CeramicSpeed rozwinęło swój nowatorski napęd rowerowy DrivEn jeszcze bardziej, nie tylko pozbywając się łańcucha szurającego nam pomiędzy nogami, ale też zapewniając m.in. to, z czym nie radzą sobie elektryczne modele – zmianami przełożeń.
Czytaj też: Elektryczny rower Klement od Skoda jest… dziwaczny
DrivEn sprowadza się do porzucenia łańcucha na rzecz wałka napędowego w kształcie zębów. Jego oryginalna wersja zestawu składała się z cylindrycznego wałka z włókna węglowego, który sięgał od pojedynczej tarczy z przodu i do płaskiej 13-biegowej kasety na tylnym kole. Na obu końcach tego wału zamontowano zestawy 21 ceramicznych łożysk o bardzo niskim tarciu zawartych w przednich i tylnych cylindrycznych urządzeniach zwanych zębnikami – sprzęgały one zęby na tarczy i zębatkach kasety. Gdy jeździec pedałował, łożyska przenosiły moment obrotowy z tarczy przez wał i na tylne koło, obracając je.
Pomysł prosty, ale rewolucyjny zarazem, a teraz zyskał jeszcze więcej, bo DrivEn, a więc „najbardziej wydajny na świecie układ napędowy dla rowerów” obsługuje już zmiany biegów. Wszystko sprowadza się do bocznego zębnika na boku, który w odpowiedzi na bezprzewodowo przesyłany sygnał z dźwigni zmiany biegów, po prostu przesuwa wał napędowy „w górę” lub „w dół” kasety tylnej po tym, jak ten dodatkowy mechanizm „wskoczy” na swoje miejsce.
Mówi się, że system nadaje się zarówno do rowerów szosowych, jak i górskich (nawet modeli z pełnym zawieszeniem) i nie wymaga smarowania. Początkowo wyposażone w nią motocykle mogą być nieco droższe niż większość innych, chociaż gdy system osiągnie pełną produkcję, ceny te powinny spaść do zakresu innych motocykli z elektroniczną zmianą biegów.
Czytaj też: Wizja świata w 2069 roku w oczach Samsunga
Źródło: New Atlas