Reklama
aplikuj.pl

Test klawiatury SteelSeries Apex 5

SteelSeries Apex 5, SteelSeries, Apex 5, klawiatura hybrydowa, test SteelSeries Apex 5, recenzja SteelSeries Apex 5, test Apex 5, recenzja Apex 5

Pierwsza na świecie hybrydowa klawiatura mechaniczna Apex 5 od Steelseries łączy w sobie tradycję z funkcjonalnością i nowościami. Pytanie więc, czy to połączenie wytłumaczy cenę 500 złotych. Sprawdźmy to!

Pudełko i dołączone wyposażenie

Jeśli kiedykolwiek mieliście styczność z produktami Steelseries, to nie zdziwicie się, kiedy przywita Was pudełko w charakterystycznej dla producenta kolorystyce.

W środku? Nie za bogato, ale tradycyjnie. W solidnym kartonie i osobnych foliowych osłonkach znajdziemy magnetyczną podkładkę pod nadgarstek, samą klawiaturę oraz książeczkę z najważniejszymi informacjami o klawiaturze.

Najważniejsze cechy Apex 5

  • Klawiatura pełnowymiarowa z podkładką pod nadgarstki
  • Materiał: wysokiej jakości tworzywo sztuczne + wzmocniona rama
  • Przełączniki SteelSeries Hybrid Mechanical RGB
  • Wymiary: 442,8 x 139,2 x 40,5 mm
  • Waga: 925 gramów
  • 180-centymetrowy przewód USB w gumowej osłonie
  • Kanaliki do odprowadzenia przewodu
  • Podświetlenie RGB
  • Wsparcie aplikacji
  • Przyciski multimedialne, funkcyjne i makr
  • N-Key rollover do 24 klawiszy
  • Gwarancja: 2 lata

Materiały, design i wykonanie

Już na pierwszy rzut oka Apex 5 sprawia bardzo dobre wrażenie, choć dzieli lwią część swojego designu i kształtów z membranowym modelem Apex 3. Mamy tutaj do czynienia z pełnowymiarową klawiaturą, którą z zewnątrz buduje „polimer wysokiej jakości”, czyli po prostu przyjemne w dotyku, matowe tworzywo sztuczne. To zostało dodatkowo wzmocnione od wewnątrz aluminium klasy lotniczej, co zapewnia stabilność i przyjemną w dłoniach wagę. 

Patrząc na Apex 5 „z góry” nie dostrzeżemy wiele, bo jest to klawiatura z rodzaju tych minimalistycznych, ale cieszących oko. Kilka wytłoczeń z nazwą producenta na ciemnej obudowie uzupełnia jednak ciekawy zbiorek w prawym górnym rogu. To tam znalazło się pokrętło głośności, ekranik, o którym za chwilę oraz podświetlany na biało przycisk. Naciśnięcie go raz wznowi/spauzuje utwór. Dwa odtworzą kolejny, a szybkie trzy wrócą do poprzedniego. 

Sam ekran jest dwukolorowym OLEDem, na którym możemy wyświetlać “coś swojego”, przeróżne gify i wreszcie uzyskiwać informacje. Czy to na temat stanu klawiatury (profilu, podświetlenia), czy wreszcie informacji z gier (Minecrafta, CS:GO), a nawet Discorda pod kątem ostatnich wiadomości. 

Rzucając okiem na spód, naszym oczom ukaże się rozbudowana podstawa z trzema solidnymi podkładkami antypoślizgowymi i parą równie solidnych nóżek. Nie zabrakło też systemu odprowadzania przyzwoicie prezentującego się, choć niestety nie materiałowego, a gumowego masywnego przewodu z trzech stron.

Bardzo dobrym dodatkiem okazała się również podkładka pod nadgarstki, która zalicza się na całe szczęście do rodzaju tych, które rzeczywiście mają sens. Jest wykonana z tego samego materiału co klawiatura, przywiera do niej za sprawą lekkich magnesów, a co najważniejsze – jej wielkość sprawia, że nadgarstki rzeczywiście znajdą na niej oparcie. Za sprawą ośmiu podkładek antypoślizgowych to naprawdę stabilny dodatek na blacie. 

Oprogramowanie

W ramach swoistego HUBu SteelSeries Engine 3 możemy pobawić się sporą liczbą funkcji. Producent nie zapomniał o tradycyjnej opcji zapisywania kilku profili, podpinania ich do konkretnych aplikacji, zmiany odświeżania, czy wyboru układu klawiszy.

Wchodząc głębiej w ustawienia, natkniemy się na pierwszą zakładkę, w której to podmienimy funkcje klawiszy z ogromnego wachlarzu funkcji i nagramy rozgraniczone na tekst i sekwencje klawiszy makra:

Równie dobrze rozbudowane opcje dotyczą podświetlenia. Oczywiście podświetlenia z pełnym zakresem RGB i sprowadzonego do pojedynczych diod pod każdym z przycisków. Poziom zaawansowania tego kreatora trudno opisać, bo tak naprawdę po raz pierwszy mam do czynienia z tak plastyczną możliwością wyboru efektów. W skrócie jednak – jest fenomenalnie i z pewnością się nie zawiedziecie. 

System podświetlenia

Jak to na mechaniczną klawiaturę przystało, efekt w Apex 5 robi dedykowana dla każdego klawisza dioda, która rzuca moc RGB na świetnie prezentującą się i wykonaną czcionkę. W tej kwestii trudno cokolwiek zarzucić SteelSeries i się do czegoś doczepić, bo producent postarał się nawet nie o stopniową, a „gładką” regulację poziomu jasności. 

Z kolei jeśli o efektach mowa, to wręcz zakochałem się w tym, który oferuje połączenie nieustannie zmieniającego się koloru z reagowaniem na naciśnięte klawisze. Podczas gdy całość rozświetla się pełnią tęczy, ja niszczę jej porządek każdym najmniejszym kliknięciem! 

Test przełączników

Pod kątem wyjątkowości Apexa 5, dotarliśmy właśnie do tego, co ma być “najnajbardziej” wyjątkowe, czyli do niebieskich hybrydowych przełączników mechanicznych. To, co sprawia, że są hybrydowe, sprowadza się do tego, jak klawiatura reaguje na kliknięcie – impuls elektryczny przekazuje nie magistrala, a membrana. To z kolei pozwoliło SteelSeries obniżyć cenę tego rozwiązania o połowę przy zachowaniu działania tradycyjnych niebieskich przełączników.

Tak więc, okrzyknięty mianem SteelSeries Hybrid Mechanical RGB Switch pracuje na dystansie 4 milimetrów, choć już po dwóch następuje aktywacja z charakterystycznym dźwiękiem i przeskokiem przełącznika. Do jego aktywacji wymagana jest siłą 50 gramów, a wytrzymałość określa się na poziomie 20 milionów kliknięć.

Jak z kolei sprawdzają się w praktyce? Bardzo dobrze. Po prostu nie zachowują się inaczej, niż inne warianty Blue, ale zachowują wysoką responsywność, ich charakter i feeling. 

Podsumowanie

A więc dotarliśmy do końca testu zdecydowanie wyjątkowej klawiatury, której należy się bezgraniczne polecenie. Powód tego jest prosty – to kawał świetnego sprzętu bez jakiejkolwiek wady, która by go zdeklasowała. Czy to najtańszy model z przełącznikami Blue?

Z pewnością nie, ale jeśli pragniecie od klawiatury świetnego podświetlenia, przydatnej podkładki pod nadgarstki, wysokiej jakości i funkcjonalności (rolka, przycisk i ekran OLED), to wydatek 500 złotych powinniście przełknąć. W imię gamingu!