Reklama
aplikuj.pl

Te słuchawki grają, jakby kosztowały dwa razy więcej – test Beyerdynamic Amiron 100 ANC

Beyerdynamic-Sluchawki-Bezprzewodowe-Amiron-100
To są tego rodzaju słuchawki, które po pierwszym włożeniu do uszu każą Ci przestać myśleć o specyfikacji i po prostu włączyć ulubiony utwór. A potem następny i następny… Amiron 100 ANC potrafią zabrzmieć soczyście, dynamicznie i zaskakująco dojrzale jak na TWS-y – ale wymagają jednego: dobrego uszczelnienia. Gdy je dostaną, odwdzięczają się muzyką, którą chce się głośno słuchać.
Te słuchawki grają, jakby kosztowały dwa razy więcej – test Beyerdynamic Amiron 100 ANC

Konstrukcja i ergonomia: piękna klasyka

Beyerdynamic nie silił się na designerskie popisy i dobrze, ponieważ ta stylistyka jest pełna klasy i gracji, pasuje do szalonego image, ale także do garnituru  business class. To pięknie wydane, dopracowane, klasyczne „patyczki” w kremowym kolorze, matowe, eleganckie, nienarzucające się. W uchu leżą stabilnie, choć pałeczka potrafi delikatnie oprzeć się o małżowinę – jedni to pokochają (pewniejszy chwyt), inni uznają za drobną niedogodność.

Etui? Małe, kieszonkowe i – co ważne – z ładowaniem bezprzewodowym. W komplecie dostajemy… aż sześć par gumek o różnych kształtach i rozmiarach! Warto się pobawić się tym dobrem i dopasować je solidnie, bo od tego zaczyna się magia tych słuchawek.

Stopień ochrony IP54 daje spokój na trening czy deszczowy spacer. Jakość wykonania to typowy Beyer: równe spasowanie, brak skrzypienia, nic się nie kolebie, nic nie świeci na dyskotekowo. Prosto, pięknie i porządnie.

Sterowanie i aplikacja: wszystko jest!

Panel dotykowy reaguje pewnie i szybko. Dłuższe przytrzymania regulują głośność, pojedyncze i podwójne stuknięcia – odtwarzanie i przewijanie. Co więcej: w aplikacji możemy ustawić sobie personalizowane opcje i wybrać, jakie funkcje będą się włączać po pojedynczym, podwójnym, a jakie po potrójnym dotyku w słuchawkę. Świetna, przydatna opcja!

Skoro już o tym mowa: aplikacja mobilna jest przejrzysta i naprawdę solidna; poziomy baterii, konfigurowalne gesty, equalizer, automatyczne pauzowanie po wyjęciu z ucha, aktualizacje firmware’u. Szkoda tylko, że nie ma polskiej wersji językowej.

Te słuchawki grają, jakby kosztowały dwa razy więcej – test Beyerdynamic Amiron 100 ANC

Łączność i bateria: stabilnie, głośno, „wystarczająco”

Bluetooth 5.3 i multipoint działają bez marudzenia. Zasięg? Mile zaskakuje: spokojnie 10–15 metrów po mieszkaniu, także przez dwie ściany. To jedne z głośniejszych pchełek – jeśli ktoś słucha ambitnie, dostanie naprawdę duży zapas.

Czas pracy? Realnie w muzyce wyciągniesz ok. 6–7 godzin bez ANC i niespełna 5 godzin z ANC. Etui dodaje około dobę zapasu. Nie jest to maratończyk, ale na dojazdy i dzień w biurze wystarczy. Szybkie doładowanie w drodze – super sprawa, a fakt, że etui ładuje się także indukcyjnie, bardzo się sprawdza w codziennym użyciu.

ANC i tryb transparentny: działają przyzwoicie

To nie są słuchawki dla tych, którzy mierzą ANC linijką. Redukcja radzi sobie z jednostajnym szumem (komunikacja miejska, klimatyzacja), ale średnie i wyższe pasma przepuszcza częściej niż topowe modele. Jednak  to wystarczy do poruszania się w nich na co dzień, a tryb „przepuszczania dźwięków” jest przyzwoity. 

WAŻNA UWAGA: pamiętajcie, że ANC mocno zależy od pasywnej izolacji. Jeśli gumki nie doszczelniają kanału, elektronika ma ciężej. Wybór właściwych tipsów podbija skuteczność o klasę.

Te słuchawki grają, jakby kosztowały dwa razy więcej – test Beyerdynamic Amiron 100 ANC

Brzmienie: tu zaczyna się frajda!

Jeśli miałbym napisać tylko jedno zdanie, brzmiałoby tak: Amiron 100 ANC grają jak TWS-y, które naprawdę lubią muzykę. Ale dopiszmy resztę:

  • Bas: z fabrycznymi gumkami bywa grzeczny i lekki. Z dobrze dobranymi – „wchodzi mięso”. Schodzi nisko, jest sprężysty i potrafi przyjemnie zawibrować, nie dudniąc. Idealny do rapu i elektroniki, ale nie zjada reszty pasma.
  • Średnica: czysta, czytelna, z dobrą separacją. Wokal ładnie wyłazi przed instrumenty, choć w niektórych utworach może brakować odrobiny ciepła.
  • Góra: detaliczna i szybka; raz potrafi być gładka i przyjemnie ocieplona, innym razem pokaże pazur i ostrość. Tu znów końcówki w uszach robią cud – z właściwym uszczelnieniem góra układa się lepiej, bez sybilantów.
  • Scena i dynamika: jak na TWS – ponadprzeciętne. Scena jest głębsza niż szeroka, a mikro- i makrodynamika dają świetny „drive”. Te pchełki lubią grać głośno i z energią.

I najważniejsze: dobór tipsów to połowa sukcesu. Kiedy kanał jest szczelny, Amiron 100 grają pięknie: pełniej, ciężej na dole i spokojniej na górze. Warto poświęcić na to 15 minut testów.

Mikrofony i rozmowy: bez wstydu

Zestaw mikrofonów robi swoją robotę. W cichszym biurze i w mieszkaniu rozmówcy słyszą głos wyraźnie. Na wietrze lub w ruchliwej przestrzeni filtracja potrafi lekko „ścinać” barwę, ale zrozumiałość zostaje. To poziom „bardzo, a nawet bardziej niż w porządku plus”, z którym nie musisz wyjmować telefonu z kieszeni.

Dla kogo są Amiron 100 ANC?

  • Dla osób, które stawiają brzmienie ponad gadżety. Jeśli zamiast piętnastu trybów ANC wolisz dociążony bas i klarowny środek – trafione. Bo w zasadzie… wszyscy zapomnieliśmy, że właśnie do tego powinny służyć dobre słuchawki. A te są prawdziwą gratką dla melomanów!
  • Dla tych, którzy nie boją się pobawić tipsami. Dajesz im szczelność – one oddają dźwięk.
  • Na co dzień, do pracy, na miasto. IP54, małe etui z Qi i multipoint robią wygodę „po prostu działa”.

Nie będą idealne dla kogoś, kto oczekuje topowego ANC, perfekcyjnie naturalnej transparentności i długodystansowej baterii „na trzydniowy wyjazd”. Od tego są inne modele.

Te słuchawki grają, jakby kosztowały dwa razy więcej – test Beyerdynamic Amiron 100 ANC

Cena i opłacalność: dużo muzyki w rozsądnych pieniądzach

W regularnej cenie bywały droższe, ale na polskim rynku często trafiają się promocje i potrafią kosztować naprawdę niewiele (nie przekraczają ceny 500 zł)  jak na jakość i dopracowanie, gdy tymczasem konkurencyjne, porównywalne modele kosztują połowę więcej, bo powyżej 900 zł. I to jest pułap, w którym Amiron 100 zaczynają wyglądać bardzo sensownie: dostajesz solidną jakość wykonania, świetne brzmienie po dopasowaniu, stabilną łączność i wygodne, designerskie etui z bezprzewodowym ładowaniem.

Werdykt

Beyerdynamic Amiron 100 ANC to TWS-y, które naprawdę potrafią grać. Nie są bez skazy: ANC i transparentność to solidna klasa średnia, a czas pracy nie wywraca stołu. Ale jeśli szukasz pchełek do muzyki – z miękkim, sprężystym dołem, czystą średnicą, dobrą sceną i dynamiką – i poświęcisz chwilę na dobór wkładek, dostajesz całą masę muzycznej frajdy. To ten rodzaj słuchawek, przy których po kilku minutach przestajesz patroszyć ustawienia, a zaczynasz… patroszyć playlisty!

Plusy

  • Świetne, angażujące brzmienie po dobrym uszczelnieniu
  • Stabilna łączność, multipoint, wysoka głośność
  • Małe etui z ładowaniem Qi
  • Aplikacja czytelna, sporo personalizacji
  • IP54 i sensowne mikrofony do rozmów

Minusy

  • Brak LDAC/aptX, jedynie AAC/SBC
  • Bateria nie trzyma milion godzin, fakt. Ale jest bardzo przyzwoita.
  • Logika gestów wymaga nauki

Ocena końcowa: jeżeli Twoim numerem jeden jest brzmienie – bierz! To nie są zwyczajne, przeciętne słuchawki: wystarczy, że zainstalujesz aplikacje i… te pięknie wydane, pełna klasy cudeńka mogą Cię bardzo pozytywnie zaskoczyć! Tańsze „killery” z ANC naszym zdaniem odpadają: potrafią skusić funkcjami, ale brzmieniowo rzadko doganiają Amarony! 

Te słuchawki grają, jakby kosztowały dwa razy więcej – test Beyerdynamic Amiron 100 ANC