Od kilku dni trwa wielkie zamieszanie pod nazwą – Bestcena. Na fali „popularności” pojawia się coraz więcej niezadowolonych klientów. Informacje o nie do końca uczciwych praktyk sklepu trafiły do UOKiK. Podobne problemy ma obecnie Dragonist.
Telefon wypożyczony, a nie kupiony
Bestcena to sklep z siedzibą w Wielkiej Brytanii. Dragonist z kolei mieści się w Stanach Zjednoczonych. Obie firmy łączy ten sam typ sprzedaży smartfonów. Choć o sprzedaży nie ma mowy, bo zgodnie z regulaminem sklepów telefon wyłącznie wynajmujemy.
W komunikacie UOKiK czytamy:
W przypadku najmu konsument stanie się właścicielem telefonu dopiero, gdy zdecyduje się go wykupić. Problemy może powodować to, że nie wiadomo m.in. jak zachowa się firma wynajmująca, gdy sprzęt zostanie uszkodzony lub skradziony. Urząd radzi, aby konsumenci dokładnie zapoznali się z regulaminem przed złożeniem zamówienia i uważnie przeczytali informacje pojawiające się podczas zakupu. Naszą uwagę powinny wzbudzić informacje o tym, że konsument staje się np. „najemcą” telefonu lub płaci „czynsz”, a nie uiszcza cenę zakupu.
UOKiK zapewnia, że przejrzy regulaminy obu sklepów i może to doprowadzić do postępowania. Znając jednak czas działania UOKiK, na efekty zapewne poczekamy ładnych kilka (naście?) miesięcy.
Przypomnijmy, że problemy sklepów zaczęły się w ubiegłym tygodniu po informacji, że w Bestcenie trwa obecnie kontrola skarbowa. Od razu po tych wydarzeniach ceny w sklepie wzrosły o równe 23%.
Dramaty youtuberów, niezadowoleni klienci… Nikt nie czyta regulaminów?
Kiedy problemy Bestceny wyszły na jaw okazało się, że ze sklepem współpracuje lub współpracowało wielu popularnych youtuberów zajmujących się tematyką smartfonów.
Współpraca była korzystna dla obu stron. Dla sklepu to swego rodzaju potwierdzenie wiarygodności, natomiast youtuberzy mieli swobodny dostęp do sprzętu, który mogli przetestować i do tego zapewne różne benefity, jak choćby prowizję od sprzedaży z linków polecających.
Dzisiaj miałem okazji porozmawiać na ten temat z przedstawicielami kilku innych redakcji i wszyscy zadaliśmy jedno pytanie – naprawdę nikt do tej pory nie przeczytał regulaminu? Takie praktyki Bestcena stosuje od dłuższego czasu i dopiero teraz nagle okazało się, że smartfony są wypożyczane, a nie sprzedawane. Zapewne sam też nawet nie zajrzałbym do regulaminu, który ma ładnych kilkadziesiąt stron, ale ciężko jest uwierzyć, że nie zrobił to nikt spośród grubych tysięcy klientów. Lub którykolwiek serwisów internetowych, które próbowały w ostatnich miesiącach poruszać temat, być może nie do końca uczciwego, sklepu.