Elon Musk ujawnił niedawno statek kosmiczny Starship nowej generacji i nie omieszkał opowiedzieć podczas konferencji o nowych rozwiązaniach technologicznych, na które wpadła firma SpaceX. Jednym z nich jest m.in. tankowanie statków kosmicznych Starship na orbicie.
Czytaj też: Głęboko pod powierzchnią ziemi znajdują się ukryte kontynenty
Wspomniany Starship nowej generacji jest jedynie jego prototypem w mniejszej skali, który do dwóch miesięcy wystartuje i spróbuje podbić orbitę za sprawą swoich trzech silników Raptor. Finalnie Starship startujący na rakiecie pierwszego stopnia Falcon Heavy może mieć nawet do 37 tych silników, które będą sterować całością przez manipulację samymi sobą. Jednak co w takim razie z paliwem?
Musk misję podbicia Marsa widzi następująco – Starship dotrze na orbitę, spalając część paliwa (ciekłego tlenu i wodoru), a następnie „spotka” się z drugim, który już na niej jest, aby napełnić swoje zbiorniki przed wyruszeniem w podróż na inną planetę. Na grafice proces jest wyjaśniony jako „Osadzanie paliwa za pomocą przyśpieszenia mikrograwitacyjnego przy użyciu silników sterujących”.
To jest kluczowe w podbijaniu Księżyca, bo według Elona po odczepieniu się pierwszego stopnia rakiety od Starshipa po wzniesieniu go na orbitę, ten mógłby opuścić Księżyc, wyłącznie korzystając z własnych silników Raptor.
Czytaj też: SpaceX po raz pierwszy przetestowało lotniczą wersję silnika Raptor
Źródło: Engadget