Navitel zdecydowanie zaskoczył wszystkich ostatnią zapowiedzią, która dotyczyła samochodowego urządzenia Smart Box Max. To nic innego, jak zintegrowany „samochodowy powerbank dla wideorejestratorów”, którego działanie dziś sprawdziłem.
Zawartość opakowania Smart Box Max
Podłużne prostopadłościenne pudełko raczej wątpliwej jakości skrywa coś, co wielkiej ochrony wcale nie potrzebuje. Mowa bowiem o zasilaczu z kilkoma przewodami, dwóch zapasowych bezpiecznikach 2 A, przejściówce miniUSB na microUSB (upewnijcie się, jakie wejście posiada Wasz wideorejestrator), karcie gwarancyjnej oraz zdecydowanie potrzebnej instrukcji obsługi. Dlaczego zapytacie?
Navitel Smart Box Max może nie okazać się trudny w montażu
Niestety muszę walnąć się w pierś, pochylić z uczuciem wstydu głowę i trwać tak przez moment, bo w kwestii elektrycznej instalacji samochodowej jestem kompletnie zielony. Korzystając z okazji nowego wyzwania, próbowałem czegoś się tam dowiedzieć, ale nic z tego – przy próbie rozwikłania procesu integracji Smart Box Max z samochodem poległem. Na swoją obronę mogę powiedzieć tylko tyle, że instalacja tego dodatku wymaga od nas niewielkiej ingerencji przy samochodowych przewodach, więc jeśli jesteście w tym takimi żółtodziobami, jak ja, to zastanówcie się dwukrotnie, czy lepiej nie będzie oddać samochodu w ręce kogoś, kto się na tym zna.
Zaprosiłem więc znajomego do pomocy, który rzucił okiem na instrukcję, zdemontował osłonę przewodów w kabinie i podpiął wszystko po około 5 minutach. Sam ocenił proces, jako banalny, ale to oczywiście kwestia innej perspektywy. Tak czy inaczej później wziąłem się za ocenianie prac i rzeczywiście mogę powiedzieć, że instalacja Smart Box Max ogranicza się do podpięcia przewodu zasilającego (B+), przewodu działającego po przekręceniu kluczyka w stacyjce (ACC) i uziemienia. Później to już od nas zależy, czy schowamy gdzieś skrzętnie zasilacz, czy przykręcimy go na wkrętach (nie ma w zestawie) do jakiegoś niewidocznego miejsca. Same przewody instalacyjne okazały się wystarczające, jak również ten łączący zasilacz z wideorejestratorem, bo sięga solidnym 350 centymetrom.
Działanie Smart Box Max
Jeśli już uporamy się z instalacją sprzętu Navitela w samochodzie, przyjdzie czas na jego konfiguracje. Ta jest z kolei dziecinnie prosta i ogranicza się do wciskania tego przycisku:
Za jego pomocą ustawiamy tak naprawdę cztery diody. Nie świeci żadna? Zasilacz odłączy się od zasilania po przekręceniu kluczyków do pozycji LOCK. Świecą się wszystkie? Będzie działać nieograniczony (prawie) czas. Świeci się druga? Wyłączy się po 12 godzinach od wyłączenia silnika i zabraniu kluczyków. Proste? Proste, ale nie martwcie się, że to sprytne urządzenie zapewni Wam nieprzyjemną przygodę na parkingu, bo wyczerpie moc akumulatora do zera.
Navitel Smart Box Max nie jest „smart” bez powodu. Został w nim zastosowany miernik napięcia, który zadba o odpowiedni poziom naładowania akumulatora, po prostu automatycznie wyłączając, gdy moc w nim spadnie do bezpiecznych, ale dosyć niskich wartości. Nie ważne, czy ustawiliście, żeby działał przez 12 godzin, czy w nieskończoność – jeśli napięcie spadnie na linii 12 V w okolice 12,1 V albo na linii 24 V do około 23,4 V, to zakończy swoją pracę dostarczania mocy do wideorejestratora.
Testy przeprowadziłem dwukrotnie i choć raz zasilanie padło przy spadku do 12,4 V, to już drugie podejście wylądowało idealnie na poziomie 12,1 V. Nie mam jednak tego Navitelowi za złe, bo wspomina o tym, że czujnik może się pomylić o +/- 0,2 V.
Czytaj też: Test wideorejestratora Navitel NR200
Po co Wam Smart Box Max?
I tutaj warto sobie odpowiedzieć na pytanie „po co mi to?” Zapewniam, że nie po to, aby coś nieustannie drenowało moc z samochodowego akumulatora, ale po to, aby zapewnić Waszemu czterokołowemu oczku w głowie kolejny stopień bezpieczeństwa. Tajemnicą nie jest, że znakomita większość wideorejestratorów posiada mizerne baterie, które wystarczają na kilkunastominutowe nagrania w trybie parkingowym, a więc w momencie, kiedy wyjdziemy z samochodu i weźmiemy ze sobą kluczyki.
Jako że tryb parkingowy może wykrywać ruch albo wstrząsy samochodem, to często może aktywować się bez większego powodu i wczerpać baterię przed pojawieniem się tego nicponia, który porysuje, lub znacznie bardziej uszkodzi Wam samochód. Po takim incydencie szukanie sprawcy jest jak szukanie igły w stogu siana… ale gdy macie nagranie z wyglądem delikwenta albo (jeszcze lepiej) tablicami rejestracyjnymi, to możecie mieć pewność, że sprawa zakończy się na Waszą korzyść. Jeśli więc taki poziom zabezpieczenia chcecie sobie zapewnić, to ta propozycja Navitela z pewnością będzie dla Was idealna.