Reklama
aplikuj.pl

Test zestawu słuchawkowego Astro A50 czwartej generacji

Test zestawu słuchawkowego Astro A50 czwartej generacji, Astro A50 czwartej generacji, Test Astro A50 czwartej generacji, Astro A50, test Astro A50

Doczekaliśmy się premiery nowej generacji zestawu słuchawkowego Astro A50, bo generacji już czwartej, która przyniosła szereg nowości względem poprzednika, sprawiając, że zestaw jest jeszcze lepszy, niż wcześniej. 

Pudełko i dołączone wyposażenie

Od razu warto zaznaczyć, że zestaw Astro A50, to sprzęt z górnej półki, co podkreśla cena rzędu 1400 złotych. To z kolei, co trzeba zaznaczyć, to to, że jest to sprzęt kompatybilny z komputerami osobistymi i albo z konsolami PlayStation, albo Xbox. Do nas na testy zawitała wersja z myślą o konsolach Microsoftu, której wykończenie, zamiast złotawe, przyjęło kolor szary. 

Bez względu na wersję, Astro A50 4. generacji trafiają do nas w stosownie zmienionej obwolucie, która skrywa solidne czarne pudło charakterystyczne dla producenta. Po jego otworzeniu, naszym oczom ukazuje się bardzo dobrze zabezpieczony zestaw w postaci słuchawek, stacji bazowej, 100-cm przewodu microUSB i optycznego, jak również masę papierków z kodem do aktywacji Dolby Audio na PC. 

Czytaj też: To najdroższe słuchawki Logitecha. Test Pro X Wireless
Czytaj też: Test zestawu słuchawkowego Genesis Argon 600
Czytaj też: Test słuchawek SteelSeries Arctis 9 Wireless

Najważniejsze cechy Astro A50 czwartej generacji

  • Ogólne
    • Przeważający materiał: tworzywo sztuczne
    • Waga: 380 gramów
    • Słuchawki wokółuszne otwarte
    • Tryb bezprzewodowy 2,4 GHz
    • Bateria litowa
    • Rozbudowana regulacja muszli
    • Wsparcie oprogramowania
    • Centrum dowodzenia na muszli
  • Przetworniki neodymowe
    • Średnica: 40 mm
    • Ciśnienie akustyczne: 118 dB@1kHz
    • Pasmo przenoszenia: 20 – 20 kHz
  • Mikrofon
    • Na elastycznym, wychylnym pałąku
    • Z 6 mm przetwornikiem
    • Jednokierunkowy 
  • Specyfikacja stacji bazowej
    • Zasilanie microUSB
    • Zasięg do 30 metrow
    • Wejście optyczne
    • Wymiary: 21,59 x 10,8 x 2,92 cm
    • Waga: 31,75

Nawet stację bazową Astro A50 można pokochać

Jako że sprzęt jest szczególny, to i wymaga szczególnego formatu tekstu, różniącego się od tych, które zwykle stosuję w przypadku zestawów słuchawkowych. Jakoś trzeba bowiem potraktować specjalnie model, którego uważa się za jeden z najlepszych na rynku. Taki tytuł z łatwością możemy przyczepić najnowszemu wydaniu Astro A50, ale oczywiście zacznijmy od początku. 

Jako bezprzewodowy zestaw słuchawkowy, Astro A50 przyjmuje formę dosyć nietypową, bo obejmującą pełnoprawną stację bazową, z którą słuchawki są w pełni związane. Jasne, możemy wprawdzie podładować je poprzez złącze microUSB na podstawie muszli, służące tylko do tego celu, ale i tak wygodniej jest po prostu kłaść zestaw na stacji bazowej i cieszyć się nie tylko fenomenalną podstawką, ale też ładowarką. Pamiętajcie jednak, że stacja bazowa musi zostać podłączona bezpośrednio do konsoli lub/i komputera. 

Właśnie tak – jeśli będziecie pilnować, żeby odpowiednio kłaść słuchawki na podstawie, te (za sprawą widocznych gołym okiem styków), zaczną się ładować. Jest to z kolei szalenie łatwe i intuicyjne za sprawą magnesów, które przyciągają słuchawki do styków, jak również wnęki na podstawie, która jednoznacznie podpowiada poprawną pozycję za sprawą wnęki na mikrofon. Samo wybranie kompatybilnego sprzętu sprowadza się do przełączenia prostego przełącznika na tyle konstrukcji, gdzie znalazły się wszystkie potrzebne porty.

Zapominalscy i leniwi mogą tym samym zapomnieć raz na zawsze o rozładowanym sprzęcie, kiedy zasiądą wreszcie przed ekrany, a na dodatek zapewnią sobie miejsce w pokoju, gdzie zawsze będzie na nich czekać naładowany zestaw słuchawkowy. Ta skromna stacja bazowa na czterech gumowych podkładkach, to bez dwóch zdań fenomenalny dodatek do Astro A50 czwartej generacji, który na dodatek wygląda dobrze na biurku, czy komodzie w towarzystwie konsoli.

Warto trzymać ją z kolei na widoku, bo podświetlany czarno-biały ekran na froncie zapewnia nam informacje o poziomie naładowania, wybranym ustawieniu i aktywowaniu trybu przestrzennego.

Podstawa to nie wszystko, czyli słuchawki Astro A50

Oczywiście można zachwycać się długo nad stacją bazową tego zestawu, ale gdyby nie słuchawki, ta byłaby tylko ozdobą na półce. Producent nie zrewolucjonizował tego, jak wyglądają słuchawki względem poprzedniej generacji, stawiając bardziej na ewolucję i zapewne dokładne przysłuchiwanie się społeczności.

Ten model można podzielić tak naprawdę na trzy części wykonane głównie z tego samego, przyjemnego w dotyku, bo powleczonego matową gumą tworzywa sztucznego. Począwszy od pałąku, ten jest szalenie elastyczny i sprowadza się do dwóch szyn, między którymi znalazła się demontowalna, pozostająca zawsze w jednej pozycji ozdobna wstawka z wnętrzem wyłożonym pianką otoczoną najpewniej welurem. Jego stabilność względem reszty sprawia, że zawsze ląduje na samym środku naszej głowy.

Pałąk łączy się z muszlami za pośrednictwem cylindrycznego rdzenia z podziałką, który odpowiada tutaj za ustawienie rozstawu muszli. Te jednak nie łączą się z nim bezpośrednio, a poprzez widełki, zapewniające dodatkową, ale tym razem realizowaną samoczynnie regulację horyzontalną i wertykalną. Chociaż główny korpus muszli jest wykonany już z innego tworzywa sztucznego (najwyraźniej pozbawionego gumowej powierzchni), to ich wierzchnia strona, okraszona eleganckimi zdobieniami, łączy się wizualnie z resztą. W przypadku prawej muszli dodatkowo pełni ona funkcję regulacji poziomu głośności gry i rozmowy w czasie rzeczywistym.

Demontowalne, dzięki magnesom, duże nauszniki ponownie stanowią połączenie wygodnej pianki i cudownego w dotyku materiału. Sama pianka jest z kolei zbyt sprężysta, jak na piankę memory, ale i tak w cudowny i przyjemny sposób otula nasze uszy. Całość dopełnia wychylany do góry mikrofon na giętkim pałąku i centrum dowodzenia na prawej muszli, które sprowadza się do przełącznika on/off, przycisku aktywacji i dezaktywacji trybu przestrzennego, wyboru ustawień equalizera wśród trzech dobranych profili oraz oczywiście solidnej rolki regulacji poziomu głośności.

Słowem podsumowania samego wykonania, słuchawki Astro A50 mają do zaoferowania nie tylko unikalne dla siebie wzornictwo, ale też rozwiązania i patenty, dzięki którym wyróżniają się na rynku. Co jednak najważniejsze, stanowią spójny obraz, łączący zarówno charakterystyczny wygląd, jak i świetne wykonanie oraz dobór materiałów przy zachowaniu odrębności na rynku. 

Korzystanie z Astro A50 to czysta przyjemność

Zanim rozpoczniecie zabawę z tym zestawem, osobiście radzę tradycyjnie podładować baterię do 100% i zabawić się w tym czasie z oprogramowaniem Astro Command Center, które jest dostępne na Windows 10, Xboxa i system Mac. To nie tylko zassa od razu wszystkie najważniejsze aktualizacje, ale też uwolni pełny potencjał zestawu, jako że to tam zabawicie się z ustawieniem korektora (polecam zajrzeć do bazy danych ustawień w sieci i je importować), mikrofonem, poziomami głośności i ewentualnie balansem między głosem, a grą. 

Niestety nadal Astro nie przewidziało opcji regulacji czułości wbudowanego w słuchawki żyroskopu, który „usypia” słuchawki, czyli wycisza dźwięk, kiedy wykryje, że te spoczywają np. na blacie, a nie głowie użytkownika. Wprawdzie ta funkcja jest na wskroś pozytywna, bo ogranicza zużycie baterii, ale na tyle inwazyjna, że miło byłoby zapewnić użytkownikom kontrolę w przynajmniej małym stopniu. Zwłaszcza że te słuchawki są na tyle głośne, że w razie potrzeby posłużą nawet jako głośnik. 

Przed założeniem Astro A50 4. generacji na głowę, szykujcie się na pozytywne zaskoczenie, bo zestaw ten brzmi zdecydowanie lepiej, od tego, do czego przyzwyczaiły nas modele gamingowe do 600 złotych. Oczywiście jestem pewny, że w poszukiwaniu możliwie najlepszych wrażeń dźwiękowych, lepiej sięgnąć po kosztujące te 1400 zł słuchawki stricte muzyczne i przewodowe, ale oceniamy tutaj bezprzewodowy zestaw dla graczy, więc trudno porównywać jedno z drugim. 

Jeśli jednak lubicie dobrej jakości brzmienie, znajdziecie się tutaj, jak w domu, bo Astro A50 ze specjalnym dostrojeniem Astro Audio V2, sprawdza się perfekcyjnie (jak na moje ucho) zarówno w tonach niskich, średnich, jak i wysokich, zapewniając wręcz neutralne brzmienie. Kiedy w grę wchodzi odwzorowanie w przestrzeni, spisują się równie świetnie, a najsłabszą kwestią okazuje się… scena muzyczna. Ta wcale nie jest tragiczna, ale po prostu dobra. Nie tak dobra, jak pozostałe cechy dźwięku, a po prostu dobra. 

Gdyby tego było mało, to Astro A50, choć nie spiszą się najlepiej do tańczenia, bo głowy trzymają się dobrze, ale bez rewelacji, są szalenie wygodne i to na tyle, że nie powodują jakiegokolwiek ucisku na głowie, a na dodatek uporczywego rozgrzewania naszych uszu do tego stopnia, że kilkadziesiąt minut grania wystarczy, żeby zmusić nas do przerwy. Wręcz przeciwnie – w Astro A50 można siedzieć tak długo, jak się nam nie znudzi… albo przynajmniej nie wyczerpie się bateria. Ta na jednym ładowaniu (około 4h w stacji bazowej i 2 godzin po podpięciu poprzez microUSB) wytrzymuje w moim przypadku około 17/18 godzin, czyli więcej, niż w rzeczywistości trzeba. 

Niestety razem z wygodą i przyjemnymi dla naszej skóry nausznikami idzie w parze praktyczny brak izolacji dźwięków z otoczenia i tylko znikome tłumienie tego, czego słuchamy. Innymi słowy, jeśli cenicie sobie prywatność i stuprocentowe oddanie muzyce/grze przy hałasie z otoczenia, w Waszym przypadku A50 kompletnie się nie spiszą. 

To może najwyższy czas odpowiedzieć na to, jak radzi sobie mikrofon w A50 czwartej generacji? Poniżej znajdziecie zarówno surowe, jak i podkręcone w programie nagranie w domowym środowisku. Co mnie irytuje? Z pewnością potrzeba podniesienia pałąka aż na samą górę, aby wyciszyć mikrofon – wolałbym, żeby wyciszenie następowało już w połowie tej drogi, kiedy to jedyna opcja na jego dezaktywację. 

Test zestawu słuchawkowego Astro A50 – podsumowanie

Jak bardzo trzeba kochać bezprzewodowe peryferia, żeby sięgnąć po zestaw słuchawkowy za 1400 złotych? To przecież kwota, która zapewni nam świetną obudowę i chłodzenie, a nawet wyjątkowo wydajny procesor! Jednak jest zapotrzebowanie, więc jest i podaż, o czym Astro z pewnością wiedziało, projektując czwartą generację zestawu A50. Ten jest drogi, prezentując sobą już segment HEDT, ale z pewnością znajdą się tacy, którzy docenią wszystko, co ma do zaoferowania.

Zwłaszcza że Astro A50 czwartej generacji będzie stanowić świetny nabytek do nawet szalenie długich sesji grania, czy słuchania muzyki w cichym otoczeniu. Sam podczas realizacji tego testu spędzałem z tym zestawem dobre 10 godzin dziennie z małymi przerwami i nigdy mnie nie zawiódł zarówno pod kątem baterii, jak i zasięgu, który swoją drogą, też jest imponujący i radzi sobie nawet z dwoma ścianami nośnymi. Czy więc polecam? Głupie pytanie!