Reklama
aplikuj.pl

Test wideorejestratora Navitel R1050

Test wideorejestratora Navitel R1050
Test wideorejestratora Navitel R1050

Każdy poszkodowany na drodze doskonale wie, jak ważnym gadżetem samochodowym jest wideorejestrator – mała kamerka, która zaoszczędzi nam ogromną ilość nerwów. Chociaż przy ewidentnej stłuczce wystarczy nam nawet ten najtańszy, to nie zawsze mamy takie szczęście, że jej sprawca zatrzyma się i postara się wyjaśnić sprawę na miejscu. Na takie sytuacje musimy się już wykosztować. Pytanie tylko, czy te cztery stówki na np. model Navitel R1050 będą wystarczające?

Czytaj też: Test routera Asus ROG Rapture GT-AC2900

Opakowanie i dołączone wyposażenie Navitel R1050

W świetnej jakości kartonie znajdziemy osobno zapakowane w piankę dwa najważniejsze moduły R1050, jak również kartę gwarancyjną, instrukcję obsługi oraz prezent w postaci kodu na 12 miesięcy subskrypcji w nawigacji Navitel. Sprzętową kwestię dopełnia przewód zasilający do gniazda zapalniczki o długości 350 centymetrów, przewód USB-A do USB mini B, ściereczka z mikrofibry oraz zapasowa taśma dwustronna.

Najważniejsze cechy Navitel R1050

  • Ogólne
    • Waga: 98 gramów
    • Wymiary: 50х50х87 mm
    • Kolor: czarny mat
    • Bateria: 180 mAh
    • Interfejs: USB mini B
    • Obsługa kart microSD: Tak do 64 GB klasy 10 lub wyższej
    • Procesor: MSTAR 8382
    • Wbudowany mikrofon i głośnik
  • Wyświetlacz
    • Typ: IPS
    • Rozmiar: 1,2-cala
    • Rozdzielczość: 240×204
  • Obiektyw:
    • Matryca Sony IMX323
    • Rozdzielczość wideo: Full HD 30 FPS
    • Kąt nagrywania: 165 stopni
    • Soczewka: 4-warstwowe szkło
  • Pozostałe
    • Funkcje: czujnik wstrząsów, auto-start, moduł GPS, moduł Wi-Fi, detektor ruchu, tryb parkingowy
    • Format wideo: MP4
    • Format zdjęć: JPG
    • Nagrywanie: 1/3/5 min lub w pętli
    • Nadpisywanie nagrań po zapełnieniu karty
    • Możliwość zabezpieczenia nagrania przed powyższym
    • Gwarancja: 2 lata

Design, materiały i wykonanie Navitel R1050

Już na pierwszy rzut oka widać, że model R1050 nie należy do segmentu tanich wideorejestratorów. Cechuje do zdecydowana odmienność od tych do 150 złotych, które obiecują więcej, niż są w stanie zapewnić. Na ten wariant w ofercie Navitela składają się tak naprawdę dwa elementy – podstawa oraz główny moduł z wyświetlaczem i obiektywem. Łączymy je ze sobą za pomocą mocnego magnesu, dookoła którego są dwa styki, zapewniające wideorejestratorowi potrzebną energię. Nie musicie martwić się o to, że kiedyś spadnie podczas jazdy, a w razie potrzeby bez problemu odczepicie główny moduł od podstawy.

Obie części wykonano z matowego tworzywa sztucznego, które wygląda świetnie… a przynajmniej do momentu, w którym go nie “wypalcujemy”. Sam design R1050 można uznać za nowoczesny i nietypowy, bo przemawia do nas głównie obłością swoich kształtów, a nie surowo ciosanymi bryłami. Dzięki temu jest stosunkowo niewielki i z łatwością można go schować za lusterkiem wewnętrznym. Jednak przed wyborem miejsca zastanówcie się dwa razy, bo ten model montujemy nie na przyssawkę, a samoprzylepną, mocną taśmę, która nie odmówiła (po ówczesnym przygotowaniu szyby m.in. benzyną ekstrakcyjną) posłuszeństwa nawet w nastałych upałach.

Tak naprawdę przylepiana do szyby podstawa posiada tylko jeden ważny element – złącze zasilania USB mini B. Do jej jakości nie mam żadnych wątpliwości – jednoczęściowa bryła zapowiada wysoką wytrzymałość.

Główny moduł składa się już z dwóch identyczny, półkolistych elementów, ale to nic dziwnego, bo jakoś tam tę elektronikę trzeba było upchnąć. Na domyślnym tyle wita nas niewielki ekran, który jest dosyć czytelny w słońcu i nic poza tym. Na dolnej krawędzi znalazł się zestaw czterech przycisków (menu, góra, dół, ok), na tej lewej mikrofon i przycisk on/off, a na prawej klapka, pod którą znajdziemy gniazdo na kartę microSD oraz złącze USB mini B. Front zdobi oczywiście aparat otoczony srebrną obramówką i pozbawiony diody doświetlającej. Ważne jest to, że zapewnia 165-stopniowy kąt nagrywania w Full HD, a jego ochroną zajmują się cztery warstwy szkła.

Tak naprawdę jedynym niewielkim minusem R1050 w kwestii wyposażenia i wykonania jest… przewód samochodowy. W moim poczciwym Fiacie nie układał się najlepiej pod „plastikami”, które przyjmują pod siebie wyłącznie płaskie warianty.

Dodatkowe funkcje Navitel R1050

Przy R1050 nie mógłbym wręcz pominąć fenomenalnych dodatków w oprogramowaniu. Oczywiście Navitel nie zapomniał podstawie, czyli trybie parkingowym, który w połączeniu z czujnikiem wstrząsów i detekcją ruchu z miejsca wyjaśni wszystkie parkingowe incydenty pod naszą nieobecność. Nie zabrakło też auto-startu, czyli rozpoczęciu nagrywania zaraz po uruchomieniu silnika, ale to (jak wspominałem) podstawa. Znacznie ciekawszym dodatkiem jest zarówno moduł Wi-Fi, jak i GPS.

Ten pierwszy pozwala nam na podłączenie R1050 do aplikacji na smartfonie, z której możemy m.in. dostosować podstawowe ustawienia i podejrzeć/pobrać zapisane materiały. Wbudowany GPS z kolei sprawia, że wideorejestrator wyświetla nam podczas jazdy aktualną prędkość i ostrzeżenia na podstawie informacji zawartych w pamięci.

Chyba nie muszę Was przekonywać, jak fenomenalnym dodatkiem jest ostrzeganie sygnałem dźwiękowym i wizualnym o zbliżaniu się (od około 450 metrów) do fotoradaru, czy niebezpieczeństwa pokroju pasów dla pieszych przy drodze szybkiego ruchu. Całość dopełnia licencja na 12 miesięcy do autorskiej zaawansowanej nawigacji Navitela za pośrednictwem aplikacji w smartfonie. Ta posiada wbudowane w siebie mapy Europy, Kazachstanu i Rosji, a jej pieniężny ekwiwalent wynosi 41 złotych.

Jakość nagrań Navitel R1050

Niestety Navitel nie zadbał o to, żebyśmy w łatwy sposób przesłali nagrania z wideorejestratora na komputer. Przewód USB tak naprawdę pełni funkcję wyłącznie ewentualnego naładowania baterii, bo komputer zwyczajnie go nie wykrywa. Dlatego też albo musimy skorzystać z czytnika kart microSD, albo zapisać materiały na telefonie za pośrednictwem aplikacji. Zawsze możecie pójść na skróty i po prostu włożyć kartę microSD do smartfonu. Jak jednak R1050 sprawdza się w terenie?

Tradycyjnie sugeruje pauzowanie nagrań w chwilach, kiedy chcielibyśmy dostrzec daną tablicę rejestracyjną i choć na materiale źródłowym za dnia jest to do zrobienia bez problemu, to po renderowaniu i na YouTube jakość zdecydowanie spadła.

W nocy tradycyjnie, jak to z wideorejestratorami bywa. Braki światła oraz ich wysokie natężenie z reflektorów samochodowych sprawia, że nawet przy wolnej jeździe aparatowi trudno ją uchwycić. Jedyną na to szansą jest po prostu zwolnienie i pozwolenie modułowi na wyostrzenie obrazu.

Podsumowanie Navitel R1050

Ten wideorejestrator Navitela zdecydowanie należy do wysokiej półki konsumenckiej. Może nie najwyższej, ale zdecydowanie wysokiej, na co wskazuje cena 399 zł. Problem w tym, że jakość jego nagrań nie jest np. czterokrotnie lepsza w porównaniu do wideorejestratora za 100 złotych. Nic w tym dziwnego, wideorejestratory mają przed sobą naprawdę trudne zadanie, bo za dnia muszą radzić sobie z uwiecznianiem szczegółów tak niewielkich, jakimi jest tablica rejestracyjna przy wysokich prędkościach, a po zmroku próbować poradzić sobie ze słupami świateł w mroku, które okalają te tablice. Innymi słowy, łatwo nie mają.

Navitel R1050 sprawdza się wprawdzie świetnie za dnia, ale w nocy już nieszczególnie. Oferuje jednak masę przydatnych funkcji, wśród których wyróżnia się moduł GPS oraz Wi-Fi ze wsparciem aplikacji na smartfona i ten niewielki dodatek, ostrzegający nas o ewentualnych niebezpieczeństwach. Jednak to ostatnie oraz wyświetlanie prędkości działa nie zawsze najlepiej. Raz mijałem fotoradar bez ówczesnego powiadomienia od wideorejestratora, a sugerowanie się prędkością na wyświetlaczu nie jest najlepszym pomysłem, bo do najbardziej dokładnych nie należy. Pasażerowie mogą jednak śmiało korygować zapędy kierowcy bez zaglądania mu przez ramię, więc aż tak bezużyteczny nie jest.

Płacimy tutaj więc głównie za dodatki. Dobre dodatki, które dopina subskrypcja w nawigacji Navitela w cenie 40 złotych oraz dobra, ale zdecydowanie nienajlepsza jakość nagrywania.