9 lutego na jednej z indonezyjskich plaż rybak znalazł dziwaczny, podłużny kawał metalu w formie dwóch połączonych ze sobą cylindrów. Zamiast od razu poinformować o tym odpowiednie służby, zachował go dla siebie i dopiero migająca czerwona lampka, która nagle „ożyła” zmusiła go do stosownej interwencji. Jak się okazało, tajemniczy obiekt na indonezyjskiej plaży nie jest niczym aż tak groźnym, a swoje pięć minut miał już w lokalnych mediach.
Tajemniczy obiekt na indonezyjskiej plaży, to w rzeczywistości SRD
Chociaż widoczny na zdjęciu powyżej „tajemniczy obiekt” przynosi na myśl torpedę lub pocisk przeciwokrętowy, to w rzeczywistości jest tak zwanym SRD. Teoretycznie nie jest groźny, ale sposób, w który trzyma go żołnierz (blisko pasa), mógł skończyć się dla niego, jeśli nie śmiercią, to poważnym uszczerbkiem na zdrowiu.
Wspomniany SRD, to skrót od Streamer Retriever Device, a widoczny na zdjęciu obiekt, to SRD-500S firmy Geospace Technologies (via @DaveGOwen). Ta umieszcza tego typu urządzenia na ciągniętym kablu sensorycznym wykorzystywanym do badań m.in. sejsmicznych, którego może z łatwością odzyskać właśnie z wykorzystaniem SRD, kiedy kabel zerwie się ze statku holowniczego.
Czytaj też: Możemy pozazdrościć Włochom. Państwo wykłada na stół cztery miliardy euro dla producentów półprzewodników
Stąd ostrzeżenia o sprężonym CO2, które w razie zdalnej aktywacji podniosłoby kabel na powierzchnię. Stąd właśnie karygodne podejście żołnierza, który w razie awarii tego SRD, mógłby przyjąć znaczące uderzenie w m.in. organy wewnętrzne.
