Świat Dying Light 2 będzie robił na nas wrażenie. Polacy jednak zastrzegają, że nie są Ubisoftem.
Dying Light 2 może być bardzo ważnym krokiem w rozwoju polskiej firmy. Póki co, deweloper już teraz zatrudnia setki osób. Inne firmy udowadniają jednak, że jest tu pole do popisu i istnieje opcja tworzenia gier w tysiące pracowników. Techland stara się zatem dopracować swój najnowszy produkt najlepiej jak umie, aby utrzymać poziom konkurencji.
Czytaj też: Dziesiątki nowych szczegółów o Cyberpunk 2077
Mapa Dying Light 2 ma być większa od swojej poprzedniczki. Już wcześniej docierały do nas głosy mówiące o tym, że nowy tytuł od polskiej ekipy będzie większy niż poprzednia odsłona razem z dodatkiem. Podczas tworzenia tak dużej gry, zawsze może pojawić się masa pomysłów już w trakcie jej składania w całość. I tak było i tym razem.
Autorzy gry analizując stale poprzednią odsłonę, doszli do wniosku, że udało im się stworzyć tak naprawdę sandbox. Gra dawała sporą swobodę działania. Problemem jednak było to, że sama fabuła nie zachwycała i była liniowa. Wielu graczy narzekało później, że chcieli postąpić zupełnie inaczej, ale gra poprowadziła ich własną drogą. Sporym plusem pierwszego Dying Light było to, że mogliśmy wspiąć się na wiele budynków i spojrzeć na miasto z góry.
I właśnie to dało deweloperom do myślenia. A co jeśli gracz wspinałby się na szczyt np. wieży, tylko po to, aby zobaczyć jak jego decyzje wpłynęły na świat gry? Byłoby to na pewno bardzo ekscytujące dla grającego. Techland poszedł właśnie taką drogą i zdaje się, że graczom, póki co się ten pomysł podoba. Jeden z twórców gry zaznaczył jednak, żebyśmy pamiętali, że to może i gra z dużym budżetem, produkt AAA, ale Techland liczy trzysta osób. Deweloper nie jest Ubisoftem, w którym pięć studiów o takim rozmiarze tworzy jedną grę. Dla wielu to dobra wiadomość, ale nie wydaje mi się, aby Polacy zamierzali zaprzestać rozwoju.
Czytaj też: Cyberprank 2069 zniknął ze Steama
Źródło: wccftech.com