Reklama
aplikuj.pl

Skąd się wziął szybki wzrost poziomu oceanu w XVIII wieku?

Zespół badawczy z University of York zauważył, że w epoce przedindustrialnej doszło do przyspieszonego wzrostu poziomu oceanów. Zmiany dotyczyły przede wszystkim Nowej Szkocji, Maine oraz Connecticut.

Wygląda na to, że wzrosty wiązały się z tzw. oscylacją północnoatlantycką, która warunkuje m.in. topnienie lodu na terenie Arktyki. Wynosiły one ok. 3 milimetrów rocznie, czyli odrobinę mniej, niż ma to miejsce obecnie. W XX wieku tempo zmian jest bowiem szybsze niż w jakimkolwiek innym stuleciu z ostatnich 3000 lat.

Warto zauważyć, że XVIII wiek to epoka przedindustrialna, tym samym czynniki antropogeniczne zmian klimatu były znacznie słabsze niż współcześnie. Fakt, że wzrost poziomu mórz został wywołany naturalnymi czynnikami ma dwojakie znaczenie. Po pierwsze – być może wpływ ludzi na klimat nie jest tak znaczący jak sądziliśmy. Po drugie – jeśli oscylacja północnoatlantycka ponownie wywoła wzrosty, to miasta takie jak Nowy Jork czy Boston będą szczególnie zagrożone.

Już teraz naukowcy alarmują, że do końca stulecia to właśnie Nowy Jork będzie jednym z miast, które doświadczą najbardziej spektakularnych zmian pod względem poziomu wód. Warto zaznaczyć, że do zbadania „archiwalnych” wzrostów wykorzystano tzw. mokradła słone, znajdujące się na pobrzeżach morskich.