Reklama
aplikuj.pl

Recenzja serialu Obce światy

Obce światy, Obce światy recenzja, Netflix

Już prawie rok tkwimy w domach z powodu pandemii. Wszelkie wycieczki i podróże zostały sprowadzone do minimum. Każdy z nas potrzebuje wytchnienia i ucieczki. I coś takiego właśnie oferuje nam Netflix za pośrednictwem nowej serii Obce światy.

Obce światy to fantastyczna podróż przez teoretyczne pozaziemskie formy życia

Zapewne każdy z nas kiedyś zastanawiał się, czy istnieje życie we wszechświecie. A jeśli tak, to jaką formę przybiera. W filmach kosmici wyglądają bardzo różnorodnie, choć najczęściej prezentowani są jako zielone lub szare ludzki z wielką głową, ogromnymi oczami i wydłużoną sylwetką. Tymczasem Obce światy od Netflixa pokazują nam zgoła inny obraz pozaziemskich form życia. Nowy serial jest po części dokumentem, a po części czystym science fiction, w którym za pomocą barwnych animacji obserwujemy bujne, tętniące życiem światy pełne roślin i zwierząt.

Czteroodcinkowa seria zabiera nas między innymi na odległy Eden, gdzie drapieżniki przypominające małpy migrują wraz ze słońcem, a młode ich ofiar dojrzewają w kokonach na drzewach. Zaś na Atlasie w powietrzu unoszą się ptaki przypominające ryby. Twórcy zaczerpnęli inspirację z form życia zamieszkujących naszą planetę, jednak przełożyli ich wygląd na teoretyczne warunki panujące na danych planetach.

Netflix w interesujący sposób serwuje nam odrobinę naukowych informacji na temat naszej planety

Poszczególne planety różnią się od siebie. To nie tylko fauna i flora, ale różnorodne ukształtowanie terenu, wzorce pogodowe i a nawet kolorystyka. W poszczególnych odcinkach oglądamy animacje, ale także słuchamy wypowiedzi wielu ekspertów z różnych dziedzin. Od grotołazów po mikrobiologów. Dzięki temu dowiadujemy się wiele na temat naszej planety i zamieszkujących ją zwierząt, które choć „przyziemne” kryją w sobie ogrom tajemnic. W jednym z epizodów poznajemy nawet Didiera Queloza, szwajcarskiego astronoma i zdobywcę Nagrody Nobla za odkrycie egzoplanety Dimidium.

Połączenie nauki i science fiction sprawia, że Obce światy ogląda się z prawdziwą przyjemnością, choć zapewne byłoby o wiele lepiej, gdyby CGI stało na wyższym poziomie. W kwestii animacji można mieć sporo zażaleń, jednak szczerze mówiąc szybko przestałam zwracać na to większą uwagę, zwłaszcza, że takie sceny przeplatają się z pięknymi ujęciami życia na naszej planecie. Ale tu również niektórzy mogą mieć problem, bo to pokazuje silny kontrast pomiędzy światem rzeczywistym a efektami specjalnymi.

Czytaj też: Recenzja filmu Pan Jangle i świąteczna podróż
Czytaj też:
Erotica 2022 – recenzja pierwszego polskiego filmu Netfliksa
Czytaj też:
Recenzja filmu Kronika Świąteczna 2

Podróż w kosmos z Krystyną Czubówną

Czołowa polska lektorka, która najczęściej przedstawia nam sekrety Ziemi tym razem opisuje nam Obce światy. Piękne, tętniące życiem, ale również surowe, brutalne i nieprzyjazne. Serial to tylko teoretyczne rozważania i gdybanie, jednak tym bardziej jest interesujący, bo nadal nie znamy odpowiedzi na tak częste pytanie „czy istnieje życie we wszechświecie?”. Jasne, skrajnym egoizmem jest sądzić, że takowego nie ma. Ale do momentu, gdy go nie odkryjemy pozostaje nam fantazja.

Tym razem ta fantazja, tak dobrze znana z przeróżnych filmów i seriali, ma pewne przełożenie na prawa przyrody i fizyki. Większa grawitacja, krótszy lub dłuższy obieg wokół gwiazdy, gęstość atmosfery i przeróżne inne czynniki mają ogromny wpływ na formy życia na danej planecie. Obce światy to udane połączenie i świetny pomysł. Realizacja mogłaby być lepsza, jednak nadal ogląda się te cztery odcinki z prawdziwą przyjemnością. Mam nadzieję, że doczekamy się kolejnych, bo z chęcią poznam wizje twórców na temat życia na innych, odległych planetach.

Jeśli więc macie ochotę oderwać się od rzeczywistości, a nie wystarczają Wam już seriale czy filmy osadzone w innych krajach czy uniwersach fantasy to jest to tytuł idealny dla Was. Zwłaszcza, że sezon liczy jedynie cztery odcinek trwające niewiele ponad 40 minut. Jest to więc przystępny format, który nadaje się na wieczór po ciężkim dniu w dobie pandemii. Ja polecam, bo pomimo kilku wad to tytuł, który warto poznać.