Jeśli nie żyjecie w technologicznej jaskini a Elona Muska nie kojarzycie tylko z błazeńskich wpisów na Twitterze, to z pewnością słyszeliście o rozpoczęciu planu SpaceX o nazwie Starlink. Więcej o nim przeczytacie zarówno tutaj, jak i tu, ale w skrócie chodzi o to, aby zapewnić dostęp do Internetu w każdym miejscu na Ziemi. Proste? Proste. Ciekawe jest jednak to, że satelity Starlink mogą dawać się we znaki nawet domorosłym obserwatorom rozgwieżdżonego nieba, ponieważ widać je z Ziemi.
Czytaj też: Starliner od firmy Boeing przeszedł kluczowe testy
Po raz pierwszy poinformował o tym Marco Langbroek z Norwegii, który trudni się obserwowaniem satelitów. Nie tylko uchwycił je na zdjęciach, ale też nagrał w momencie, w którym przemierzały orbitę w idealnym rzędzie, choć kilka z łącznie 60 satelitów oddzieliło się od sobie podobnych. Wyglądają przy tym, niczym sznurek pereł, poruszających się nad naszymi głowami na orbicie oddalonej o 440 kilometrów od Ziemi, aby finalnie trafić na docelową orbitę w odległości 550 km.
To oznacza, że tego typu widok jest naprawdę rzadki, ale patrząc na to, że SpaceX chce wystrzelić aż 12000 tego typu satelitów, to jeśli nie ujrzymy ich gołym okiem w tym miesiącu, to z pewnością będziemy mieć ku temu okazję w przyszłości. Zwłaszcza że ich zauważenie nie powinno być aż tak trudne – samo nagranie wymagało np. kamery WATEC 902H w połączeniu z obiektywem Canona FD 1.6/50 mm.
Czytaj też: Kometa przyczyni się do wytwarzania tlenu na Marsie?
Źródło: Live Science