Decyzja o zamknięciu miasta bądź całego kraju w celu ograniczenia pandemii nie jest łatwa. Bo choć takie działania spowalniają transmisję patogenu, to niosą za sobą szereg problemów ekonomicznych.
Wydarzenia z australijskiego Melbourne, które miały miejsce w tym roku pokazują, co dzieje się z dużym miastem, które zostaje zamknięte na dłuższy czas. Melbourne wprowadziło bowiem na początku lipca niemal 4-miesięczny lockdown. Blokadą objęto niemal 5 milionów ludzi, a obostrzenia zdjęto dopiero w ubiegłym tygodniu.
Czytaj też: Czy sprej na koronawirusa powstrzyma pandemię?
Czytaj też: Duńska mutacja koronawirusa wykryta u co najmniej 214 osób
Czytaj też: Niektórzy nie zachorowali na COVID-19 a mają przeciwciała na koronawirusa
Z raportu Bloomberga wynika, że lockdown zmniejszył aktywność gospodarczą o ok. 270 milionów złotych dziennie, a w sierpniu i wrześniu likwidowano średnio 1200 miejsc pracy – każdego dnia. Eksperci szacują, iż może upłynąć wiele lat, zanim Melbourne, które w zeszłym roku znalazło się na drugim miejscu na świecie pod względem poziomu życia, odzyska dawną pozycję.
Skutki lockdownu w Melbourne okazały się niezwykle szerokie – zarówno pozytywne jak i negatywne
Interesujące jest również to, że zamknięcie Melbourne miało wpływ na ogólny stan zdrowia psychicznego tamtejszych obywateli. Zainteresowanie usługami związanymi ze zdrowiem psychicznym znacznie wzrosło, podobnie z resztą jak spożycie alkoholu i problem przemocy domowej. Z drugiej strony, lockdown przyniósł oczekiwany skutek względem opanowania pandemii, choć można się w tym doszukiwać również roli lata, które w Europie znacząco ograniczyło liczbę zakażeń. Ta wzrosła wraz z nadejściem jesieni i sezonu grypowego.
Czytaj też: Przeciwciała koronawirusowe dzieci i dorosłych się różnią. Co ze szczepionką?
Czytaj też: Jak długo zakażamy koronawirusem? Oto prawdziwa rekordzistka
Czytaj też: Odporność na koronawirusa? Autorzy tego badania mają świetne wieści
