenia ulegną większej eskalacji. Scenariusz przypomina niemal kalkę z Raportu Mniejszości. Oczywiście wzorem wspomnianego klasyka science fiction wszechmocny system nie jest bez wad. Zresztą, jak wszystko stworzone ręką człowieka. W społeczeństwie istnieją sporadyczne jednostki, których współczynnika zbrodni nie da się ocenić. Dlatego, gdy nawet popełniają przestępstwo, wymierzony w ich stronę Dominator nie pokaże przekroczenia dopuszczalnego limitu Psycho-Pass. Tym samym – wedle obowiązującego prawa – teoretycznie nie można ich osądzić.

Już pierwszy tom dobrze obrazuje to, na co powinien przygotować się czytelnik. Otrzymujemy utopijny obraz przyszłości, ponieważ system idealny sprawuje drobiazgową kontrolę. Zewsząd obywateli otacza futurystyczna technologia ułatwiająca życie. Na pierwszy rzut oka infrastruktura społeczna działa niczym sprawnie naoliwiona maszyna. Jednak pod tym obrazkiem kryje się okrutna prawa. Wielu mieszkańców żyje w ciągłym strachu o swój Psycho-Pass. Późniejsze wydarzenia będą nawet przeczyć zdrowej logice, obnażając tylko otępienie trawiące to futurystyczne społeczeństwo.

Zasadniczo wszystkie wydarzenia będą ogniskować się wokół jednej osoby, zakulisowo umykającej wymiarowi sprawiedliwości. Niedająca się osądzić Dominatorem dokonuje coraz bardziej zuchwałych przestępstw, skupiając przy sobie inne indywidua żerujące na chaosie i przemocy. A wszystko to tylko w jednym celu – zakwestionowania obecnego stanu rzeczy. Swoją drogą w sylwetce głównego antagonisty źródło inspiracji w Hannibalu Lecterze jest niema aż nazbyt oczywiste.

Względem animacji nie ma fabularnych różnic, to też widzowie mający za sobą seans nie będą zaskoczeni przebiegiem wydarzeń. Mimo przewrotnej nazwy pierwszej serii inspektor Akane nabiera charakteru, przykuwając znacznie więcej uwagi czytelnika, gdzieś od połowy fabuły. Dopiero w serii drugiej można nazwać ją pełnoprawną pierwszoplanową postacią od samego początku. No właśnie, nakładem Waneko ukazała się kontynuacja zatytułowana Psycho-Pass 2. W grudniu ubiegłego roku doczekała się ostatniego, piątego tomu. Obie serie traktują jednak o osobnych wątkach i drugi epizod już z nowym czarnym charakterem w myśl „więcej znaczy lepiej” stara się przeskoczyć poziom pierwowzoru. Moim zdaniem nie udaje się jednak prześcignąć wyważonej narracji komiksu Inspektor Akane Tsunemori.

Dystopii ciąg dalszy

Czy polecam recenzowaną pozycję? Zdecydowanie tak, szczególnie, jeśli idzie o Inspektor Akane Tsunemori. To typowy przykład, gdzie pierwsze wrażenie potrafi zwieść czytelnika. Dynamiczna i przejrzysta kreska sugeruje pozycję młodzieżową przy pierwszym spojrzeniu. W istocie to jednak dość ciężki thriller osadzony w futurystycznej przyszłości, skierowany do nieco starszego odbiorcy. Jeśli macie za sobą sesję z anime przechodzenie przez to samo, tylko w innej formie, nie ma większego sensu. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że premiera animacji miała miejsce przeszło sześć lat temu takowych osób pewnie zbyt wiele nie znajdziemy.

Jednym słowem do rąk otrzymujemy mroczny, momentami wręcz bardzo depresyjny cyberpunk poddający pod dyskusję ludzką wiarę w nieomylność i wielkość technologii. Mimo, że jest to pełen akcji i przemocy cykl komiksowy, to podskórnie udaje się mu zadać kilka ciekawych pytań, na które warto spróbować poszukać odpowiedzi.

Za udostępnienie komiksu dziękujemy wydawnictwu Waneko