LG Gram 14Z990C to niespełna kilogramowa obudowa, aż 14 cali i blisko doba maksymalnego czasu pracy na baterii. Czyżby mokry sen biznesmena właśnie się ziścił?
LG Gram 14Z990C – testy praktyczne
O ile w innych redakcjach zwykle test laptopa kończy na puszczeniu kilku benchmarków i sesji zdjęciowej, u mnie LG Gram stał się na 3 miesiące głównym komputerem mobilnym. Zabierałem go na wszystkie wyjazdy na konferencje w Polsce i poza nią. Obrabiałem na nim setki zdjęć w Lightroomie, montowałem filmy na YouTube’a czy napisałem tony tekstów.
Oprócz tych przyjemnych czynności, była też proza życia, z zarządzaniem zespołem redakcji, planowaniem recenzji, całą służbową korespondencją, Excelami, Discordami, współpracami komercyjnymi… Jednym słowem, LG Gram stał się moją prawą ręką i oczekiwałem od niego 100% niezawodności.
TL;DR… Chociaż w dalszej części tekstu pomarudzę trochę na niektóre aspekty, z ręką na sercu już teraz powiem, że sprzęt w 100% spełnił moje oczekiwania. Spodziewałem się jakieś irytującej wpadki, ale niczego takiego nie było. A co najważniejsze… prądu mi wystarczało na cały dzień pracy, pierwszy raz w długiej historii testowania laptopów.
LG Gram 14Z990C – specyfikacja
- Wymiary: 323 x 212 x 16,5 mm, masa 995 g
- Ekran: 14″, 1920 x 1080 px, IPS LCD
- Akumulator: 4-komorowy, 72 Wh, do 23,5h czasu pracy (MobileMark 2014)
- Procesor: Intel Core i5-8265U, 4 rdzenie, 6 MB cache, 1,6 GHz, do 3,9 GHz w trybie turbo
- Grafika: Zintegrowana, Intel UHD Graphics 620
- Pamięć RAM: 8 GB, 2400 MHz, jednokanałowa, maksymalnie 16 GB
- Pamięć masowa: SSD 256 GB SATA 3, możliwość montażu drugiego dysku SSD (M.2 2280)
- Łączność: WiFi 802.11 AC (Intel 9560), pasma 2,4 i 5 GHz, do 1,73 Gb/s, Ethernet 10/100 Mb/s (przejściówka USB-C), Bluetooth 5.0
- Złącza: Thunderbolt (USB-C), 2x USB 3.1, HDMI 1.4, Display Port za pośrednictwem USB-C, gniazdo JACK 3,5 mm, czytnik kart microSD
- Multimedia: Głośniki stereo, Miracast, kamera 0,9 Mpix (HD), dwa mikrofony.
LG Gram 14Z990C – design
Na pierwszy rzut oka, marny, ale przynajmniej matowy plastik. Gdy jednak uświadomimy sobie, że obudowa to stop magnezowo-karbonowy, zaczynamy patrzeć na sprzęt inaczej. Takie połączenie materiałowe sprawa, że z jednej strony mamy sztywność i wytrzymałość metalu, z drugiej zaś odporność na wyginanie i nacisk. Odkąd mój metalowy Asus UX410 powyginał się noszony w torbie na ramię, bardzo zwracam uwagę na ten aspekt. I muszę przyznać, że sprzęt LG zdał egzamin. Zresztą, obudowa spełnia wymagania militarnego standardu MIL-STD-810G. Oznacza to zwiększoną odporność na upadki, niskie ciśnienie, wysoką i niską temperaturę, pył, wibracje czy słoną mgłę. A ja głupi myślałem, że to plastik xD.
Wyspowa klawiatura nie ugina się, skok przycisków jest równy i przyjemny. Trochę irytuje wizualnie przycisk zasilania, który jest hmm… pozostałością po czytniku linii papilarnych z droższego modelu, ale przynajmniej nie wyciśniemy do przypadkiem. Zestaw skrótów funkcyjnych jest nienaganny, podobnie jak sama ergonomia pisania za dnia. Nocą natomiast białe podświetlenie białych przycisków to jakieś nieporozumienie. Zamiast zwiększonego kontrastu i czytelności oznaczeń, mamy białą plamę. Gładzik jest umiarkowanej wielkości i nie ma wyodrębnionego bloku przycisków. Klik jest jednak wyczuwalny i ma mechaniczną odpowiedź – gładzik ugina się niczym przycisk w myszce. Działa to bardzo dobrze i nie ma problemów z obsługą gestów.
Klapa z ekranem nie budzi zaufania pod względem zawiasu. Być może to tylko wrażenie skorelowane z lekkością i smukłością sprzętu, ale moje obawy podzielają redaktorzy z innych serwisów. Podczas testów problemów z zawiasami jednak nie miałem żadnych. Maksymalne rozwarcie ekranu było przy tym znacznie większe niż we wspomnianym wyżej Asusie, co istotnie poprawiło komfort pracy poza domem.
Z kolei mocno wystające gumowe nóżki – łącznie 5 – dały przyjemną podstawę do pracy na gładkich powierzchniach. Szerokie, okrągłe gumy z innych komputerów nie były równie wygodne, czy wręcz nawet powodowały chybotanie się fabrycznie nowych komputerów. W LG przywitała mnie symetria i brak martwienia się o ten aspekt.
Magnezowo-karbonowa obudowa sprawia, że ekran łatwo się wygina. Początkowo budziło to mój niepokój, ale obawy okazały się niesłuszne. Biała, matowa faktura wykończenia nie palcuje się, ale leżące na niej metalowe przedmioty mogą ją pobrudzić. Można po niej z łatwością pisać, dlatego trzymajcie komputer z daleka od dzieci ;-).
LG Gram 14Z990C – złącza
Z lewej strony urządzenia znajdziemy najwięcej, począwszy od bolcowego złącza zasilania (ładowarka ma 48 W), przez pierwsze z gniazd USB 3.1 Type-A, pełnowymiarowe HDMI 1.4, po Thunderbolta 3 i diodę informującą o pracy urządzenia. Thunderbolt 3 jest tutaj o tule istotny, że za sprawą gniazda USB-C stanowi furtkę do ogromu funkcji dodatkowych. To po pierwsze transfer z 40 Gb/s, po drugie możliwość podpięcia 2 ekranów 4K lub jednego 5K, po trzecie możliwość ładowania podpiętych do komputera urządzeń i wreszcie po czwarte – za pomocą tego złącza można też szybko ładować sam komputer.
Dokładnie tak – w terenie można podpiąć powerbank z Power Delivery i zapewnić sobie dodatkowy dzień pracy. W domu natomiast możemy podpiąć komputer do monitora i na tym zakończyć całą kabelkologię. Używając do tego celu Samsunga CJ89, jednym przewodem dostarczałem do komputera zasilanie, z komputera wypuszczałem obraz na 49-calowy monitor, a do tego miałem w pięte za pośrednictwem HUB-a klawiaturę, myszkę i dysk USB działający z pełną dostępną prędkością. Takie podejście do pojęcia stacji dokującej sprzed lat to ja rozumiem.
No ale dobra, wracamy do złączy – z prawej strony znajdziemy wnękę w standardzie Kensington Lock, drugie złącze USB Type-A, ponownie w standardzie USB 3.1, gniazdo JACK 3,5 mm na potrzeby słuchawek czy mikrofonu (w klapie laptopa są też dwa mikrofony jakby co), a finiszem listy jest gniazdo microSD. Osiąga ono transfery rzędu 85 MB/s, co było dla mnie satysfakcjonujące podczas pracy ze zdjęciami.
LG Gram 14Z990C – niezły ekran
Matryca IPS LCD jest niestety błyszcząca, ale w pociągu dałem radę swobodnie pracować w trybie ciągłym przez 5-7 godzin podróży, więc nie jest znowu tak źle. Rozdzielczość FullHD jest w pełni wystarczająca dla przekątnej 14 cali, a po wyłączeniu skalowania Windowsa na ekranie mieścimy bardzo dużo. Producent obiecuje ponad 96% pokrycia gamutu kolorów sRGB i… nie kłamie. Przeważnie nie udaje mi się dobić do wartości deklarowanych w laptopach, tutaj tymczasem osiągnąłem 98% dla sRGB, 78% dla AdobeRGB i 68% dla NTSC. Do terenowej pracy na zdjęciach czy filmach w zupełności to wystarcza.
Średnie DeltaE wyniosło 2,45, przy czym nietypowo, największe odchylenie (8,6) miał kolor żółty, a najbardziej kłopotliwy w laptopach błękit osiągnął drugi wynik (4,5). Za wyjątkiem tych dwóch kolorów, odwzorowanie trzymało się pułapu poniżej 2, gdzie określany jest on jako graniczny – dopiero powyżej DeltaE 2 zauważamy odchylenie od wzorca. Widziałem lepsze ekrany, ale i pod tym względem jest powyżej rynkowej średniej.
Równomierność podświetlenia to najsłabsza z cech ekranu testowanego LG Grama. W centrum udało się osiągnąć 293 nity, wartości rzędu 280 nitów na lewo i prawo od centrum, ale już przestrzenie na górze i na dole ekranu trzymały się wartości rzędu 262-267 nitów. Oznacza to spadki rzędu nawet 11,6%. Przy próbach precyzyjnej korekty wad obiektywu podczas obróbki zdjęć może to już stanowić kłopot. Ponownie jednak, nie mamy do czynienia z jakimś dramatem, tylko bardziej z okolicą środka stawki.
Całościowo jest nieźle, z lekkim jednak niedosytem pod względem jasności. W tej półce cenowej (5k zł), zdarzają się komputery z ekranami 500 nitów. Miłym dodatkiem byłby też panel dotykowy, do którego przyzwyczaja nas konkurencja.
LG Gram 14Z990C – multimedia
Rzadko oglądam filmy na laptopie, powód? Boję się, że zasnę podczas podróży pociągiem i komputer wyląduje na podłodze. Na LG Gramie jednak zdarzyło mi się obejrzeć tak kilka odcinków serialu czy pełnometrażowe filmy. Podróż na trasie Warszawa – Zamość to w końcu długie 6 godzin. Zwykle wykorzystywałem do tego celu smartfony, które w razie czego mogłem podratować powerbankiem – ostatnio LG G8s, jednak z Gramem zasilanie było problemem. Za dnia trochę przeszkadzać mogą refleksy na ekranie, natomiast wieczorami miałem mobilne kino domowe.
Rzecz jasna jednak nie korzystałem przy tym ze wbudowanych głośników, które grają poprawnie, ale bez jakiegoś wow. Do wideorozmowy na Skype’ie wystarczą, ale już do pełnej imersji z multimediami potrzeba czegoś więcej. Dla komfortu własnego i innych podróżujących postawiłem na słuchawki Bluetooth. Parowanie było szybkie i bezproblemowe. Co warto dodać, komputer nie szumi wentylatorem przy oglądaniu Netfliksa czy HBO GO i można oglądać filmy nikomu nie przeszkadzając.
Wbrew gamingowej wydawać by się mogło nazwie, komputer nie nadaje się za specjalnie do grania. Jakieś klasyki sprzed lat czy emulatory pójdą, ale traktujcie ten komputer raczej jako narzędzie do pracy.
LG Gram 14Z990C – wydajność
Trochę smutno, że do naszej dyspozycji jest tylko grafika Intela. Nie dolega jej nic, ale już za 2000 zł dostaniemy komputer z tym samym procesorem (Intel Core i5 8265U), tą samą zintegrowaną grafiką Intel UHD Graphics 620 i 8 GB pamięci RAM. Tutaj dokładamy 3 tys. zł i mamy tę samą wydajność. Mało tego, podobnie jak w najtańszych laptopach, pamięć RAM jest jednokanałowa, a dysk SSD, chociaż ma formę karty M.2, oferuje stary interfejs SATA 3. Heavyuser będzie kręcić nosem, ale w praktyce 8. generacja Inteli Core i5 to takie bardziej dawne i7. System i aplikacje działają niesamowicie na 4 fizycznych rdzeniach, dysk SSD Samsunga rozpędza się do 541,5 MB/s, a nawet te 8 GB pamięci RAM wystarczają do sprawnej pracy wielozadaniowej. Tylko po co przepłacać?
Jak dla mnie kluczowym atutem konstrukcji jest możliwość dołożenia drugiego dysku SSD. 2 TB SSD to wydatek poniżej 1000 zł, a przy pracy na filmach czy zdjęciach, to prawdziwe złoto. W MacBooku takiej opcji nie mamy, jak i w większości dostępnych na rynku ultrabookach konkurencji. Wolny jest też jeden slot pamięci RAM, więc można dołożyć do podstawowych 8 GB dodatkową ósemkę. Co nawet producent oferował gratis w ramach promocji.
Czytaj też: Test laptopa Asus ROG Zephyrus S GX5002GV
LG Gram 14Z990C – co za czas pracy na baterii!
23,5 godziny czasu pracy według benchmarka mówi nam, że ten komputer prawdopodobnie pracuje dłużej niż konkurenci. Oczywiście czas bliski doby uzyskany został przy pracach w ciemnościach, pytanie więc ile realnie uda się wycisnąć?
72 Wh to rzeczywiście większa pojemność niż typowa dla ultrabooków. Nie udało mi się zabić akumulatora podczas jednego dnia pracy biurowej, po około 8h na włączonym ekranie z jasnością ustawioną na maksimum i bez oszczędzania energii, nadal miałem zapas prądu. Tymczasem skręcając jasność na optymalne dla pomieszczeń 120 nitów (54% skali jasności) i ustawiając wydajność na maksymalną… LG przetrwał 12 h i 1 minutę w symulacji pracy biurowej (PCMark 10 Pro – naprzemiennie wideorozmowy, przeglądanie sieci, social media, prosta obróbka zdjęć, pakiet biurowy itp.).
Podczas pracy w terenie, gdy zajmowałem się głównie pracą biurową, spotkaniami, e-mailami i przeglądaniem stron internetowych, razu pewnego zapomniałem ładowarki do laptopa. Co ma być to będzie, pomyślałem, korzystając z maszyny na pełnych obrotach. Bez oszczędzania energii, przetrwałem tak 2 dni. W razie wu, w plecaku był powerbank obsługujący Power Delivery – mogłem nim doładować komputer w sytuacji alarmowej, ale nie musiałem. Zdarzyło mi się też przez 3 godziny obrabiać zdjęcia w Lightroomie jadąc pociągiem w jedną stronę, coś tam jeszcze podziałać między spotkaniami, a potem przez 6 godzin trasy powrotnej do domu oglądać filmy na Netfliksie. No po prostu bajka, nie bateria.
Podsumowanie
LG Gram 14Z990C nie jest urządzeniem pozbawionym wad, wśród których obok ceny pojawia się jednokanałowy RAM, dyski w standardzie SATA 3, brak ekranu dotykowego czy niepokojąco duża elastyczność klapy ekranu. W codziennym użytkowaniu jednak wszystkie te wady stają się marginalne. Na pierwszy plan wychodzi ekstremalnie długi czas pracy, lekkość obudowy i bogactwo złączy. Nie mogę też przejść obojętnie obok możliwości montażu dodatkowego dysku SSD.
Mocno cierpiałem oddając komputer po testach, bo okazał się on genialny na wszelkiego rodzaju wyjazdach służbowych. Idealny rozmiar, idealna masa, słowem cacko, za które sam bym z chęcią zapłacił wybierając w tym momencie komputer. Żaden sprzęt nie pracował jeszcze u mnie tak długo na baterii, a już przeliczając czas pracy na niespełna kilogramową masę sprzętu – chapeau bas!