iPhone 12 Mini miał być hitem sprzedażowym. Tylko, że teraz okazuje się, że urządzenie nie zaskoczyło na rynku.
Mały iPhone był jak spełnienie moich marzeń. Od dawna lepiej mi z mniejszymi ekranami i z tego co dało się w zauważyć w sieci – nie byłem jedyny. Apple zatem jak to samo określiło „odważnie” wydało iPhone 12 mini. Byłem zachwycony.
Czytaj też: Co wiemy o Samsung Galaxy M12?
Czytaj też: Honor V40 wykorzysta procesory różnych producentów
Czytaj też: Klasyczne telefony dalej idą w milionach sztuk
Sprzedaż iPhone 12 mini
Potem jednak zacząłem czytać specyfikację urządzenia i… to nie to na co liczyłem. To miał być nowy iPhone o tych samych możliwościach co większy „standardowy” brat, a nie gorsza wersja. Tylko w przypadku braku różnic pomiędzy tymi modelami kupiłbym 12 mini. Apple jednak w mini zamontowało słabszą baterię oraz wolniejsze ładowanie MagSafe. O ile to drugie bym jeszcze przeżył to mniejsza bateria skreśla ten model.
Drugą sprawą jest jeszcze to, że cenowo jakiejś znaczącej różnicy tutaj nie ma, więc naprawdę jest już lepiej kupić 12. Poza tym po sprawdzeniu w ręce 12 zrozumiałem, że jest wielkości mojego iPhone 7 tylko to co w siódemce jest obudową to w 12 jest ekranem.
Czytaj też: Tak wygląda ekran Google Pixel 5 Pro
Czytaj też: Huawei Mate 40 Pro ma najlepszy aparat wg DxOMark
Czytaj też: Realme 7i solidnie namiesza wśród budżetowych smartfonów – pierwsze wrażenia
Według danych z USA mały iPhone odpowiada w sieciach komórkowych za 4-5 procent całej sprzedaży telefonów Apple. Większa „12” to już od 24 do 33 procent.
A może sprzedaż iPhone 12 mini tak naprawdę się dla Apple nie liczy? Równie dobrze dodanie tego telefonu, choć wygląda jak ukłon w stronę głosu klientów, tak naprawdę jest zagrywką marketingową mającą nas jednak przekonać do trochę droższej i lepszej 12?